Reklama

Świat nie wierzy łzom...

Niedziela zamojsko-lubaczowska 16/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Górecko Kościelne będzie miejscem siódmego już Festiwalu Pieśni Maryjnej dla Ludowych Zespołów Śpiewaczych Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej pod patronatem bp. Jana Śrutwy. Gośćmi dotychczasowych festiwali były gwiazdy wielkiego formatu, takie jak: Sława Przybylska, Krzysztof Krawczyk, Eleni. W tym roku zaproszenie przyjął bardzo lubiany piosenkarz Janusz Laskowski. Zaprzyjaźniony z artystą organizator festiwali ks. Tadeusz Sochan poprosił, aby dla Czytelników "Niedzieli Zamojsko-Lubaczowskiej" odpowiedział na kilka pytań.

KS. TADEUSZ SOCHAN: - Drogi Januszu! Wciąż tworzysz nowe piosenki, wiele koncertujesz, wciąż masz wielu sympatyków i chcąc podtrzymać mnie na duchu, kiedy miałem zamiar zaprzestania organizacji festiwali, powiedziałeś mi, że życie zaczyna się dopiero po pięćdziesiątce. Skąd tyle optymizmu?

JANUSZ LASKOWSKI: - Oczywiście przekroczyłem już pięćdziesiątkę, wybudowałem dom, posadziłem wiele drzew, jestem dziadkiem, ale wiele jeszcze mam planów do zrealizowania.

- Powiedz, jakie były początki Twojej przygody z piosenką trwającej tyle lat - przygody, która zaowocowała tak bardzo popularnymi i lubianymi utworami?

- Nie jestem nowicjuszem na polskiej scenie muzycznej. Moje pierwsze kroki muzyczne stawiałem w 1961 r. Był to pierwszy okres próby grania na gitarze i układania swoich młodzieńczych pierwszych słów o miłości oraz różnych sprawach, które były początkiem mojej przygody z gitarą i piosenką. Gitara w Polsce nie była osiągalna dla wszystkich - ale muzyka była tworzona na każdym podwórku - czego dowodem są znani wykonawcy z tamtego okresu, którzy występowali już na Festiwalu Piosenki Maryjnej.

Wielkim, znakomitym, profesjonalnym i niekwestionowanym autorytetem piosenkarskim był i jest w dalszym ciągu Krzysztof Krawczyk, którego kariera powinna uczyć nasze młode piosenkarskie pokolenia.

Moja droga artystyczna nie była usłana różami. Stawiając swoje pierwsze kroki muzyczne nie myślałem, że moje życie oprze się generalnie - właśnie na muzyce i śpiewaniu własnych piosenek - niosących ludziom radość i przyjemność.

W latach sześćdziesiątych założyłem szkolny zespół, a po jakimś czasie przy Związkach Zawodowych Kolejarzy w Białymstoku wspólnie z kolegami stworzyliśmy zespół muzyczny "Ananasy" tworząc różny repertuar, opierając się na repertuarze Elvisa Presleya, Tommi Stylla, Paula Anki, Chubby Checkera - no i legendarnym - najlepszym na świecie zespole "The Beatles". Startowałem wówczas na różnych konkursach piosenkarskich - bez żadnych szumnych rezultatów. Graliśmy na wieczorkach tanecznych i zaczynaliśmy być powoli bardzo znani w Białymstoku i województwie. Pobierałem lekcje muzyki - uczyłem się solfeżu i cały czas nie zamykała mi się buzia. Uczyłem się grać na gitarze, którą mi kupiła moja mama, choć przez cały czas mówiła do mnie: "Januszek z tego chleba w życiu nie będziesz miał". Chwilami była nawet zła na mnie, że ja hałasowałem w domu. Zabierałem więc gitarę i szedłem na strych, gdzie mogłem sobie grać i układać swoje pierwsze piosenki, a przede wszystkim drzeć się, ile wlezie - bo rock and rolla trzeba wyśpiewać i wykrzyczeć.

Przez cały czas kupowałem pocztówki dźwiękowe i słuchałem swoich idoli. Kiedy zacząłem układać swoje pierwsze piosenki, a były różne, pomyślałem sobie, że jeżeli ja mogę słuchać różnych wykonawców na pocztówkach dźwiękowych, to dlaczego sam nie mogę spróbować utrwalić swoich piosenek na takiej pocztówce. W ostatnie wakacje przed wojskiem skomponowałem i napisałem słowa piosenki Beata z Albatrosa.

Nie przypuszczałem, iż w przyszłości będzie ona moim biznesem na życie. Nagrałem pierwszą pocztówkę z Beatą i dopiero wtedy włożyłem kij w mrowisko, z czego teraz mogę trochę się pośmiać - chociaż wówczas nie wiedziałem, że mój los artystyczny będzie właśnie taki (sprawa pocztówek dźwiękowych oraz mojej długiej i szerokiej drogi artystycznej zostanie opisana w przyszłości).

- Artyści mają swoje ulubione nastroje i tematy. O czym najbardziej lubisz śpiewać?

- Chyba zostałem stworzony do rozweselania ludzi, jak również do przekazywania ludziom wszystkiego, co jest piękne, żywe, wesołe, a niejednokrotnie bardzo smutne, przykre choć prawdziwe. Wydałem 12 płyt CD, kaset magnetofonowych i wszystkie tematy, a zwłaszcza miłosne i codzienne ludzkie sprawy zostały poruszone w moich piosenkach. Mam życzliwy stosunek do ludzi - chociaż często mnie różne sytuacje drażnią. Nie znoszę wśród ludzi braku tolerancji dla innego człowieka. Lubię śpiewać o wszystkim. Unikam śpiewających tematów o śmierci.

- Wiecznie płynący czas unosi nas ze sobą i zmienia. Jak zmieniła się Twoja twórczość na przestrzeni lat? Co o tym zadecydowało? Jakim wartościom jesteś nadal wierny w swoich piosenkach?

- Kiedy zaczynałem swoją przygodę z piosenką byłem młodzieńcem, któremu się wydawało, że cały świat do niego należy. Dalsze lata trochę ostudziły mój optymistyczny zapał do świata. Jestem dorosłym i bardzo dojrzałym człowiekiem. Inaczej pisze się o pierwszej miłości mając lat osiemnaście, a zupełnie inaczej pisze się, kiedy jest się dorosłym i dojrzałym człowiekiem, chociaż słowa są takie same. Moja twórczość młodzieńcza urzekła ludzi swoją prostotą i bezpośredniością przekazywanych różnych tematów. Obecnie rozważam wszystko za i przeciw, ale w dalszym ciągu mam dla kogo śpiewać, a mój wnuczek jest obecnie największym moim fanem. Wiosną zacznę na piasku pisać i pokazywać mu pierwsze nutki. W dalszym ciągu będę się starał w swoich piosenkach nieść ludziom radość, wytykać zło wśród ludzi i tworzyć tak, aby moje piosenki można było śpiewać przy goleniu, ognisku obozowym, a także w rodzinnym gronie w całej Polsce i na całym świecie polonijnym.

- Jedną z piosenek zatytułowałeś "Świat nie wierzy łzom" . Co według Ciebie jest największym dramatem człowieka we współczesnym świecie?

- Piosenkę tę skomponowałem na swojej trasie estradowej w bardzo smutnych okolicznościach, w tym hotelu, gdzie mieszkaliśmy, odbywała się stypa. Wszyscy byli ubrani na czarno, chociaż była sobota. Piosenka ta już była w moim zamyśle kompozytorskim. Telefonicznie podałem temat i treść historii mojemu przyjacielowi Ryszardowi Ulickiemu, który w 1976 r. napisał mi słynne Kolorowe jarmarki.W szybkim czasie otrzymałem piękny tekst pt. Świat nie wierzy łzom. Powstała jedna z piękniejszych piosenek, która obiegła całą Polskę i cały świat polonijny włącznie z Antypodami, gdzie śpiewałem, a ludzie wstawali, co niektórzy płakali i śpiewali razem ze mną. Tak było w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Europie i Łęczycy, gdzie ta właśnie piosenka powstała.

- Każdy z nas ma swoje osobiste odkrycia i prawdy życiowe, którymi chciałby podzielić się z innymi ludźmi. Co chciałbyś powiedzieć tym, którzy słuchają Twoich piosenek?

- W moim życiu artystycznym było wiele odkryć i przykrych spraw. Ja na to odpowiedziałem piosenką:

Zanim rzucisz we mnie kamieniem,

Zanim powiesz słowo złe...

Zapytaj skąd idę - kim jestem!

Co ludziom daję - co od nich chcę!

Czym mam wypełnione serce!

Jaki los nauczył mnie grać!

O czym śpiewam w swojej piosence!

Co mógłbym ludziom dać!

Wszystkich, którzy słuchają moich piosenek serdecznie pozdrawiam i zapraszam na koncert 4 sierpnia 2002 r. do Górecka Kościelnego. Dla nich tworzę i śpiewam. Bo czymże jest twórczość bez odbioru? Przy okazji podaję adres, gdzie można nabyć moje płyty CD oraz kasety: Białystok, ul. 27 Lipca 26, Firma Magton, również za pośrednictwem internetu.

- Fiodor Dostojewski powiedział kiedyś: "Na różnych drogach Bóg odnajduje człowieka". Jest to wzajemne szukanie, gdyż człowiek również dąży do swego Stwórcy. Co pomaga Ci odkrywać prawdę o Bogu, w jakich sytuacjach i zdarzeniach odczytujesz Jego obecność?

- Pierwszego pacierza w dzieciństwie uczyła mnie moja mama. Mówiła mi, co to jest Bóg. Zaś katechizmu uczyła nas katechetka po kryjomu, w życie, w lejach po bombach - niestety w strachu. Później to wszystko zmieniło się. Jestem człowiekiem wierzącym i praktykującym. Staram się nie wzywać Pana Boga nadaremnie, choć często kieruję piękne słowa w stronę Stwórcy, a pięknych słów mi nie brakuje.

- Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież w seminarium

2025-03-30 20:37

[ TEMATY ]

Częstochowa

relikwie

WMSD

św. Jan Paweł II

Maciej Orman/Niedziela

30 marca abp Wacław Depo, metropolita częstochowski, wprowadził relikwie św. Jana Pawła II do kościoła Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana w Wyższym Międzydiecezjalnym Seminarium Duchownym w Częstochowie oraz przewodniczył tam Mszy św.

Nawiązując w homilii do przypowieści o miłosiernym ojcu oraz do encykliki św. Jana Pawła II „Dives in Misericordia”, hierarcha wskazał, że „miłosierdzie to miłość, która jest drugim imieniem Boga”. – Tego właśnie uczymy się również szczególnie przez jego posługę i pontyfikat, a także przez wyniesienie przez niego na ołtarze s. Faustyny Kowalskiej. Te okoliczności przypominają nam o tym, że miłosierdzie jest bez granic, tylko trzeba umieć znaleźć się w jego przestrzeni własną i wolną decyzją powrotu – wyjaśnił abp Depo.
CZYTAJ DALEJ

Panie! Ucz mnie wychodzić naprzeciw potrzebom bliźnich!

2025-03-27 09:40

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Prawdziwym grzechem jest żyć przekonaniem, że gdzie indziej żyje się lepiej, wygodniej, przyjemniej. Przekonanie, jakoby „wszędzie było dobrze tylko nie we własnym domu”.

W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę ks. Mariusza Rosika: Uzdrowiona przez przebaczenie

2025-03-31 09:01

[ TEMATY ]

Ks. Mariusz Rosik

pl.wikipedia.org

Rysunek Pietera Bruegla starszego "Chrystus i cudzołożnica"

Rysunek Pietera Bruegla starszego Chrystus i cudzołożnica

Komentarz do Ewangelii na V niedzielę Wielkiego Postu roku C.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję