W 1959 r., po ukończeniu Zasadniczej Szkoły Zawodowej z Lubaczowa, kresowego miasteczka, samotnie udałem się do Krakowa, gdzie po zdanym egzaminie zostałem przyjęty do Technikum Odzieżowego, które mieści się przy ul. Syrokomli 21. Do tej szkoły przybywała młodzież z różnych miast i miasteczek Polski południowej.
Wychowawczyni
Znaleźliśmy się w 32-osobowej klasie, której wychowawczynią została nauczycielka ucząca rysunku, p. Aniela Pycia. Od pierwszego dnia nauki, jak mama zatroskana o swoje dzieci, otoczyła nas serdeczną opieką, zadbała, byśmy otrzymali mieszkanie w bursie, stypendium, by nikt z nas nie był samotny, zagubiony. Jako świetny pedagog szybko nas zintegrowała w dobrze rozumiejący się zespół, który w całości doprowadziła do matury. A tę wszyscy zdali z bardzo dobrymi wynikami!
Integracji sprzyjały organizowane przez wychowawczynię oraz jej koleżanki, uczące w tej klasie, wycieczki krajoznawcze, wyjścia do krakowskich teatrów oraz na wystawy plastyczne i do muzeów. Sami też tworzyliśmy kulturę, rozwijając swe zdolności w zespole tanecznym, recytatorskim i występując w programie zatytułowanym „Piękna nasza Polska cała”. Wielu z nas, za przykładem spotkanych w tej szkole pedagogów, wybrało zawód nauczyciela.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nauczycielka, artystka
Aniela, jako siódme dziecko Karoliny i Jana Pyciów, urodziła się 16 marca 1912 r. we wsi Kamieńczyce w pow. miechowskim. Po ukończeniu szkoły powszechnej kontynuowała naukę w Zasadniczej Szkole Zawodowej w Skałce k. Olkusza i w Państwowej Szkole Sztuk Zdobniczych Przemysłu Artystycznego w Krakowie. Następnie ukończyła Wydział Włókienniczy w Akademii Sztuk Plastycznych w Krakowie.
W 1935 r. podjęła pracę pedagogiczną w Państwowej Szkole Przemysłowej w Łodzi. 20 grudnia 1940 r., gdy szkoła została zlikwidowana przez okupanta niemieckiego, Aniela Pycia straciła pracę i powróciła do rodzinnego domu. Do zawodu nauczycielki wróciła w 1945 r. w Państwowej Średniej Szkole Zawodowej Żeńskiej (później koedukacyjnej i pod zmienioną nazwą) w Krakowie i w niej pracowała z wielkim entuzjazmem i poświęceniem do czasu przejścia na emeryturę w 1982 r.
Dopełnieniem jej pracy pedagogicznej była twórczość artystyczna. Na krosnach wykonywała gobeliny, kilimy, unikatowe tkaniny, tworzyła malowane na płótnie oryginalne makaty różnych rozmiarów, a lnianymi nićmi na płótnie wykonywała unikalne hafty artystyczne o niepowtarzalnych kolorach. Od 1955 r. prezentowała je na wystawach krajowych i zagranicznych, indywidualnych i zbiorowych, na pokazach „Cepelii” i podczas licznych plenerów. Brała również udział w konkursach, zdobywając nagrody i wyróżnienia. Należała do Związku Polskich Artystów Plastyków. Jej praca pedagogiczna i artystyczna została doceniona i nagrodzona Złotym Krzyżem Zasługi w 1973 r. i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski w 1982 r. oraz licznymi nagrodami okolicznościowymi.
Nie miała łatwego życia. Od młodzieńczych lat mieszkała samotnie, poza domem, w wynajętych pokojach. 30 czerwca 1941 r. przeżyła śmierć narzeczonego Stanisława Kalinowskiego, który zmarł w szpitalu radzieckim w Kulparkowie k. Lwowa. W czerwcu 1956 r. zawarła związek małżeński ze Stanisławem Sznajderem. Trzynaście lat później, w czerwcu 1969 r. przeżyła jego śmierć.
Jubileusz
Po naszej maturze w 1962 r. spotykaliśmy się z wychowawczynią kilkakrotnie. Życzyliśmy jej i śpiewali „Sto lat!”. Pan Bóg spełnił to życzenie. Z tej racji 16 marca br. o godz. 10 w bazylice Mariackiej została odprawiona dziękczynna Eucharystia. Było wielu przyjaciół p. Anieli, jej krewni, emerytowane nauczycielki z jej szkoły i 8 osób z naszej klasy. Życzenia przysłali także Prezydent Krakowa, Wojewoda Krakowski, Związek Polskich Artystów Plastyków, Desa, Siostra Przełożona Sióstr Albertynek. Po Mszy św. było spotkanie przy torcie, herbacie i kawie w lokalu przy Placu Matejki.
W ostatnim czasie wiele zmieniło się w życiu Anieli Sznajder. Traci wzrok i wymaga opieki i dlatego znalazła się w Przytulisku św. Brata Alberta przy ul. Malborskiej. Tam troszczą się o nią Siostry Albertynki oraz młody wolontariusz, odwiedzają przyjaciele. Wychowawczyni lubi, gdy czyta się jej listy od uczniów, interesuje się tym, co robimy, gdzie żyjemy, jak się nam powodzi. Ci, którym zdrowie i czas nie pozwoliły przyjechać do Krakowa, dziękowali dobremu Bogu w swoich parafiach, że tak wspaniałą osobę postawił na ich drodze życia.