ANNA BENSZ-IDZIAK: - Kim był Mistrz z Gościeszowic?
IWONA PERYT-GIERASIMCZUK: - Mistrz z Gościeszowic to taki niezwykły twórca związany z Dolnym Śląskiem. Szczęśliwie dla nas, najwięcej jego dzieł zachowało się w północnym obszarze dawnego Dolnego Śląska, czyli na terenie dzisiejszego województwa lubuskiego. Z różnych opracowań naukowych - wprawdzie dawno tworzonych - wynika, że zachowało się ich ok. 15. Z największą radością mogę powiedzieć, że nie jego kaliskie dzieło - jak podejrzewano jeszcze kilka lat temu - ale dzieła lubuskie są dziełami najstarszymi. Przypuszcza się, że pierwsze jego ołtarze powstały u schyłku wieku XV, natomiast te, nad którymi pracujemy już od kilku lat, prowadząc prace konserwatorskie, są to obiekty datowane na pierwszą dekadę wieku XVI.
- Jak można określić sztukę Mistrza z Gościeszowic?
- O Mistrzu z Gościeszowic kiedyś mówiło się, że jest to taki autor ludowy. Dzisiaj możemy powiedzieć, że jest to nieporozumienie wynikające być może ze stosunku do tego, co jest sztuką wielką. Mówiło się zawsze tylko o tych centralnych miejscach na mapie Polski, czy na mapie Europy, zapominało się natomiast zupełnie o takich skromnych miejscowościach, o małych kościółkach wiejskich. To właśnie one są dzisiaj największym muzealnym bogactwem. Wiele jest w nich wspaniałych, pięknie rzeźbionych, pięknie malowanych, bogato kolorystycznie dekorowanych, z niezwykłym wyczuciem barwy i jej symbolicznego znaczenia ołtarzy. Są to po prostu arcydzieła i z posiadania tych arcydzieł w bardzo dużej ilości jesteśmy bardzo, bardzo dumni.
- Jak przebiegają i jak długo trwają prace konserwatorskie?
- Prace takie trwają bardzo różnie, np. ołtarz gościeszowicki był w konserwacji trzy lata. To zależy wszystko od stanu zachowania samego obiektu. Po drugie zależy to od możliwości finansowych. W sferze budżetowej to jest tak, że można wykonać tyle, na ile pozwalają warunki finansowe w danym roku budżetowym, w związku z tym prace konserwatorskie są też etapowane. Najważniejszy etap to ten pierwszy - zabezpieczający, dopiero potem można mówić o tym, co tak ładnie się nazywa - estetyzacją obiektu. Są to prace niezwykle mozolne, wymagające olbrzymiego talentu. Bo tak naprawdę konserwator, który się podejmuje takich prac, to nie jest zwykły rzemieślnik, to jest artysta, szczególny rodzaj artysty, ponieważ to musi być człowiek, który zachowuje pokorę wobec tego, z czym ma do czynienia, tzn. nie może sobie pozwolić w żadnym przypadku na jakieś fantazje, na wizje artystyczne, tylko musi tak pracować, żeby jego działanie podkreślało walor mistrza, który to wykonał. Konserwator zawsze pozostaje w cieniu mistrza, któremu pomaga przetrwać.
- O czym marzy wojewódzki konserwator zabytków?
- Naszym marzeniem jest, by ta szlachetna idea ratowania dziedzictwa narodowego, zachowania go dla potomnych, znalazła także odbicie w troskliwym znajdywaniu środków finansowych na ich ratowanie, ponieważ warunki, w jakich one się znajdują, często są niestety nieodpowiednie. Jest to związane ze stanem technicznym obiektów najczęściej sakralnych, bo tam te obiekty są zlokalizowane, a z upływem czasu wdziera się także w te dzieła najbardziej niszczący je szkodnik w postaci kołatka. Prace konserwatorskie są niezwykle kosztowne, ale jeżeli dziś nie zadbamy o nie, to za parę lat będziemy mogli tylko żałować, że nie potrafiliśmy zachować tych wybitnych dzieł dla potomności.
Anna Bensz-Idziak jest reporterką Radia Plus na Zachodzie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu