Dlaczego ich to nie kręci?
Reklama
Zacznijmy od kilku wypowiedzi wrocławskich licealistów. Karolina: „Porównując czasy dzisiejsze z czasami naszych rodziców, możemy zauważyć, że dzisiaj na Mszy św. jest dużo mniej młodzieży. Znaczna jej część odchodzi od Kościoła, tłumacząc, iż nie nadąża on za postępem, że jest staroświecki”. Daria: „W rozmowach z wieloma starszymi ludźmi często pada jedno zdanie: „Czasy strasznie się zmieniły”. Narzekają oni, że za ich czasów było całkiem inaczej, lepiej. Wydaje mi się, że wielu księży również tak uważa i dlatego trudno im jest dotrzeć do młodzieży”. Aleksander: „Jako licealista zdaję sobie sprawę z niewiary wśród rówieśników. Sam coraz częściej zadaję sobie pytanie o sens Kościoła i jego misji. Kościół potrzebuje reform, ale nie nagłej zmiany, tylko spokojnego procesu, który na nowo zbuduje relacje między Kościołem a młodzieżą. Młodzież uważa Kościół za puste miejsce, które krótko mówiąc można pominąć.
Nie są to łatwe słowa. Licealiści poproszeni o głębszą analizę, zwracają uwagę na szereg innych przyczyn odchodzenia młodych od Kościoła. Daria uważa, że głównym powodem jest sposób prowadzenia Mszy św. Pisze: „Od dłuższego czasu możemy zauważyć, że Kościół nie zmienia się wraz z czasami. Rozumiem, że istnieje jakaś tradycja, która musi być przestrzegana, ale głównie chodzi tu o sposób prowadzenia Mszy. Uważam, że Msze dla młodzieży wcale nie są interesujące (przynajmniej w mojej parafii). W naszej dyskusji koleżanka stwierdziła, że księża powinni bardziej na luzie prowadzić Msze, starać się opowiadać różne przypowieści, nawet z Pisma Świętego, ale niech będą one opowiedziane słowami kaznodziei. Msze najczęściej są nudne, ponieważ są odczytywane listy, które są długie, a ich streść nie zawsze jest zrozumiała. Na sposób przygotowania Mszy narzeka również Aleksander: „Jako chrześcijanin czuję w sobie wewnętrzną potrzebę dialogu z Bogiem. A nie znajduję tego w kościele podczas Mszy, kazania są nudne, niezrozumiałe, a co najgorsze nierzadko brane z internetu. Jedni mówią kazanie jak by to było kolejne niezrozumiałe czytanie, a inni, dzięki Bogu, starają się przekazać swoje prywatne przemyślenia we własny niepowtarzalny sposób”.
Młodzi mocno podkreślają, że istotny jest dla nich personalny wymiar wiary i religii. Karolina: „Wielu młodych ludzi narzeka na zbyt długie ogłoszenia parafialne, brak Mszy z ich udziałem, ze scholą, ale także na brak księży takich jak Jan Paweł II, który w młodzieży pokładał wszelkie nadzieje i głosił, że to oni są nadzieją Kościoła, miał dla nich zawsze czas”. Daria: „Następnym ważnym dla mnie problemem jest przystąpienie do sakramentów. Problemem jest zmuszanie młodzieży do podbijania książeczek po każdej Mszy św. Są również zmuszani do uczestniczenia w Drodze Krzyżowej, majówkach, roratach itp. Uważam, że to czy ktoś uczęszcza, czy nie to jest jego osobista sprawa. I powinien to rozważyć w swoim sumieniu. Jeśli komuś zależy na przystąpienia do danego sakramentu, odda się całkowicie wierze”.
Między dialogiem a monologiem
Reklama
Dla młodych istotna okazuje się problematyka poruszana w kazaniach. Aleksander odnosi się do kazań o polityce: „Wielu młodych narzeka, że skoro żyjemy w państwie świeckim, Kościół nie powinien wtrącać się w politykę. Z jednej strony zgadzam się z tymi rówieśnikami. Kazanie jest po to, by wytłumaczyć słowo Boga a nie by zagłębiać się w to, czy partia A ma racje, lub czy partia B powinna wygrać wybory. Z drugiej strony Kościół ma służyć radą. Nie ma tu idealnego rozwiązania. Moim zdaniem, Kościół powinien ostrzegać wiernych o niebezpieczeństwie ze strony rządu ale nie powinien zbytnio mieszać się w wybory”. Szerzej problem tematyki kazań opisuje Daria: Księża uwielbiają temat grzechu. Moim zdaniem na dłuższą metę jest to męczący temat i może wprowadzać w dyskomfort parafian. Wydaje mi się, że grzech jest osobistą sprawą, o której powinno się rozmawiać w konfesjonale, prywatnie z księdzem i Bogiem. Zamiast tego mogłyby być poruszana tematyka bioetyczna. Rozmowy duchownych z ludźmi na temat np. in-vitro, aborcji czy homoseksualizmu spowodowałoby w jakimś stopniu poprawę relacji. Kościół poruszający takie tematy zyskałby na szacunku i zaufaniu, ponieważ ludzie wiedzieliby, że Kościół interesuje się też normalnym życiem każdego z nas. Z drugiej jednak strony, jak zauważa Karolina: „licealiści poproszeni o wypisanie w punktach, czego oczekują od Kościoła stwierdzili, iż są ograniczani ponieważ Kościół nie akceptuje in vitro, aborcji, antykoncepcji czy też jest przeciwny Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Zwrócili również uwagę na krytykę, jaka pada w ich stronę, że nie uczestniczą we Mszy św. oraz na problem księży, którzy nie żyją zbyt skromnie, oraz, że nie przestrzegają celibatu”. Na pierwszy plan wysuwa się w ten sposób potrzeba dialogu. Aleksander: „najważniejszy jest dialog między człowiekiem a Bogiem. By móc prowadzić dialog, potrzebne są dwie strony i jakiś zrozumiały dla nich sposób komunikacji”. Daria dodaje: „Kościół powinien bardziej przystosować się do panujących czasów. Niestety, czasy strasznie się zmieniają, więc Kościół powinien szukać sposobów trafiania do młodych ludzi. Myślę, że młodzi ludzie na pewno też w jakimś stopniu muszą zmienić swoje podejście, wina zawsze leży po dwóch stronach”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W Kościele chcemy relacji!
Młodzi licealiści w swoich wypowiedziach nie ograniczaną się jedynie do krytyki Kościoła. Starają się też odpowiedzieć na pytanie, co pomogłoby rozwiązać problemy na styku Kościół - młodzież. Aleksander pisze: „Bóg przemawia do nas przez Pismo Święte. Jest ono często trudne do zrozumienia. W momencie, gdy pojawiają się pytania o znaczenie słów Boga, powinien być ktoś, katecheta lub ksiądz, kto pomoże zrozumieć to, co zawarte jest w Księdze nad Księgami. Moim zdaniem w Kościele powinny pojawić się dodatkowe katechezy, podczas których można by było poruszyć trudne tematy. Młodzież wbrew pozorom szuka Boga. W gimnazjum katechezę w mojej klasie prowadził świetny ksiądz. Nie tyko potrafił nawiązać dialog z młodzieżą, ale często pozwalał, byśmy sami wybierali temat lekcji. Odpowiadał na pytania, które były dla nas ważne. Dodatkowo po lekcjach prowadził zajęcia, na których kontynuował najciekawsze tematy”.
Karolina wskazuje na istotę Kościoła, pisząc: „Kościół z greckiego „ecclesia” oznacza zgromadzenie (wspólnota) zwołanych. Czyli, że my wszyscy, którzy zostaliśmy ochrzczeni i wierzymy w Boga tworzymy ją, nie tylko fizycznie, ale również duchowo. Niestety, częściej skupiamy się na Kościele jako instytucji i oczekujemy od niej sakramentów świętych, a zapominamy o aspekcie wspólnoty ludzi wierzących i dążących do jednego celu - zbawienia”. Aleksander dodaje: „W życiu większości z nas jest moment niepewności. Zaczynamy mimowolnie wątpić w słuszność wiary. Przez pęd świata nie jesteśmy się w stanie zatrzymać i zobaczyć otaczającego nas piękna. W moim życiu był już taki kryzys. Miałem za parę miesięcy przystąpić do sakramentu bierzmowania. Choć regularnie chodziłem do Kościoła, to coraz częściej wydawało mi się, że to nie ma sensu. Na szczęście trafiłem na rekolekcje na Górze św. Anny. Było to dla mnie wielkie przeżycie, którego nie zapomnę do końca życia. Ale po co piszę o jakiś rekolekcjach? Uważam, że w Kościele powinny częściej odbywać się rekolekcje. Nie mówię tu o jakiś tam rekolekcjach, ale o rekolekcjach połączonych z oazami. W kościele siedzimy często koło kompletnie nieznanych ludzi. Jedynie znak pokoju powoduje kontakt z drugim człowiekiem. Oazy pozwalały, by nawiązać kontakt bardziej przyjacielski. Bardziej niż podanie ręki lub modniejszy dziś pingwinek”. Karolina: „Większość jednak młodzieży oczekuje od Kościoła, by był on dla nich swego rodzaju rodziną wychowującą dziecko. Na początku przeprowadzi za rękę, będzie schronieniem przed nawet najmniejszym niebezpieczeństwem, zwróci uwagę gdy będziemy czynić źle, a następnie nauczy, jak żyć. Aż w końcu puści nas samych w prawdziwe życie, do którego nas przygotował, a w razie problemów pomoże. Nie zapominajmy, że wspólnotę Kościoła tworzą nie tylko ludzie starsi, ale również młodzi pełni życia i energii, dlatego pomóżmy im budować fundament naszej wiary oraz będąc dla nich «rodziną» przygotować do prawdziwego życia”.
* * *
Tomasz Piechnik, katecheta w XI LO we Wrocławiu
Doświadczenia parafialne wielkomiejskiej młodzieży bardzo często wpisują się w ogólną tendencję, jaką jest postawa roszczeniowa, czasem jest to rodzaj „samousprawiedliwienia” swojej biernej postawy i zaangażowania religijnego. Jestem katechetą z 10-letnim doświadczeniem. Wciąż dostrzegam w młodych ludziach ten sam bunt i chęć szukania Prawdy, lecz coraz mniej siły, zapału i czasu, aby głębiej się zaangażować. Młodzi zauważają nawet małe potknięcia swoich proboszczów czy wikarych, nie są oni dla niech już autorytetami, a bardzo często określają ich mianem hipokrytów. Pozytywne jest to, że przeciwwagą do słabego rozumienia Kościoła przez większość młodych ludzi uczęszczających na lekcje religii jest grupa świadomych i zaangażowanych uczniów Chrystusa. Jest to młodzież zazwyczaj zaangażowana w grupach, ruchach i stowarzyszeniach katolickich. Wydaje się, że są oni coraz bardziej odważni, radykalni, że znają naukę Kościoła. Mimo, że głos środowiska podważającego autorytet Kościoła jest często o wiele głośniejszy, to argumenty „świadomych w co wierzą” są logiczniejsze i dojrzalsze. I tacy chrześcijanie stanowią niezły zaczyn przyszłości Kościoła.