„[Bezbożny] zastanowił się i odstąpił od wszystkich swoich grzechów, które popełniał, i dlatego na pewno żyć będzie, a nie umrze”
(Ez 18, 28)
Wrażliwe sumienie naznacza człowieka zaskakującym „piętnem”: każdy wewnętrzny czy zewnętrzny nieporządek widać na twarzy w postaci rumieńca, oznaczającego zakłopotanie i zawstydzenie. Dziwne to, ale silą się niektórzy, by ten zdrowy odruch przezwyciężyć… Wiele osób doskonale sobie z tym „problemem” poradziło! Potrafią np. bezczelnie kłamać, zeznając pod przysięgą lub stając przed kamerą telewizyjną. Czy Bóg zna sposób na złamanie takich zatwardziałych serc?
W proroctwie Ezechiela Pan Bóg spiera się ze Narodem Wybranym, ukazując bezsens ludzkich oskarżeń o niesprawiedliwość Jego decyzji. Najwyższy jest konsekwentny: sprawiedliwy wchodzący w grzech ciężki naraża się na duchową śmierć, bezbożny zaś, wchodząc na drogę świętego życia, odzyskuje pewność zbawienia. Nieporozumienie wynika z przyziemności ludzkich ocen. Stwórcy zależy natomiast na doprowadzeniu do nieba każdego bez wyjątku człowieka. Chrystus podejmuje ten sam temat, gdy wskazuje w przypowieści na odmienność postaw dwóch braci: jeden deklaruje posłuszeństwo wobec woli ojca, ale nie spełnia obietnicy, drugi wprawdzie na początku okazuje krnąbrność, jednak sumienie prowadzi go ku wypełnieniu polecenia. Ocena tej sytuacji jest jednoznaczna. Okazuje się jednak, że Nauczyciel uderza teraz w pychę i zatwardziałość słuchaczy, próbując skłonić ich do nawrócenia. Chce ich zawstydzić przez porównanie z „celnikami i nierządnicami”, czyli grzesznikami, którzy uwierzyli i przyjęli wezwanie do królestwa Bożego. Trafia jednak na twardy mur zamkniętych serc… Św. Paweł wśród różnych argumentów za przyjęciem nauki Zbawiciela umieszcza przepiękne wyrażenie: „moc przekonująca Miłości”. Nawrócenie polega bowiem nie tylko na odwróceniu się od grzechu, ale przede wszystkim na otwarciu się na Jezusa Chrystusa i na tajemnicę odkupienia przez Krzyż. Apostoł pokazuje nam Miłość ogołoconą z należnej chwały, uniżoną w przyjęciu ludzkiej natury, posłuszną aż do śmierci. Wszystko to dla nas…
Jednym z ważnych zadań Kościoła staje się dziś poruszenie sumień, uwrażliwienie ludzi na grzech i jego skutki. Biblijny nakaz „głoszenia zdrowej nauki”, „wykazywania błędów i pouczania” jest ciągle aktualny, chociaż tzw. świat bardzo się temu sprzeciwia. Jeszcze ważniejsze jest cierpliwe głoszenie Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, podawanie Go w sakramentach świętych chorym duchowo. Czy jednak bluźnierca, nałogowy grzesznik, bezwolny wobec swoich pożądań człowiek zawstydzi się w końcu i nawróci, patrząc na Jezusowy krzyż? Wierzę, że tak się stanie!
Pomóż w rozwoju naszego portalu