Pod takim hasłem obchodzony jest w tym roku już po raz 49. Światowy Dzień Modlitw o Powołania, który przypada na 29 kwietnia, w IV Niedzielę Wielkanocną zwaną Niedzielą Dobrego Pasterza. Rozpocznie ona również Tydzień Modlitw o Powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego. Właśnie ta okoliczność zaprasza nas do ponownej refleksji nad tym: czym jest powołanie duchowne i kim są powołani?
Powołani do kapłaństwa i życia zakonnego to ludzie, którzy ciągle wzbudzają żywe zainteresowanie w otaczającym ich świecie. Jednych fascynują, drugich niepokoją, jeszcze innych drażnią. Trudno przejść obok nich obojętnie nie zauważając ich. Wyróżniają się od innych ludzi bowiem nie tylko strojem czy samotnym życiem, ale przede wszystkim poświęceniem się Chrystusowi i swoim wnętrzem, dzięki czemu stają się ambasadorami samego Boga w świecie. Ludzie nieustannie byli przekonani, że kapłan to ktoś kogo można prosić o Boga.
Powołanie kapłańskie niejednokrotnie bywa określane wzniosłymi słowami, takimi np. jak: wybranie, szczególna łaska, wyjątkowy dar, tajemnica, pełnienie woli Bożej, poświęcenie się na służbę Bogu i ludziom - tak, to wszystko prawda. Powołanie czymś takim właśnie jest! Jednak Ojciec Święty Benedykt XVI określił powołanie jeszcze jako: dar miłości samego Boga, gdyż powołani to ludzie, którzy odkryli, że zostali umiłowani przez Niego zanim jeszcze zaczęli istnieć (Jer 1, 4-5). Ich odpowiedzią na Jego wezwanie stała się miłość ofiarna, iż chcą żyć dla Miłości i mówić o Niej. Ta Miłość wcale nie obiecuje łatwego, lekkiego życia, ale ciągle przypomina, że życie ma sens dopiero wtedy, gdy człowiek daje się drugiemu jako dar. Taka miłość jest oczywiście wymagająca, ale przez to i najpiękniejsza. Chodzi więc o to, żeby powołani byli w tej miłości wytrwali, radośni młodzi i czyści etc…
Gdyby nie ta świadomość, że Bóg ich tak bardzo umiłował i powołał do miary takiej miłości, kapłaństwo czy zakon byłyby absurdem i nie miałyby większego sensu. Ale Bóg kocha, On ciągle przypomina o tej miłości i zaprasza, żebyśmy i my tak kochali. Powołanie zatem to zwrócenie się Boga do człowieka i wezwanie go do miłości. Najpierw prosi On cicho, szeptem, ale z czasem słychać Go coraz wyraźniej i zdecydowanie: „Kochaj Mnie”, „Zaufaj Mi”, „Żyj dla Mnie”, „Świadcz o Mnie”, „Chcę żebyś był księdzem”, „Chcę żebyś była siostrą zakonną”. Powołani nie słyszą innych tajemniczych słów z nieba, jak właśnie te, które sprawiają, że wiedzą już jaką drogą mają dalej pójść: po prostu piszą podanie i życiorys, biorą swoje świadectwo maturalne i idą do seminarium duchownego, lub pukają do furty klasztornej… bo tam właśnie jest ich miejsce. I rzeczywiście, miłość do Boga, której kapłani i osoby zakonne stają się widzialnym, chociaż ciągle jeszcze niedoskonałym odbiciem to dowód odpowiedzi na powołanie do specjalnego oddania się Panu poprzez święcenia kapłańskie czy ślubowanie rad ewangelicznych. Stanowczość ich odpowiedzi na wzór św. Piotra wobec Mistrza: „Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21,15), staje się również i dla nich fundamentem ofiarnego życia, przeżywanego z radością.
Bywa, że świat tego wyboru nie rozumie. Oni jednak idą dalej, gdyż prowadzi ich owa potężna Siła, której na imię MIŁOŚĆ. To Ona ich przynagla (por. 2 Kor 5, 14). Nie wiedzą co ich czeka, ale są pewni, że we wszystkim z czym przyjdzie im się zmierzyć, co może być trudne i bolesne - będzie ON! Będzie zawsze blisko, będzie tulił do siebie i zapewniał: „Jestem z Tobą”!
Bóg jest Miłością. Na tę właśnie miłość powinniśmy wszyscy otwierać swoje życie, niezależnie czy to w kapłaństwie, życiu zakonnym czy też świeckim. Dał temu wyraz już św. Paweł, stwierdzając, że największa i zarazem najważniejsza jest Miłość (por. 1Kor 13, 13). Ta właśnie myśl mająca głęboki wymiar egzystencjalny, jest początkiem, a odpowiedź na nią kresem powołania chrześcijańskiego, gdyż tylko i wyłącznie miłość jest twórcza. I trzeba nam nieustannie zważać na to, by miłość ludzka nie została oderwana od miłości Boskiej, bo wcześniej czy później zaniknie, wypaczy się, zdegeneruje i może stać się anty-miłością. Tak może stać się zarówno z miłością małżeńską jak i kapłańską czy zakonną.
Wydaje się, że bolesnym zjawiskiem współczesnego świata jest niepełna akceptacja miłości Boskiej, wyrazem której są m.in. kryzysy w małżeństwie i w rodzinie, a także wśród powołanych do życia zakonnego i kapłańskiego czy wreszcie zakwestionowanie sensu celibatu. Dlatego też traktowanie życia jako powołania, a następnie życiowych powołań jako daru miłości i odpowiedzi na nią, może stać się sposobem ratowania ludzkiej rodziny, ludzkiej miłości oraz budzenia nowych powołań duchownych. To właśnie w przestrzeni daru i otwarcia się na miłość Boga rodzą się i rozwijają wszystkie powołania.
Każde powołanie - zarówno to do małżeństwa i rodziny, jak i kapłaństwa czy życia konsekrowanego jest powołaniem do świętości i szczęścia. Świętość zaś polega na doskonałej miłości, która jednocześnie jest i zwyczajna i normalna, ale na miarę jaką podał św. Paweł w 1 Kor 13, 1-13. Dlatego też bł. Jan Paweł II podał tak prostą definicje świętości nazywając ją: „wysoką miarą zwyczajnego życia chrześcijańskiego”. Stwierdził to w liście apostolskim „Novo millennio ineunte”, mówiąc że dzisiaj trzeba na nowo z przekonaniem zalecać wszystkim dążenie do tej miary, a całe życie kościelnej wspólnoty i chrześcijańskich rodzin winno zmierzać w tym kierunku (zob. NMI 31).
Mimo to nie wszyscy małżonkowie, kapłani czy osoby zakonne są ludźmi szczęśliwymi. W każdej z tych grup możemy spotkać kogoś zniechęconego, sfrustrowanego a nawet niewiernego swemu powołaniu, a przez to nieszczęśliwego. Nie są w stanie osiągnąć szczęścia i świętości ci, którzy nie kochają w sposób dojrzały, gdyż jedyną drogą do szczęścia jest prawdziwa miłość. Nikt z nas nie jest Bogiem i dlatego nikomu z nas łatwo nie przychodzi dorastanie do wielkiej miłości. Człowiek jest uczniem, a nie twórcą czy wynalazcą miłości. Dlatego winniśmy o niej czytać z kart Ewangelii, zaś kształtować ją nie na przykładach współczesnych medialnych idoli, ale na przykładach świętych i błogosławionych czy bohaterów, których imiona chwalebnie spoczęły na kartach podręczników historii i literatury. Święci i błogosławieni przypominają nam jeszcze niezmiennie o tym, że nikt z nas nie jest w stanie kochać tak, jak Jezus, jeśli żyje daleko od Niego. Przeto potrzebujemy bliskości i obcowania z Nim poprzez modlitwę adorację i ciszę. Wówczas to zostajemy napełnieni Jego miłością, która pozwala nam odczytać, odpowiedzieć i podjąć drogę życiowego powołania.
Myśląc o powołanych nie można zapomnieć o modlitwie w ich intencji. Winna ona płynąć nie tylko od kapłanów czy osób konsekrowanych, ale również od ich rodziców oraz wszystkich wierzących. Bowiem młodzi ludzie stojący przed życiowym wyborem potrzebują stałej i wytrwałej modlitwy. Uczestnictwo w Eucharystii, modlitwa różańcowa, a także wszystkie przeżycia i cierpienia mogą stać się ofiarą składaną na ten cel. Niech to będzie nasz konkretny wkład w duchowe dzieło pomocy powołaniom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu