KATARZYNA JASKÓLSKA: - Coraz popularniejsza staje się dzisiaj bioenergoterapia. Nie ma najmniejszego problemu ze znalezieniem gabinetu w okolicy.
KS. DR TOMASZ TRĘBACZ: - Bioenergoterapia kojarzy nam się przede wszystkim z jakimiś siłami przyrody, z jakimiś uzdrawiającymi prądami i tak dalej. Często widzimy w telewizji różnych uzdrowicieli, którzy wysyłają nam jakąś energię, najczęściej nazywają ją energią kosmiczną, czasami dobrą energią, czasami energią anielską.
- Lekarz mówi, że medycyna jest bezsilna, a ludzie idą do bioenergoterapeuty i zostają uzdrowieni. Co w tym złego?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Takich uzdrowicieli jest mnóstwo, skala tego zjawiska jest ogromna, ale gdyby to, co robią bioenergoterapeuci rzeczywiście działało, nie mielibyśmy dzisiaj chorych ludzi. A cierpienie jest wokół nas, mimo rosnącej liczby gabinetów uzdrawiania i technik uzdrowicielskich.
Nas interesuje zdanie Kościoła na temat, czy bioenergoterapia jest dobra dla człowieka. Bioenergoterapia swoimi korzeniami sięga do okultyzmu i już przez sam ten fakt nie jest odpowiednią drogą dla wierzącego człowieka. Kiedy rozmawialiśmy o magii, mówiłem, że szatan jest „małpą” Pana Boga, usiłuje Go naśladować. Bóg może i chce nas uzdrawiać. Czyni to przede wszystkim poprzez sakramenty. Szatan też chce pokazać, że to potrafi działać, że ma moc. Ale nigdy nie będzie to uzdrowienie dokonane w takim sensie, jak to, które dokonuje się Bożą mocą. Będzie to jedynie tzw. cud okultystyczny albo przeniesienie symptomów choroby.
Na uzdrowienia u bioenergoterapeutów składa się wiele rzeczy, czasami siła sugestii, czasami podatność człowieka na manipulację, a bardzo często jest to jednak działanie jakiejś siły.
- Co to znaczy?
- Jeżeli jest człowiek, który potrafi panować nad olbrzymimi siłami kosmosu (tak je nazywa), co więcej - te siły są na jego usługach, on komunikuje się z jakąś energią, a ta energia mu odpowiada, to znaczy że jest to energia rozumna. Postawmy sobie pytanie: Co to jest za energia? Jeśli jest ona rozumna, to musi być jakimś bytem inteligentnym; przecież znamy różne energie, ale żadna nie komunikuje się z człowiekiem, nie odpowiada na jego zachcianki.
Zauważmy, że bioenergoterapeuci bardzo często proszą swoich pacjentów, by otworzyli się na energię, którą będą im podczas seansu wysyłać. I nieważne, czy dzieje się to na odległość za pomocą mediów, czy bezpośrednio - ważne jest samo otwarcie. I tu jest początek bardzo niebezpiecznej drogi. Jeśli otwieram się na coś, czego nie znam, chcę, żeby coś weszło we mnie, czego nie jestem świadom, to tak naprawdę nie mam pojęcia, czemu daję dostęp do siebie, na co lub na kogo się otwieram.
- Więc niebezpieczeństwo jest już w samym otwarciu?
Reklama
- W człowieku działają dwie podstawowe władze: rozum i wola. W konkretnej sytuacji rozum ocenia, że coś jest dla mnie złe. Mamy tu już pierwszą barierę. Ale pozostaje jeszcze wola. I jeżeli rozum osądził, że coś jest złe, ale ja aktem woli i tak to wybieram, a więc daję przyzwolenie, otwieram się na zło - to popełniam grzech.
Mistycy mówią, że wola jest „bramą duszy”. Jeśli ja czegoś nie chcę, to nawet, gdyby ktoś zmuszał mnie do złego, wykorzystywał mnie, moje ciało wbrew mojej woli - nie mam grzechu. Na tym zresztą też polega współudział w grzechu - jeżeli widzę, że ktoś czyni zło, a nie reaguję, czyli aktem woli daję przyzwolenie na zło - to zaczynam w tym współuczestniczyć.
Zatem jeśli aktem woli otwieram się na nieznane mi siły, narażam siebie na niebezpieczeństwo.
- W kościołach są prowadzone modlitwy o uzdrowienie, w czasie których dzieją się cuda. A jeśli jakiś uzdrowiciel powie, że on też modli się do Boga i Bożą mocą uzdrawia. Czy można mu zaufać?
- Według mnie, najlepiej w ogóle nie chodzić do uzdrowicieli. Może być tak, że przez długi czas nic nie będzie się działo, wszystko niby będzie w porządku, ale prawdziwe owoce pojawią się później. Jeśli jestem człowiekiem wierzącym, w trudnej sprawie idę do Pana Boga i godzę się z Jego wolą. Bóg czasami dopuszcza krzyż, cierpienie. Dlaczego? Nie wiemy. Bóg wie lepiej! My tego często nie rozumiemy, ale jako wierzący powinniśmy patrzeć przez ten pryzmat. Bóg wie lepiej, jakie doświadczenie jest nam potrzebne, czasami będzie to choroba, innym razem trudne doświadczenie życiowe…
Współczesny człowiek, niestety, chce panować nad wszystkim. Chce być władcą wszechświata. A to Bóg powinien być Panem naszego życia. Modlitwa o uzdrowienie to coś zupełnie innego niż praktyki bioenergoterapii. Na działanie Boże też trzeba się otworzyć, ale też trzeba wierzyć. Często to będzie długi proces, bo człowiek musi dojrzeć do pewnych rzeczy. Pan Bóg nie działa gwałtownie, prowadzi człowieka krok po kroku.
- Wielu ludzi przynajmniej częściowo zdaje sobie sprawę, że bioenergoterapia nie jest do końca w porządku, ale i tak po nią sięga.
- Pułapka jest bardzo prosta. Np. boli cię głowa, idziesz z tym do jednego lekarza, do drugiego, trzeciego i nic. Słyszysz coś o jakimś uzdrowicielu i stwierdzasz, że co ci szkodzi zaryzykować. Seanse kosztują. Więc płacisz. I nagle widzisz, że ból ustąpił. Przez trzy, cztery tygodnie masz spokój. To działa! Po miesiącu zaczyna boleć cię żołądek, więc już się nie zastanawiasz, od razu idziesz do uzdrowiciela. Pomaga. Po trzech miesiącach zaczyna chorować ktoś bliski, więc też go prowadzisz do gabinetu uzdrowiciela. To nie jest uzdrowienie, tylko przeniesienie symptomów choroby. Grono osób dotkniętych złem (nazywanym delikatnie energią uzdrawiającą) staje się coraz szersze.
Oczywiście, te uzdrowienia nie zawsze nastąpią. Pacjent słyszy wtedy, że trzeba więcej seansów, więcej energii. Ludzie wydają ostatnie pieniądze, tak zostają omamieni. To jest bezlitosne granie na ludzkim nieszczęściu, na ludzkich dramatach. Często dawanie złudnej nadziei tam, gdzie nie ma nadziei.
Wielu takich ludzi wraca w końcu do Pana Boga i są to ludzie bardzo poranieni. Pytanie tylko, czy naprawdę musieli przez to wszystko przejść? Czy było warto otwierać się na coś czego nie znam?... Bioenergoterapeuta może wpływać na uzdrowienie ciała, ale jednocześnie powoduje chorobę duszy. Bóg uzdrawia jedno i drugie. Spróbujmy Jemu zawierzyć na nowo.
* * *
Pomocy szukajmy u Pana Jezusa - zachęca ks. dr Tomasz Trębacz, autor książek „Szatan jako źródło zła - studium dogmatyczno-pastoralne”, „Być człowiekiem pełniej - w myśli E. Stein”, „Rytuał peregrynacji obrazu Jezusa Miłosiernego”, „Zrozumieć zmartwychwstanie” (współautor); zajmuje się tematyką satanizmu, magii, okultyzmu i sekt.