Jak mówi Niedzieli Świdnickiej Alicja, po to daje świadectwo, by poruszyć serca dziś krzyczących kobiet, które w dużej mierze pożądają wygodnego życia. Alicja od dwudziestu lat jest pielęgniarką paliatywną i pomaga godnie ludziom przejść do wieczności. Choć praca nie należy do najłatwiejszych, to jak sama mówi, kocha swoją pracę. Cierpliwości i wyrozumiałości uczy ją 26-letni syn, który urodził się z mózgowym porażeniem dziecięcym. - On jest moim błogosławieństwem – mówi Alicja.
Trudne pytania
- W trudzie wychowania wspiera mnie mąż Zbigniew. Nasza rodzina jest obciążona genetycznie. Pewnego dnia jeden z moich pozostałych synów zapytał się zmartwiony, czy jego dzieci też mogą być niepełnosprawne? Odpowiedziałam, że tak, a jeżeli tak się stanie, to ja mu pomogę i zawsze będę go wspierać. A gdy najstarszy syn w wieku pięciu lat zapytał dlaczego Bóg dał nam Marcina ja odpowiedziałam, że Bóg wiedział, że sobie poradzimy – opowiada matka trzech synów. – Opiekując się niepełnosprawnym synem często wracam do słów Jezusa, który powiedział: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje” – wyznaje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wyznanie matki
Reklama
- Z Marcinem od samego początku nie mieliśmy łatwo. Przez pierwsze lata był karmiony sondą, częste choroby i operacje były trudnym doświadczeniem nie tylko dla niego samego, ale i całej rodziny. Dopiero w wieku 15 lat zaczął chodzić, a porusza się tylko po mieszkaniu. Dużą uciążliwością jest codzienne karmienie ponieważ Marcin, nie zdaje sobie sprawy, że może się udusić poprzez niewłaściwe spożywanie pokarmów. Po ludzku nie mam życia nawet w toalecie. Nie mogę być sama, nie mogę wyjść z domu i zostawić go bez opieki. Nie dzielę się tym dlatego, aby się chwalić jak sobie radzę, ale pragnę powiedzieć, dzięki niepełnosprawności mojego syna jestem innym człowiekiem, potrafię pomóc innym, ponieważ jestem pielęgniarką i dziękuję Bogu za każdy dzień życia mojego dziecka i gdybym wiedziała, że Marcin się taki urodzi, to wybrałabym życie.
W tym doświadczeniu, zwracam się często do Jezusa, u którego znajduję siłę do pokonania trudności po ludzku niemożliwych. Codzienna Eucharystia daje mi siłę, żyje z dnia na dzień, i wiem, że to Jezus się o mnie troszczy.
Krwawi moje serce, gdy słyszę jak matki, zwłaszcza dzieci niepełnosprawnych, są za aborcją. To Bóg jest Panem życia i śmierci. Nikt, nawet matka nie ma prawa decydować o tak brutalnym potraktowaniu swojego dziecka. Stwierdzenie, że dziecko i tak nie przeżyje można porównać do wiadomości o raku u bliskiej osoby, a przecież to właśnie wtedy walczy się ze wszystkich sił do końca. Kto obroni te niewinne dzieci, które w niczym nie zawiniły ? – pyta mama Alicja.