W 5. rocznicę uchwalenia obecnej konstytucji z kręgów SLD wyszła
inicjatywa likwidacji Senatu, izby wyższej parlamentu, pod pretekstem "
poprawiania" konstytucji. Obecna konstytucja przeforsowana została
głównie przez SLD i Unię Wolności, i z pewnością zasługuje na stosowne
korekty: jest w niej wiele przepisów za bardzo deklaratywnych i zanadto
dwuznacznych. Dlaczego jednak mielibyśmy likwidować Senat, izbę wyższą
parlamentu, instytucję tak głęboko zakorzenioną w tradycjach polskiego
parlamentaryzmu, a zarazem tak potrzebną dla procesu stanowienia
dobrego prawa? Czy nie wystarczyłaby pewna korekta konstytucji i
ordynacji wyborczej, aby Senat zaczął pełnić dobrze tę właśnie rolę:
gwaranta dobrego, przewidującego prawa stanowionego przez parlament?
Różnica między posłem a senatorem polega dziś na tym,
że posłem może zostać wybrana osoba, która ukończyła 21 lat, a senatorem
- która ukończyła 30 lat. Już to rozróżnienie wskazuje, że nawet
twórcy obecnej konstytucji od senatora oczekiwali przynajmniej nieco
większego doświadczenia życiowego niż od posła. Warto pójść dalej
w tym kierunku, nawiązując zarazem do tradycji polskiego parlamentaryzmu,
w której Senat - izba wyższa - stanowił zawsze ciało ustawodawcze
o wyższych kwalifikacjach.
Powiedzieć nawet można, że sens istnienia Senatu zasadza
się właśnie na przyjęciu założenia, że jest to izba czuwająca szczególnie
nad jakością stanowionego prawa, jego pożądaną stabilnością i wiarygodnością.
Senatorowie powinni zatem dysponować niezbędną wiedzą o funkcjonowaniu
prawa w praktyce. Takiego doświadczenia nabiera się z pewnością podczas
działalności publicznej: czy to w samorządzie gospodarczym, czy terytorialnym,
czy w administracji państwowej. Stąd - zamiast likwidować Senat -
należałoby raczej przystosować lepiej tę tradycyjną instytucję polskiego
parlamentaryzmu do wymogów współczesności, poddać ją pożądanej ewolucji
- nie zaś likwidować w nowym, rewolucyjnym zapędzie, przypominającym
komunistyczne zapędy z czasów "budowania PRL". Łatwo zniszczyć dorobek
przeszłości, także polityczno-prawny, trudniej go stworzyć... Jeśli
już więc poważnie naprawiać chcemy obecną konstytucję - pomyślmy
poważnie, czy nie należałoby obwarować statusu senatora nie tylko
podwyższonym cenzusem wieku (jak jest obecnie), ale i podwyższonym
cenzusem kwalifikacji, doświadczenia i praktycznej wiedzy o funkcjonowaniu
prawa, więc warunkiem uprzedniego sprawowania jakiejś funkcji publicznej.
W ten sposób jakże ważny proces legislacyjny poddany zostałby pożądanej,
rozważnej kontroli ze strony doświadczonego Senatu, nie tracąc nic
ze swej demokratyczności, gwarantowanej całkowitą dostępnością Sejmu
i statusu posła dla każdego obywatela, który ukończył 18 lat.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że proponując likwidację
Senatu, SLD idzie na prymitywną łatwiznę polityczną i tanią demagogię;
bo jakież to poważne względy miałyby przemawiać za tą likwidacją?
Koszty utrzymania? Akurat legislacja i dobre prawo to nie są dziedziny,
na których warto oszczędzać! Znacznie większe możliwości rozsądnego
oszczędzania pieniędzy publicznych tkwią w biurokracji rządowej,
w "czerwonej strefie" spółek skarbu państwa (które stały się swoistym "
matecznikiem" dla partyjniactwa), czy wreszcie w rozdawnictwie publicznych
pieniędzy jakże licznym "organizacjom pozarządowym", które w ten
sposób stają się ... uzależnione od rządu, czyli stają się przedłużeniem
biurokracji państwowej.
Znamienne jest, że w swych "naprawczych" zapędach wobec
konstytucji SLD jakoś w ogóle nie dostrzega groźnej dwuznaczności
zapisu art. 9011 obecnej konstytucji (dotyczącego możliwej cesji
suwerenności), czy chociażby równie dwuznacznych i niebezpiecznych
zapisów o mniejszościach narodowych...
Pomysł likwidacji Senatu - zamiast jego stosownej naprawy
- to jeszcze jeden "temat zastępczy": jak "obniżka stóp procentowych"
czy próba skłócenia emerytów z bezrobotnymi?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu