W Toruniu na Rynku Staromiejskim 3 września została otwarta plenerowa wystawa pt. „Żołnierze Wyklęci”, zorganizowana przez Oddział Gdański Instytutu Pamięci Narodowej i toruński klub dyskusyjny „Szewska Pasja”. Autorem wystawy jest Adam Borowski, przed laty działacz Solidarności Podziemnej w Warszawie. Patronat nad imprezą objął prezydent Torunia Michał Zaleski. Bohaterami wystawy są żołnierze polskiego podziemia niepodległościowego, którzy nie pogodzili się z oddaniem Polski pod jarzmo sowieckiej okupacji, i począwszy od 1944 r. aż po początek lat 60. z bronią w ręku walczyli o wyzwolenie Ojczyzny spod dyktatu Związku Radzieckiego i władzy PZPR oraz Urzędu Bezpieczeństwa. Przy toruńskim ratuszu stanęły 24 duże dwustronne plansze zawierające krótki opis wydarzeń i liczne archiwalne fotografie. Dopełnieniem uroczystości był koncert pt. „Oskarżeni o wierność” w wykonaniu Andrzeja Kołakowskiego oraz projekcja filmu pt. „Inka 1946”, poświęconego Danucie Siedzikównie ps. „Inka” - sanitariuszce AK, zamordowanej przez UB.
Przegrani zwycięzcy
Reklama
Gdy w połowie 1945 r. cały świat świętował zwycięstwo nad hitlerowskimi Niemcami i koniec II wojny światowej, Polacy nie mieli żadnych powodów do radości. Choć jako pierwsi stawili czoła Hitlerowi, choć weszli w skład antyniemieckiej koalicji i nie było takiego frontu, na którym by nie walczyli, jako jedyni spośród Sprzymierzonych wyszli z tej wojny pokonani. Zdecydowało o tym fatalne położenie geopolityczne oraz krótkowzroczność i cynizm przywódców Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, którzy podczas konferencji w Teheranie i Jałcie oddali Polskę wraz z Europą Środkowo-Wschodnią w orbitę wpływów Związku Radzieckiego. Oznaczało to zgodę na wprowadzenie w naszym kraju ustroju komunistycznego. Po klęsce powstania warszawskiego i rozwiązaniu Armii Krajowej, kiedy stało się jasne, że Polskę czeka okupacja radziecka, powstał szereg konspiracyjnych organizacji niepodległościowych, których członkowie zdecydowali się na podjęcie walki o wolność narodu i państwa. Toruńska wystawa obrazuje losy trzech spośród tych organizacji: Narodowego Zjednoczenia Wojskowego (w tym Narodowych Sił Zbrojnych), Konspiracyjnego Wojska Polskiego oraz Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bandyci i bohaterowie: zamiana ról
Po wojnie komuniści polscy sprawujący władzę wbrew woli narodu, z moskiewskiego nadania, zrobili wszystko, aby zbezcześcić pamięć Żołnierzy Wyklętych. W podręcznikach historii ich oddziały nazwano bandami, zaś ich samych - bandytami, „zaplutymi karłami reakcji”. Przekreślono ich patriotyzm i bohaterstwo, czyniąc z nich zdrajców Ojczyzny, a niekiedy pospolitych rzezimieszków. Szkołom, ulicom i placom w polskich miastach nadano imiona tych, którzy ich tropili, wtrącali do więzień, z sadyzmem torturowali, sądzili i mordowali w piwnicach więzień. Podręczniki historii najnowszej stanęły na głowie, rojąc się od kłamstw, półprawd i przemilczeń. W ten sposób komunistyczna władza w ciągu 45 lat odarła kilka pokoleń Polaków z prawa do rzetelnej wiedzy o własnej historii. A kiedy po 1989 r. zostały stworzone warunki do odkłamania naszych dziejów powojennych, okazało się, że lista zainteresowanych taką działalnością jest krótka. Środowiska, które w ciągu minionych 20 lat nadały ton życiu społecznemu w wolnej Polsce, nie zrobiły prawie nic, aby Polakom przywrócić prawdę o tamtym czasie. Przeciwnie, dziś robi się wszystko, aby okroić nauczanie historii w szkołach.
Nagrodzą cię zabójstwem na śmietniku
Toruńska wystawa przybliża nam losy Żołnierzy Wyklętych. Dają się one sprowadzić do wspólnego mianownika: piękna karta zapisana podczas okupacji w Armii Krajowej lub innych formacjach podziemnych, próba powrotu do normalnego życia po zakończeniu wojny, szybko rozwiane złudzenia co do „praworządności” nowego ustroju i „suwerenności” Polski, decyzja o wznowieniu walki o rzeczywistą niepodległość, powrót do konspiracji, często do lasu, do partyzantki. A potem? Oddajmy głos powtarzającym się do znudzenia opisom pod fotografiami: „ranny”, „aresztowany”, „poddany okrutnemu śledztwu”, „skazany na karę śmierci”, „prezydent nie skorzystał z prawa łaski”, „zamordowany”, „rodzinie odmówiono ostatniego widzenia”, „otoczony, popełnił samobójstwo”, „popadł w chorobę psychiczną”, „skazany na więzienie w łagrach, nigdy nie powrócił do Polski”. Tylko nielicznym tak hojnie wymierzane wyroki śmierci zamieniano na kary więzienia (często dożywotniego), co w realiach polskiej historii powojennej oznaczało, że po 1956 r., na fali tzw. odwilży październikowej ci ludzie wyszli na wolność, ale jako obywatele drugiej kategorii.
Przygnębiające wrażenie wywołują zdjęcia wykonane przez funkcjonariuszy UB, przedstawiające zabitych partyzantów. Nie sposób oprzeć się tu skojarzeniom z polowaniami na dziką zwierzynę… Ale wśród tych „myśliwskich” ujęć jest też jedno, które w genialny sposób ukazuje to, czego dziś jesteśmy świadkami: zwycięstwo słusznej sprawy. Zdjęcie to zostało zrobione w 1961 r., w momencie aresztowania żołnierza NSZ przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Na pierwszym planie stoi wyprostowany partyzant, a obok niego skulony, kucający milicjant zasłania twarz, gdyż nie chce zostać sfotografowany w obawie przez rozpoznaniem.
Toruńska wystawa niesie przesłanie pełne nadziei: prawda zawsze zwycięża - wystarczy dać jej czas!