Reklama

„To były wyjątkowo trudne żniwa”

Niedziela szczecińsko-kamieńska 38/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

PIOTR LICHOTA: - Jak Pan, jako rolnik prowadzący 270 ha gospodarstwo, ocenia tegoroczne żniwa?

ARTUR BALAZS: - To były najtrudniejsze żniwa, jakie pamiętam, a uprawiam ziemię już od prawie czterdziestu lat. Nie było takiego tygodnia, w którym udałoby się rolnikom zbierać zboże z pól w ciągu trzech dni z rzędu. I mimo niezłych zbiorów, jakość zboża pozostawia wiele do życzenia. Ziarno, nie wypełnia bardzo istotnego parametru wypiekowego tzw. opadania. To z kolei przekłada się na dużo niższą od spodziewanej przez rolników cenę w skupach za „ziarno chlebowe”. Niestety, 50% zbóż, a może i więcej nie odpowiada tym parametrom.

- Czy ceny skupu zbóż są zadowalające?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Muszę przyznać, że ceny zbóż odpowiadających parametrom chlebowym są na przyzwoitym poziomie. To samo dotyczy rzepaku, z tym że zbiory rzepaku, są niewspółmiernie niższe do ubiegłorocznych wyników i pewnie tym podyktowana jest dość atrakcyjna cena w skupach. Reasumując, mogę powiedzieć, że rynek zachował się w stosunku do rolników nie najgorzej. Oczywiście, gdyby zbiory były lepsze, rolnicy mieliby powody do satysfakcji.

- Pomijając kwestię pogodową i samych zbiorów, rolnicy często mówią, że te czasy rolnictwu nie sprzyjają, że niezwykle ciężko jest dziś być rolnikiem.

Reklama

- Podzielam tę opinię, bo rolnik skazany jest na wiele niepewności. Nie wystarczy bowiem, że wyprodukuje zboże najwyższej nawet jakości, bo jeżeli rynek na to nie odpowie pozytywnie, to bywa tak, że rolnik nie ma się z tym zbożem, gdzie podziać. Podmioty skupowe, które tworzą pewien monopol, dyktują mu ceny poniżej granicy opłacalności. I to jest prawdziwy dramat rolnika. Patrzy na piękne zboże na polu, osiąga wspaniałe zbiory, myśli, że wszystko doskonale się udało, a nie ma żadnej satysfakcji ze sprzedanych produktów, a przecież oczekuje na to przez cały rok. Bo przecież praca rolnika, to nie tylko okres letni. I to jest najsmutniejszy moment w pracy na roli.

- Zbiory produktów rolnych ich sprzedaż to jakby efekt końcowy pracy rolniczej. A jak Pan ocenia klimat polityki rolnej prowadzonej przez Państwo jako instytucję?

Reklama

- Wspólna polityka rolna jest chyba najistotniejszym elementem. To jest coś, co tworzy klimat i aurę przychylności pracy rolniczej. Ona powoduje bowiem prawdziwe warunki gospodarowania i tworzy konsekwencje dla prawdziwych zysków rolnika. Trzeba otwarcie powiedzieć, że od momentu wejścia Polski w struktury Unii Europejskiej do dziś polscy rolnicy są de facto obywatelami drugiej kategorii. Dopłaty rolnicze w starej Unii są często o 50, a nawet 70% wyższe od tych w Polsce, a warunki gospodarowania praktycznie identyczne. A zatem ta konkurencja jest bardzo nierówna i niesprawiedliwa dla naszych rolników. Wielokrotnie o tym mówiłem, ale mogę powtórzyć to raz jeszcze; bardzo mocno liczyłem na to, że w momencie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej jednym z priorytetów stanie się rolnictwo i reforma wspólnej polityki rolnej, bo ta funkcjonująca obecnie, zapisana jest tylko do 2013 r. To właśnie teraz w instytucjach unijnych, prowadzona jest debata nad wypracowaniem nowego modelu wspólnej polityki rolnej. Polsce wyjątkowo powinno zależeć na tym, żeby tę politykę zmienić tak, aby była sprawiedliwsza dla naszych rolników. I to jest moment wyjątkowy, w którym Polska jako sprawująca prezydencję, mogła odcisnąć istotne piętno w tej kwestii. Bardzo źle się stało, że nie ma wśród priorytetów wspólnej polityki rolnej. Wskazuje to, na olbrzymie niezrozumienie tego problemu po stronie partii rządzącej, czyli Platformie Obywatelskiej i osobiście po stronie Donalda Tuska, który umył ręce od reformy wspólnej polityki rolnej. A przecież dla Polski rolnictwo jest jednym z najważniejszych zagadnień gospodarczych i Polska jest bardzo ważnym elementem tego wspólnego ładu gospodarczego w Unii Europejskiej. Zdystansowanie się od tego problemu, jest olbrzymim błędem i może mieć poważne konsekwencje w utrzymaniu tego niekorzystnego układu i dysproporcji w dopłatach na kolejne 6, 12, a może i 18 lat. Europejska Fundacja na rzecz Rozwoju Wsi Polskiej, którą kieruję, przygotowała projekt reformy wspólnej polityki rolnej. Przedstawialiśmy go jakiś czas temu podczas debaty w Rzeszowie. Brał w niej udział m.in. komisarz ds. rolnictwa Unii Europejskiej, a także polski minister rolnictwa, był również przewodniczący parlamentu europejskiego Jerzy Buzek i szef największej frakcji chadeckiej w europarlamencie. Tam właśnie naciskałem wręcz na naszego ministra, aby sprawy rolne były jednym z priorytetów.

- Te pierwsze negocjacje w sprawie wspólnej polityki rolnej były dla Polski niezwykle trudne, bo przecież dopiero stawaliśmy się członkiem Unii Europejskiej. Jak sytuacja negocjacyjna mogłaby wyglądać dziś?

- Myślę, że i wtedy można było wywalczyć więcej. Przygotowywałem warunki negocjacyjne w sprawach rolnych, ale finalizował je rząd SLD-PSL i niestety zgodził się na warunki dużo gorsze od tych pierwotnie zaproponowanych. I tak przez prawie 10 lat w zasadzie trwamy biernie przy tych krzywdzących polską wieś ustaleniach. W tej chwili mamy do czynienia z taką oto sytuacją, że już nawet same instytucje unijne i stare kraje członkowskie doszły do wniosku, że dłużej tego stanu rzeczy utrzymać się nie da i że dłużej tak być nie może. I mimo to, dopuszczamy, aby te decyzje zapadały bez naszego udziału. No więc klimat do negocjacji jest bardzo przychylny, a my nie potrafimy tego wykorzystać. To jest sytuacja trudna do zrozumienia. Mam takie poczucie, że PO nie rozumie rolnictwa, nie zna się na rolnictwie i w konsekwencji nie chce się nim zająć. Nazwałbym to naturalną niechęcią do rolnictwa i wsi. Inaczej tego zrozumieć nie umiem.

- Jest przecież koalicyjny PSL, który mówi że jest partią ludzi związanych z wsią i rolnictwem. Jest za słabym koalicjantem?

Reklama

- Faktycznie PSL, które odwołuje się do tradycji ludowych, jest za słabym partnerem dla Platformy. Nie mam żadnych wątpliwości, że jeśli zdarzyłoby się tak, że PO osiągnie większość po wyborach, to absolutnie nie zaprosi PSL-u do koalicji. Wiem, że minister Sawicki jest za tym, aby sprawy rolników znalazły się wśród priorytetów, ale na tle PO ma zbyt słabą pozycję, aby to przeforsować. Oczywiście, nigdy tego minister otwarcie nie powie, ale moja diagnoza jest właśnie taka. I powiem więcej, brak akceptacji pomysłów ministra Sawickiego to mocne i świadome uderzenie Platformy w PSL. To zaś odbije się na wyniku wyborczym PSL, bo przecież rolnicy będą mieli żal, że PSL niewiele zrobiło na rzecz wyrównania ich szans na tle rolników starej Unii.
Ale skutki polityczne są najmniej ważne. Konsekwencje tego stanu rzeczy będą piorunujące. Jeśli polski rolnik nie dostanie wyższych dopłat, to nie będzie inwestował w gospodarstwo, a przecież i tak wiele gospodarstw jest niemodernizowanych. Dysproporcje między rolnikami polskimi a tymi ze starej Unii będą coraz większe. Nie można na to patrzeć biernie. Podkreślę to raz jeszcze, że w ciągu ostatnich czterech lat, w tym temacie rząd Donalda Tuska nie zrobił nic.

- Czy sprawy zaniedbań w kwestii wspólnej polityki rolnej są do nadrobienia?

- Szansa jeszcze jest, ale to już dziś należałoby ten temat poruszać w instytucjach unijnych. Na negocjacje zostało dosłownie kilka miesięcy, a za rok będą już zapadać decyzje i nie będzie na to czasu. Z tymże musi to być twarde i stanowcze stanowisko. Rząd powinien zadeklarować, że zrobi wszystko i wykorzysta wszelkie dostępne środki, włącznie z Trybunałem Sprawiedliwości, aby rolnicy polscy byli traktowani na równi z tymi ze starej Unii.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego godzina dziewiąta jest godziną piętnastą?

Niedziela lubelska 16/2011

Triduum Paschalne przywołuje na myśl historię naszego zbawienia, a tym samym zmusza do wejścia w istotę chrześcijaństwa. Przeżywanie tych najważniejszych wydarzeń zaczyna się w Wielki Czwartek przywołaniem Ostatniej Wieczerzy, a kończy w Wielkanocny Poranek, kiedy zgłębiamy radosną prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa i umacniamy nadzieję naszego zmartwychwstania. Wszystko osadzone jest w przestrzeni i czasie. A sam moment śmierci Pana Jezusa w Wielki Piątek podany jest z detaliczną dokładnością. Z opisu ewangelicznego wiemy, że śmierć naszego Zbawiciela nastąpiła ok. godz. dziewiątej (Mt 27, 46; Mk 15, 34; Łk 23, 44). Jednak zastanawiający jest fakt, że ten ważny moment w zbawieniu świata identyfikujemy jako godzinę piętnastą. Uważamy, że to jest godzina Miłosierdzia Bożego i w tym czasie odmawiana jest Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dlaczego zatem godzina dziewiąta w Jerozolimie jest godziną piętnastą w Polsce? Podbudowani elementarną wiedzą o czasie i doświadczeniami z podróży wiemy, że czas zmienia się wraz z długością geograficzną. Na świecie są ustalone strefy, trzymające się reguły, że co 15 długości geograficznej czas zmienia się o 1 godzinę. Od tej reguły są odstępstwa, burzące idealny układ strefowy. Niemniej, faktem jest, że Polska i Jerozolima leżą w różnych strefach czasowych. Jednak jest to tylko jedna godzina różnicy. Jeśli np. w Jerozolimie jest godzina dziewiąta, to wtedy w Polsce jest godzina ósma. Zatem różnica czasu wynikająca z położenia w różnych strefach czasowych nie rozwiązuje problemu zawartego w tytułowym pytaniu, a raczej go pogłębia. Jednak rozwiązanie problemu nie jest trudne. Potrzeba tylko uświadomienia niektórych faktów związanych z pomiarem czasu. Przede wszystkim trzeba mieć na uwadze, że pomiar czasu wiąże się zarówno z ruchem obrotowym, jak i ruchem obiegowym Ziemi. I od tego nie jesteśmy uwolnieni teraz, gdy w nauce i technice funkcjonuje już pojęcie czasu atomowego, co umożliwia jego precyzyjny pomiar. Żadnej precyzji nie mogło być dwa tysiące lat temu. Wtedy nawet nie zdawano sobie sprawy z ruchów Ziemi, bo jak wiadomo heliocentryczny system budowy świata udokumentowany przez Mikołaja Kopernika powstał ok. 1500 lat później. Jednak brak teoretycznego uzasadnienia nie zmniejsza skutków odczuwania tych ruchów przez człowieka. Nasze życie zawsze było związane ze wschodem i zachodem słońca oraz z porami roku. A to są najbardziej odczuwane skutki ruchów Ziemi, miejsca naszej planety we wszechświecie, kształtu orbity Ziemi w ruchu obiegowym i ustawienia osi ziemskiej do orbity obiegu. To wszystko składa się na prawidłowości, które możemy zaobserwować. Z tych prawidłowości dla naszych wyjaśnień ważne jest to, że czas obrotu Ziemi trwa dobę, która dzieli się na dzień i noc. Ale dzień i noc na ogół nie są sobie równe. Nie wchodząc w astronomiczne zawiłości precyzji pomiaru czasu możemy przyjąć, że jedynie na równiku zawsze dzień równy jest nocy. Im dalej na północ lub południe od równika, dystans między długością dnia a długością nocy się zwiększa - w zimie na korzyść dłuższej nocy, a w lecie dłuższego dnia. W okolicy równika zatem można względnie dokładnie posługiwać się czasem słonecznym, dzieląc czas od wschodu do zachodu słońca na 12 jednostek zwanych godzinami. Wprawdzie okolice Jerozolimy nie leżą w strefie równikowej, ale różnica między długością między dniem a nocą nie jest tak duża jak u nas. W czasach życia Chrystusa liczono dni jako czas od wschodu do zachodu słońca. Część czasu od wschodu do zachodu słońca stanowiła jedną godzinę. Potwierdzenie tego znajdujemy w Ewangelii św. Jana „Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin?” (J. 11, 9). I to jest rozwiązaniem tytułowego problemu. Godzina wschodu to była godzina zerowa. Tymczasem teraz godzina zerowa to północ, początek doby. Stąd współcześnie zachodzi potrzeba uwspółcześnienia godziny śmierci Chrystusa o sześć godzin w stosunku do opisu biblijnego. I wszystko się zgadza: godzina dziewiąta według ówczesnego pomiaru czasu w Jerozolimie to godzina piętnasta dziś. Rozważanie o czasie pomoże też w zrozumieniu przypowieści o robotnikach w winnicy (Mt 20, 1-17), a zwłaszcza wyjaśni dlaczego, ci, którzy przyszli o jedenastej, pracowali tylko jedną godzinę. O godzinie dwunastej zachodziło słońce i zapadała noc, a w nocy upływ czasu był inaczej mierzony. Tu wykorzystywano pianie koguta, czego też nie pomija dobrze wszystkim znany biblijny opis.
CZYTAJ DALEJ

Trzeba nam za przykładem Jezusa być gotowym na swoją Getsemani

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Grażyna Kołek

Rozważania do Ewangelii J 18, 1 – 19, 42.

Piątek, 18 kwietnia. Wielki Piątek
CZYTAJ DALEJ

Niemal 200 interwencji strażaków; wojsko będzie pomagać w usuwaniu skutków ulewy

2025-04-19 00:17

[ TEMATY ]

pogoda

PAP

Blisko 200 razy wyjeżdżali podkarpaccy strażacy do usuwania skutków burz, które w piątek po południu i wieczorem przeszły nad częścią Podkarpacia. Najpoważniejsza sytuacja jest w gminie Pawłosiów, gdzie do pomocy w usuwaniu m.in. błota skierowane zostało wojsko.

Jak poinformował rzecznik podkarpackich strażaków bryg. Marcin Betleja, interwencje polegały głównie na wypompowywaniu wody z zalanych piwnic, budynków, posesji i na udrażnianiu przepustów drogowych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję