Znajomi na portalach społecznościowych przesyłają informacje o dziecku, inni łączą fakty i szukają rozwiązań, a ci, którzy nie mają możliwości bezpośredniej pomocy, po prostu się modlą polecając tę dramatyczną historię św. Judzie Tadeuszowi, patronowi od spraw trudnych i beznadziejnych. Młodzież naszej diecezji podjęła modlitwę za zaginioną Madzię, apelują na portalach internetowych: „Polecajmy intencję odnalezienia dziewczynki Panu Bogu przez ręce Jego Matki. Niech naszą modlitwą będzie dziesiątek Różańca świętego”.

Zjednoczeni

Ordynariusz diecezji sosnowieckiej, biskup Grzegorz Kaszak prosi wszystkich wiernych, ludzi dobrej woli o modlitwę i pomoc w poszukiwaniach półrocznej Magdy. Apel biskupa Grzegorza Kaszaka odczytano w pierwszą niedzielę po „porwaniu” we wszystkich kościołach diecezji sosnowieckiej: „(…) Nie bądźmy obojętni i nie traćmy nadziei na szczęśliwe zakończenie poszukiwań. Prośmy Jezusa Miłosiernego, przez wstawiennictwo błogosławionego Ojca Świętego Jana Pawła II o szczęśliwy powrót małej Madzi do jej rodziców” - zwracał się do całego Kościoła sosnowieckiego jego Pasterz.
Policja robi co w jej mocy, a do badania sprawy zaangażowany został znany polski detektyw Krzysztof Rutkowski. W niedzielę, 29 stycznia odbyła się konferencja prasowa z udziałem najbliższych dziewczynki. Wtedy też ujawniono portret pamięciowy i psychologiczny prawdopodobnego porywacza. Z dnia na dzień wzrasta też nagroda za znalezienie Madzi.
Zanim poznaliśmy prawdę, z dramatycznym apelem do porywacza o oddanie dziecka w zamian za wycofanie wszelkich oskarżeń i zarzutów wystąpili rodzice Magdy i jej babcia. „Wycofamy wniosek o ściganie” - zapowiedzieli rodzice podczas konferencji prasowej. Niestety, po dziewczynce nie ma śladu.
Kasia i Bartek Waśniewscy - rodzice Madzi są młodym małżeństwem. Kasia związana jest ze wspólnotą Tebah. Bartek jest studentem, pasjonuje go historia. Należy do Bractwa Rycerskiego Ziemi Sieleckiej. Śledczy sprawdzają również ich kręgi bliższych i dalszych znajomych oraz osoby, z którymi mieli styczność.

Child Alert w Polsce

Od ponad roku Fundacja Itaka chce wdrożenia systemu Child Alert w naszym kraju. Jak na ironię losu, sześć dni po uprowadzeniu dziewczynki w Sosnowcu, 30 stycznia Fundacja złożyła w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych koncepcję jego wdrożenia. Child Alert jest systemem alarmowym, dzięki któremu możliwe jest natychmiastowe rozpowszechnianie informacji o zaginięciu dziecka. Działa już w 11 krajach Unii Europejskiej. W sytuacji zaginięcia dziecka tablice na dworcach, lotniskach i w innych miejscach publicznych wyświetlają informacje na ten temat, a wizerunek dziecka jest rozpowszechniany za pośrednictwem stacji telewizyjnych i radiowych oraz Internetu, zaś posiadacze telefonów komórkowych otrzymują mms ze zdjęciem dziecka oraz opisem jego wyglądu. Wiadomości na temat dziecka wyświetlane są również na billboardach znajdujących się wzdłuż autostrad.
Według danych policji w 2010 r. zgłoszono 118 zaginięć dzieci do lat siedmiu, 436 zaginięć dzieci w wieku od 7 do 14 lat oraz 2 915 zaginięć dzieci w wieku od 14 do 17 lat. Większość z nich - jak wynika z policyjnych doświadczeń - odnajduje się w ciągu pierwszych 14 dni, w tym 95 procent dzieci w ciągu pierwszych siedmiu dni trafia z powrotem do swoich domów.
Istniało co najmniej kilka hipotez porwania dziecka w Sosnowcu. W ocenie detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, zanim doszło do odkrycia prawdy - dziewczynkę ukradł mąż, ojciec, który stracił niedawno własne dziecko czy żonę (np. przy nieudanym porodzie czy w wypadku). „Być może sprawcami są kobieta i mężczyzna, którzy nie mogą mieć swojego dziecka i ukradli cudze. To może być ktoś z otoczenia Kasi i Bartka, kto dziecko znał, kto im go zazdrościł, kto wiedział, jakimi drogami i kiedy chodzi dziewczyna z dzieckiem” - mówił detektyw Krzysztof Rutkowski. „Niewykluczona jest także tzw. kryminalna adopcja. Działanie na zlecenie”.
W ocenie psychologa sądowego Bartosza Wojciechowskiego dziewczynkę mogła porwać niespełniona matka, która kierowała się potrzebą posiadania dziecka za wszelką cenę. „Świadczy o tym kilka faktów, m.in. to, że porwanie nastąpiło w ludnym miejscu. Wokół są dziesięciopiętrowe bloki, park, ulica. Jeśli sprawca zaplanował porwanie, miał świadomość ryzyka ujawnienia, a więc być może zadziałał impuls” - analizuje fakty Bartosz Wojciechowski. W grę wchodzą także inne hipotezy. Teraz precedensem jest ustalenie jednej z nich i odpowiedź na pytanie: jakimi motywami kierował się ten, który porwał półroczną Madzię z wózka na ulicy w Sosnowcu?

Z ostatniej chwili

Nad ranem, 3 lutego, tuż przed zamknięciem bieżącego numeru „Niedzieli Sosnowieckiej” dotarła do nas szokująca wiadomość o tym, że w całą sprawę zamieszana jest matka dziewczynki. Śląska policja, za pośrednictwem detektywa Krzysztofa Rutkowskiego otrzymała informację, że w okolicach rzeki Przemszy może się znajdować ciało zaginionej Magdy. Takie informacje miała mu przekazać matka poszukiwanej dziewczynki.
W chwili wysyłania do druku „Niedzieli” nie znaleziono ciała dziecka. Sprawa z pewnością kryje wiele zagadek...