Ksiądz Sławomir Ochocki przybył do parafii Świętej Trójcy w Gałkowie Dużym we wrześniu 2002 roku 1 września. Rano, przed mszą na rozpoczęcie nowego roku szkolnego stał w drzwiach świątyni i witał swoich nowych parafian, a szczególnie pierwszoklasistów – nowych w szkole tak jak i on nowy w naszym kościele. To było 18 lat temu. Pamiętamy jego uśmiech i ciekawość nowego w jego oczach. I tak było przez cały czas jego posługi dla nas.
Przesłaniem czasu proboszczowanie ks. Sławka (tak go wszyscy nazywaliśmy) było robienie porządków. Najpierw zarządził porządki wokół starego domu parafialnego potem zajął się zawalającą się już prawie organistówką, terenem wokół kościoła i jeszcze ważniejszą - duchowością parafian. Te działania okazały się najważniejsze. Kościół znowu zaczął zapełniać się wiernymi. Ludzie zwyczajnie go słuchali. Potrafił sprawić, żeby ludzie sami chcieli pomagać we wszystkich parafialnych sprawach. Pierwsze ogrzewanie elektryczne i zdziwienie, że w kościele może być zimą ciepło.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Dalej- nowe nagłośnienie kościoła, nareszcie! To za mało. Budynek parafialny w opłakanym stanie. Szkoda inwestować, bo remont nieopłacalny. Budujmy nowy – większy, będzie miejsce i dla księży (dawniej księża wikariusze mieszkali w ,,organistówce – bez łazienki, z jednym kranem w kuchni i piecykiem typu ,,koza”) i dla grup parafialnych. Ludzie pomogli, chcieli pomagać, bo wiedzieli, że warto. Ufali mu. Kilka lat później stanął nowy, piękny dom parafialny. Nareszcie i ministranci, i rada parafialna, i koło inteligencji katolickiej mają się, gdzie spotykać. Ale nie tylko oni – powstaje parafialne koło Caritas, schola. W ciepłej sali spotykają się na próbach ,,Gałkowianie”, (których pięknie wykonywane koncerty kolęd, pieśni patriotycznych i dożynkowych ubogacały uroczystości kościelne).
Ale i to za mało. Księdza Sławka martwił kiepski stan techniczny kościoła. Remont! Odświeżanie ścian, odwadnianie murów i fundamentów, renowacja obrazów i figury Matki Bożej w ołtarzu, organów, starych drewnianych krzyży, nowe piękne witraże. To jeszcze nie wszystko. Zróbmy nową posadzkę! Do pomocy nigdy nie brakowało chętnych. Ksiądz roztaczał wizję dobrych zmian, która przybierała realny kształt. Ludzie za nim szli, on ich prowadził jak prawdziwy pasterz. Miał autorytet, umiał rozmawiać, umiał słuchać. I znał się na ludziach, bardzo rzadko mylił się w ocenie ich intencji. Był kapelanem strażaków ich, duchowym opiekunem a oni byli z nim w każdej dobrej i trudnej chwili.
Wiosną, w związku z nową wizją zmian, kościół został przeniesiony do namiotu rozstawionego na parkingu przed kościołem, a już we wrześniu odbyła się pierwsza msza w naszej, ale jakby nowej świątyni. Marmurowa posadzka, podłogowe ogrzewanie i nowe ławki. Starał się zrobić jak najwięcej, jakby się spieszył. A może przeczuwał … Pan Bóg wezwał go do siebie 7 grudnia 2019 roku. Jeszcze kilka dni wcześniej, jak co tydzień, grał w siatkówkę z grupą, tak jak on, pasjonatów tego sportu. Nikt nie rozumiał tego co się stało, nikt nie wierzył. Tak jak nie można pogodzić się z odejściem przyjaciela. Zostawił po sobie wspaniałe działa materialne, pamięć i wspomnienia tych, którzy go kochali, a zabrał ludzką życzliwość, nieustające modlitwy w swojej intencji i piłkę do siatkówki, którą ofiarowali mu koledzy z drużyny.
Na jego grobie, a pochowany jest na gałkowskim cmentarzu parafialnym, stoi piękny pomnik z czerwonego piaskowca zwieńczony krzyżem przepasanym stułą, symbolem kapłaństwa. Każdego dnia leżą tam bukiety kwiatów i palą się znicze. Bo pamięć o wspaniałym człowieku – kapłanie, proboszczu Sławomirze Ochockim trwa w sercach wszystkich, którzy mieli szczęście go poznać.