Ze zgłoszeń powstaje mapa Polski, na której żółtymi symbolami są zaznaczane miejsca, w których zgłoszono nieprawidłowości. Mapa jest już nimi pokryta niemal w całości. Pokazuje to wyraźnie: do nieprawidłowości, wyzysku dochodzi w całej Polsce, ale w dwóch rejonach, w tym w na Mazowszu, jest ich najwięcej.
- Najczęstsze problemy, jakie zgłaszają pracownicy branży handlowej z Warszawy i Mazowsza, to stres i mobbing, a także ponadnormatywne obciążenie pracą - mówi Alfred Bujara z sekcji pracowników handlu „Solidarności”, twórcy projektu współfinansowanego ze środków UE z programu Kapitał Ludzki. - To jest zresztą stała bolączka pracowników tych firm, to są główne powody uciążliwości pracy w takich firmach.
„Osoby nadzorujące odzywają się w niecenzuralnych słowach do podwładnych. Atmosfera, jaką się wyczuwa w tym sklepie, to jak by miała za chwilę jakaś bomba wybuchnąć. Może powinni je wysłać na jakieś szkolenie” - brzmi fragment wpisu pracownika centrum na Pradze na stronie
- Pracodawcy oszczędzają w maksymalny sposób na kosztach osobowych. Ktoś za zwolnionego kolegę pracę musi wykonać. Pracodawcy zmuszają pracowników do niemalże niewolniczej pracy, stosując mobbing - ocenia Alfred Bujara.
Nie ma czasu na toaletę
Z niedawnych badań PBS wynika, że Polacy mają nie najlepsze zdanie na temat uczciwości dużych sklepów wobec klientów, ale - w opinii społecznej - uczciwość sieci handlowych wobec pracowników to już prawdziwa katastrofa. Niemal co drugi ankietowany uważa, że duże sklepy traktują swoich pracowników nieuczciwie. Podobna obserwacja skłoniła klienta mazowieckiego sklepu Tesco do napisania, czego nasłucha się w czasie zakupów. „Nagminne jest to, że kasjerki wołają szefową zmiany i proszą o wyjście do toalety na przerwę. Jeszcze mi się nie zdarzyło usłyszeć pozwolenia. Zawsze mówi się tym osobom: Siedź, jeszcze masz 15 minut do przerwy!” - czytamy na stronie akcji.
- Największym zaskoczeniem jest to, że tak dużo na Mazowszu jest zgłoszeń z sieci Tesco. W innych regionach tego nie było - mówi Alfred Bujara. - Z sieci, takich jak Real, Auchan, Carrefour czy Biedronka, sygnały o nieprawidłowościach - które uznajemy za wyzysk - są na podobnym, średnio-wysokim poziomie.
„Kasjerki w kasie muszą skanować towar z prędkością karabinu maszynowego, inaczej mają obcinane premie, a ja jako klient nie nadążam z wkładaniem towaru do torby. Czyli szybka obsługa nie jest synonimem dobrej obsługi” - napisał pracownik warszawskiego marketu. Inny, ochroniarz, dodał: „Firma życzy sobie, abyś podpisał papier, że wiesz, że to jest umowa cywilno-prawna i jesteś tego świadomy, i jeszcze prosisz o to sam. A praca ma wszelkie znamiona umowy o pracę: grafik, stałe godziny, kierownika nad sobą”.
- Strona jest efektem tego, że ludzie nie wierzą w sprawiedliwość naszego prawa, które jest łamane. Są podobne portale, w których można wypowiedzieć się na temat wyroków sądów czy usług nierzetelnych firm - mówi Andrzej Sadowski z Centrum im. Smitha. Stronę stale obserwują urzędnicy Państwowej Inspekcji Pracy, zastrzegając, że monitorują na bieżąco media i informacje o naruszaniu praworządności w stosunkach pracy.
Niedziela dla rodziny
W tym roku „Solidarność” nie prowadziła spektakularnych akcji wzywających do zmiany godzin pracy sklepów tak, by ich pracownicy mogli przygotować w swoich domach święta wielkanocne. Jak twierdzą działacze związkowi, nie oznacza to, że problem zniknął. Bywa różnie: w części sieci handlowych przyjęto do wiadomości, że ich pracownicy mają potrzeby rodzinne i że wcześniejsze zamknięcie sklepu w przededniu święta nie spowoduje znacznych strat, przeciwnie.
- Jest lepiej niż kilka lat temu, gdy handel odbywał się w Wielką Sobotę, jak w każdą inną, do późnego wieczora. Część sieci skróciła czas pracy w ten dzień. Nie wszystkie, najdłużej pracowano w sieciach Auchan i Kaufland, do godz. 18.00. Ludzie z pracy wychodzili tam godzinę później - zwraca uwagę Bujara.
To także nie koniec walki związkowców o stopniowe ograniczenie pracy handlowców także w niedzielę. To będzie jednak tylko początek. Pamiętamy kontrowersje dotyczące zakazu pracy w święta. Okazuje się, że można obejść się bez wizyty w sklepie w Zielone Świątki czy Boże Ciało. Po jakimś czasie „Solidarność” chce doprowadzić do tego, żeby sklepy w niedzielę były nieczynne, a Polacy odzyskają niedzielę dla rodzin. Oczywiście, właściciele mogliby w nich nadal pracować, kiedy zechcą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu