Akcja modlitewna cieszy się aprobatą biskupa diecezji haarlemsko-amsterdamskiej Jana Hendriksa oraz błogosławieństwem biskupa diecezji włocławskiej Wiesława Meringa.
Jest to już trzecia doroczna wspólna polsko-holenderska inicjatywa modlitewna, ale w tym roku jej temat jest związany z pandemią koronawirusa, która wyniszcza cały świat. Forma akcji jest dostosowana do obecnych uwarunkowań.
- Ze względu na pandemię nie są przewidziane żadne nabożeństwa ani akcje publiczne. Jednak wszyscy, którzy włączą się w modlitwę, stworzą wspólnotę duchową. Przez te trzy dni możemy razem pobić wirusa - mówi KAI dr Dominika Krupińska, prowadząca bloga Adoptuj kościół w Holandii.
Udział w akcji modlitewnej polega na indywidualnym odmówieniu przez trzy kolejne dni przed świętem Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny (21 listopada), czyli 18-20 listopada, tajemnic radosnych różańca (jednej lub wszystkich pięciu dziennie, zależnie od możliwości) oraz Litanii loretańskiej, która zawiera tak odpowiednie wezwania jak "Uzdrowienie chorych" czy "Pocieszycielko strapionych", w następujących intencjach: o ustanie pandemii, zdrowie dla chorych, zbawienie dla zmarłych, pokutę i nawrócenie.
Modlitwę warto uzupełnić prywatnym nawiedzeniem sanktuarium maryjnego lub innego miejsca kultu Matki Bożej - jeśli komuś pozwalają na to możliwości i przepisy sanitarne, to fizycznie, a w przeciwnym razie na sposób duchowy, wewnętrznie.
Adres wydarzenia na Facebooku (z dwujęzycznym opisem polsko-angielskim):
https://www.facebook.com/events/1129233670828058
Strona z opisem akcji na portalu "Adoptuj kościół w Holandii":
https://adoptkhol.blogspot.com/2020/10/trzy-dni-ktore-moga-wstrzasnac-covidem.html
Wspólne patrole
Wszyscy trzymamy jedną linię – gotowi do niesienia pomocy. Mundurowi każdego dnia dokładają wszelkich starań, aby żniwo wirusa było jak najmniej obfite. Ich działania w głównej mierze opierają się na kontroli przestrzegania obowiązku kwarantanny, a także wprowadzonych obostrzeń chociażby w zakresie zakazu grupowania się osób. W tej materii lubuska Policja bardzo mocno wpierana jest przez Żandarmerię Wojskową. Praktycznie nie ma dnia, aby w naszym garnizonie na ulice nie wyszły niebiesko – zielone patrole.
Za nami kolejny tydzień walki z rozprzestrzenianiem się wirusa COVID-19. Ile jeszcze przed nami? Na to pytanie na razie nie ma jasnej i klarownej odpowiedzi. Jedno jest natomiast pewne, służby nie dają za wygraną, codziennie tocząc bój o lepsze jutro dla nas wszystkich. Bez wątpienia na pierwszej linii frontu stoją medycy. To na ich barkach spoczywa niewyobrażalna odpowiedzialność za zdrowie i życie obywateli. Nie są jednak sami. U ich boku stoi Policja, Straż Graniczna Wojsko, Straż Pożarna i inne służby. Wszyscy, trzymając jedną linie są gotowi do niesienia pomocy. Mundurowi każdego dnia dokładają wszelkich starań, aby żniwo wirusa było jak najmniej obfite. Ich działania w głównej mierze opierają się na kontroli przestrzegania obowiązku kwarantanny, a także wprowadzonych obostrzeń chociażby w zakresie zakazu grupowania się osób. W tej materii lubuska Policja bardzo mocno wpierana jest przez Żandarmerię Wojskową. Praktycznie nie ma dnia, aby w naszym garnizonie na ulice nie wyszły niebiesko – zielone patrole. W myśl zasadny: wszystkie ręce na pokład. Dzięki wspólnym patrolom Policji i Żandarmerii Wojskowej możemy być wszędzie tam, gdzie jesteśmy potrzebni. Jak pokazuje praktyka, mundurowi bardzo często prócz służbowych powinności, wykazują się również ogromem ludzkiej empatii. Pomoc w zrobieniu zakupów, rozdawanie maseczek ochronnych czy po prostu powiedzenie zwykłego „Będzie dobrze, przetrwamy to!”. W obecnych czasach zwykła ludzka życzliwość jest naprawdę potrzebna.
CZYTAJ DALEJ