Czym jest wyjazd do Częstochowy dla maturzystów? To pytanie pojawia się każdego roku zadawane przez dziennikarzy i reporterów, ale i księży, biskupów i nauczycieli. Po co oni tam jadą? W mojej refleksji odkrywam trzy powody tego pielgrzymowania:
I wymiar: osobisty - być na Jasnej Górze. Dla bardzo wielu już dorosłych ludzi (bo maturzysta ma przecież najczęściej 19 lat) jest to pierwsze zetknięcie z tym miejscem. Przyjeżdżają, wysiadają z autobusu i wchodzą na Jasną Górę. W oczach jednych jest zachwyt, w innych zagubienie. Chęć zwiedzenia, zobaczenia wszystkiego - co się da. Potem ta chwila wejścia do kaplicy Matki Bożej. Zetknięcie, a czasem wprost zderzenie, z atmosferą modlitwy, wyciszenia i świętości. Co roku w relacjach maturzystów dominują doświadczenia osobiste, wewnętrzne przeżycia związane z modlitwą. To ciekawe, że nie refleksja nad zabytkami, skarbami, wystawami związanymi z kulturą narodową, ale ta duchowa jest najcenniejsza. Chwile wyciszenia, skupienia, owoce spowiedzi, śpiewy, atmosfera wiary. To się zabiera z Jasnej Góry.
II wymiar socjologiczny - potrzeba, by pojechać i się modlić o zdanie matury. Może pomoże, nie zaszkodzi. Młodzi ludzie mają swoisty instynkt społeczny. Taką potrzebę zrobienia tego co inni. Znalezienia się we wspólnocie, zidentyfikowania się. Dla wielu jest to bardzo pomocne, bo wspiera dobre decyzje (czasem niestety też złe). Inni jadą - ja też. Koledzy się modlą - ja też. Dziewczyny zawierzają maturę i decyzje życiowe Bogu - ja też. Ktoś poszedł do spowiedzi i mówi, że to działa - może ja też. Gdyby nie taka postawa, wiele serc maturzystów nie dotknęłoby nigdy tego, co się na Jasnej Górze dotyka - świętości. I możliwe, że nie zostaliby dotknięci przez Boga. Niby to takie płytkie, a ile w tym piękna i miejsca dla działania Jezusa.
III wymiar kościelny - wielkie spotkanie młodych z diecezji (nie tylko z wrocławskiej). Dla naszej archidiecezji pielgrzymka maturzystów jest jednym z największych wydarzeń duszpasterskich w skali roku. W duszpasterstwie młodzieży jest największym i najtrudniejszym przedsięwzięciem. Ponad dwa tysiące młodych osób jedzie w jednym momencie w kilkudziesięciu grupach, żeby się modlić, słuchać Słowa Bożego i doświadczyć wspólnoty wiary. Najpierw pełen autobusów parking, ale na końcu pełna bazylika młodych, którzy śpiewają i czasem nie chcą udać się w drogę do domów. Takie doświadczenie wiary jest jakoś podobne do Światowych Dni Młodzieży. Może nie w skali liczb, ale w wypełnieniu łaską serc. Pielgrzymka maturzystów staje się w ten sposób doświadczeniem Kościoła, który jest młody, który gromadzi się ze swoim Biskupem przy Chrystusie i razem z Maryją się modli.
Co rok zadaję sobie pytanie: czy warto było podjąć ten trud? Co rok odpowiadam: warto, bo widać jak działa łaska. To już nie pokolenie JP II. Raczej inne pokolenie. A Bóg ciągle z tą samą mocą zmienia serca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu