Reklama

"Mogę się wspinać..."

Mówi o sobie: "człowiek książki". Delikatna, krucha - i stanowcza, zorientowana w nowinkach literacko-poetyckich i w ogóle "co w trawie piszczy", znana kielecka poetka, eseistka, krytyk literacki, korektorka, polonistka i bibliotekarka z długim stażem - Zofia Korzeńska. Trudno uwierzyć, że w marcu obchodziła jubileusz 80 lat

Niedziela kielecka 28/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z pogodą - tak zwyczajnie i niewspółcześnie - aprobuje te swoje lata, bo wszak cenny to bagaż i tworzywo, które przeistacza się w literaturę, ale wciąż nie przestaje się dziwić, że ta 80-latka to jednak ona… Że jej wciąż młody, młodzieńczy duch tkwi w ciele, podlegającym dokuczliwym i częstszym ograniczeniom. - Idę, ale sił mi brakuje, nogi zawodzą, a w środku czuję się nawet… dziewczynką - zdumiewa się poetka.

Zawsze ta sama

Dzieciństwo i starość/dwa brzegi danego mi czasu/spięte jedną klamrą pamięci/I nieustanne zdziwienie:/to ja - wciąż ta sama choć inna?/Zwinna Zosia skacząca na jednej nodze/podczas zabaw brodząca za kwiatkami po łąkach/jak bocian za żabami/i przygarbiona stara Zofia/drepcąca po parku/lub zbierająca kasztany/słuchająca jak trawa rośnie/i ptaki ćwierkają/(…)/Czyż to możliwe że miedzy Zosią a Zofią przepłynęło życie?
Dziewczynka z tamtych lat, Zosia "zbierająca kasztany", jest osadzona w urokliwych Mazurach, wiosce k. Rzeszowa, która swoją nietypową, nieco mylącą nazwę zawdzięcza osadnictwu z czasów Zygmunta Augusta. Ostatni z Jagiellonów przesiedlił tutaj z Mazowsza jej przodków, stąd nazwa wsi. Zofia Korzeńska z d. Olszowa urodziła się tam 26 marca 1931 r.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Łąki i lasy "jej" Mazurów

Reklama

Jeśli początek mazurskiego lata, to koniecznie połacie łąk, biegnących aż gdzieś pod linię horyzontu. Pasjami zbierało się kwiaty, w przerwach między pasieniem krów, czy pomaganiem w sianokosach, a gdy było się starszym - spotykało się z przyjaciółmi przy ogromnym, płaskim jak stół kamieniu, który mógł służyć np. jako miejsce do tańczenia. Dzieciństwo, takie żywe i dotykalne w tomiku "Mazury, Mazury…" nie było do końca sielskie, wkroczyła w nie bowiem wojna. Wybuchła, gdy Zosia miała 9 lat. - Co prawda pacyfikacje i wielkie tragedie jakoś omijały naszą wioskę, ale odczuwało się czas okupacji - mówi poetka. - Gdy na rozpoczęcie roku dostałam komplet nowych podręczników, Niemcy zaraz je skonfiskowali - wspomina. Nosiła grypsy, chodziła na tajne komplety. Nie mogła odżałować tych cudownie pachnących nowością książek, ojciec przepisał więc ręcznie jej i bratu cały podręcznik do historii, a języka polskiego uczyło się, pożyczając literaturę od znajomych czy od wuja, który dysponował wcale pokaźną biblioteką.
Pomimo bied czasu wojny - jej Mazury stały się miejscem nieporównywalnym z innym, nigdzie już nie odczuwało się z taką intensywnością urody życia. Zwykłe obrazki: falowanie zbóż, żabie koncerty, pełne emocji grzybobrania. I malinowe chruśniaki, i dymy nad chatami, filozofowanie z ukochanym dziadkiem, pierwsze lekcje ludzkiej godności i patriotyzmu. Jej Arkadia.
"O urocza chwilo dzieciństwa!/Drogocenne źródło -/nieprzebrane do starości" ("Dziadek mój")

W kierunku polonistyki, w pracy wśród książek

Reklama

Ten wybór - filologii polskiej, którego ani przez minutę nie żałowała, wiązał się z zamiłowaniami tak własnymi, wrodzonymi, jak i z ukierunkowaniem przez znakomitych nauczycieli. We wrześniu 1944 r. rozpoczęła naukę w Gimnazjum, a potem w Liceum Humanistycznym w Sokołowie Małopolskim, gdzie uczyli w latach powojennych nauczyciele szkół średnich i wyższych przesiedleni ze Lwowa i Poznania. Już w I kl. gimnazjum był to wybitny pisarz Jan Bolesław Ożóg, pochodzący z Nienadówki k. Sokołowa. Dzięki temu skończył się czas "czytadeł", a rozpoczął - literatury.
Maturę zdała w 1950 r. i wybrała polonistykę - nie praktyczne rolnictwo, które radzili wszyscy kuzyni, ale filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim, którą ukończyła w 1955 r. Wspomina z rozrzewnieniem: - Moimi mistrzami byli wybitni profesorowie: Maria Dłuska, Juliusz Kleiner, Stanisław Pigoń, Kazimierz Wyka, Henryk Markiewicz, Zenon Klemensiewicz, Kazimierz Nitsch, Witold Taszycki, Franciszek Sławski, Tadeusz Milewski, Maria Honowska i inni. Już wtedy doceniałam znakomitość mistrzów, toteż starałam się czerpać maksymalnie dużo z ich skarbca wiedzy i podziwiałam ciekawe osobowości. Ponadto korzystałam pełną garścią z teatrów krakowskich, z filharmonii, z licznych galerii sztuki. Niezapomniane są też ówczesne przyjaźnie. Niektóre z nich przetrwały do dziś.
Po dyplomie pracowała krótko w Krakowie w PAN, lecz z powodu braku mieszkania musiała gród nad Wisłą, choć z żalem - opuścić. Trochę wędrowała po Polsce - uczyła języka polskiego najpierw w LO w Krzepicach k. Częstochowy, później w szkołach szczecińskich (do 1969). Dzisiaj powie, że uczenie w szkole nie było tym, co pasjonowało ją najbardziej, wolała zaciszny klimat księgozbiorów - bo już wtedy pracowała jako bibliotekarka. - Ten okres poświęciłam głównie, poza pracą zawodową, wychowaniu córek Doroty i Marzeny i aby wszystkiemu sprostać, musiałam pracować w zwiększonej liczbie godzin - mówi poetka. Czy wtedy już pisała? Ależ tak, zawsze, ale zarobkowanie było priorytetem, no i nie było gdzie publikować. Kogo interesowała moja refleksyjna poezja i tematy nasycone wątkami egzystencjalnymi i dociekaniami religijnymi?

Czuje się kielczanką

We wrześniu 1970 r. Zofia Korzeńska przenosi się do Kielc. Pracuje (do 1974) w VI Liceum Ogólnokształcącym, potem w Liceum dla Pracujących. Od 1975 r. aż do przymusowej emerytury (wrzesień 1986) - w Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej w Kielcach, potem jako wolontariuszka - w Bibliotece Wyższego Seminarium Duchownego w Kielcach. Dobrze się czuje w tej pracy. Wykonuje ją ponad 20 lat.
Jest początek lat 90., starsza pani namawia Dyrektora biblioteki seminaryjnej, aby skomputeryzować katalogi zbiorów i podejmuje się dokonać tego przedsięwzięcia. - Wybrałam się do Biblioteki Narodowej do Warszawy, kilkakrotnie jeździłam do Krakowa, przyglądałam się, uczyłam, zaangażowałam się głównie we wdrażanie komputerowego programu bibliotekarskiego MAK, co zajmowało mi większość czasu - wspomina.
Tam, w Warszawie, trochę się dziwili, że się do tego zabiera osoba bądź co bądź po sześćdziesiątce, ale chętnie pomagali i nauczyła się - komputer i sprawna praca na nim to dla pani Zofii codzienność.
Pracowała i pisała, wciąż pisała. Okresowo prowadziła także ćwiczenia z poezji współczesnej w WSP w Kielcach. Publikowała analizy literackie ze współczesnej poezji w biuletynie "Język Polski" oraz w "Studiach Humanistycznych". Redagowała książki (wraz z przeprowadzaniem korekty) dla wydawnictwa "Jedność", przetłumaczyła "Magnificat wieczoru" francuskiej autorki Claire Arbelet (Kielce, 1997). Interesowała się tematyką starości, przekładając ją np. na słowo pisane; opracowała także antologię poezji o starości pt. "U brzegów jesieni", t. 1 (Kielce, "Jedność" 2000).

"Obudzić jutrzenkę"

Choć cytra moja niegłośna,/chcę wywołać jutrzenkę/z głębi dusz współczesnych (…). Ja nieśmiała i cicha/oto budzę jutrzenkę! - pisze Korzeńska w 2006 r. Bo oto z początkiem drugiego tysiąclecia uczyniła ogromny krok - zdecydowała się na późny debiut poetycki, zachęcona przez przyjaciół (właściwie doprowadzona do tego niemal fortelem).
W 2001 r. wydała zbiór własnych wierszy pt. "Dwa brzegi czasu". Od tamtej pory publikuje systematycznie swoje zbiorki poezji i tomy esejów o twórczości pisarzy (głównie kieleckich). Ukazały się jej zbiory poezji: "Pozbierać rozrzucone chwile", "Musi być sens przecież", "Idąc przez Niniwę", "Obudzić jutrzenkę", "Mazury, Mazury…", "Dary chwil" - wydane przez "Jedność".
Zbiera dobre recenzje. Oto co we wstępie do "Idąc przez Niniwę" pisze Z. T. Łączkowski: "Zofia Korzeńska. To właściwie w poezji polskiej ostatnich lat zjawisko niezwykłe poprzez swoją inność, mądrość patrzenia, jeśli tak można powiedzieć, na poezję religijną (…), która wymaga dużej dyscypliny od piszącego. Dużej wrażliwości, kontemplacji, serca i wiary. Wiary czystej. Wiara zawsze jest sprawą osobistą, ale jeśli utwory swoje podpisuje katolik czy chrześcijanin, to w tych utworach pozostawia Największą Miłość - czyli Boga".
Korzeńska wciąż doskonali warsztat - dopracowuje wersy, szuka pointy, dąży do pewnej lapidarności, ale takiej, która nie zaburzy logicznego toku wywodu jej myśli.
Inspiracje niesie życie. Spotkania z ludźmi, także, a może przede wszystkim, z tymi, z którymi się nie zgadza, ot chociażby, jak znany jej towarzysko lekarz - ateista. Czego nie dopowie w dyskusji, uzupełni w wierszu. Poszła w kierunku poezji dyskursywnej (logicznie snującej myśli i obrazy), zainspirowana może najbardziej Miłoszem, z którym się nie zawsze zgadza, ale którego talent jest brylantem bezsprzecznym. - Lubię różne odmiany czy modele poezji, tak ekspresywnej, jak i dyskursywnej, ale sama najchętniej wypowiadam się w modelu dyskursywnym, gdyż uważam, że przy tematyce, którą poruszam, potrzebna jest jak największa prostota i klarowność. Piszę bowiem często utwory refleksyjne na tematy egzystencjalne i eschatologiczne, a tych nie można prezentować w sposób eksperymentatorski i zawiły, na zasadzie tylko rzucania słów-obrazów, ani zbyt ozdobny. Raczej unikam nagromadzenia krzykliwych metafor i innych środków stylistycznych, które by zatrzymywały uwagę czytelnika na samych sobie. W eseistyce poetyckiej podkreślam przede wszystkim wartości ideowe utworów, dlatego moje eseje zaliczane są do typu aksjologicznych, wartościujących etycznie - wyjaśnia Zofia Korzeńska.
Ogromny wpływ na jej stylistykę wywarły uwielbiane przez nią Psalmy Dawida, wciąż "karmi się" intelektualnie i estetycznie Norwidem, wraca do liryki Mickiewicza, ale preferuje wieszczów bliższych jej czasom: Herberta, Jastruna, Przybosia, Harasymowicza, Kamieńską. Za znakomitego piewcę Kielecczyzny uważa Zdzisława Antolskiego, ceni niezwykłą poezję ks. Janusza A. Ihnatowicza i Zdzisława T. Łączkowskiego. Wciąż na nowo zaczytuje się Wiesławem Myśliwskim. Lubi prozę Antoniego Libery. Sięga także do zagranicznych współczesnych pisarzy. Ostatnio czytała np. Llosy "Gawędziarza", Doris Lessing "Trawa śpiewa", Ruiza Zafóna "Cień wiatru" i in.
Ma na swym koncie duży dorobek esejów, m.in.: "Zyta ma styl: o twórczości Zyty Trych"; "Ogrody kultury Zdzisława Tadeusza Łączkowskiego"; "Z biczem satyry przez historię i kulturę: twórczość literacka Antoniego Dąbrowskiego"; "Walka anioła z demonem: Zdzisława Antolskiego droga twórcza" i wiele innych.
Pokaźny zbiór esejów Korzeńskiej odnajdziemy w pracach zbiorowych, by wymienić: "Stanisław" Karola Wojtyły - rapsod o mieczu i słowie", w: "Słowo - myśl - ethos w twórczości Jana Pawła II", pod red. Ks. Z. Trzaskowskiego; "Autentyzm wczoraj i dziś: (oblicza autentyzmu)" w: "Otarłem się o życie, otarłem się o słowa: w czterdziestolecie pracy pisarskiej Stanisława Rogali"; "Los człowieka w poezji ks. Janusza Artura Ihnatowicza", w: "Godność człowieka wczoraj i dziś: wokół zagadnień antropologicznych", pod red. A. Smolińskiej i wiele, wiele innych.
Ponadto opracowania, wstępy, posłowia oraz publikacje w "Radostowej", "Niedzieli Kieleckiej", "Obecnych", "Teraz", w "Wici.Info", "Świętokrzyskim Kwartalniku Literackim" i in.
Plany? - Mój Boże, w moim wieku ważne jest zdrowie, a poza tym całe sterty rzeczy do napisania, dokończenia: pewne zagadnienia z twórczości Łączkowskiego i innych świętokrzyskich pisarzy, stos książek do esejów, własne wspomnienia… Wciąż naprzód, wciąż ku swoim wymarzonym horyzontom i postulowanym w jednym z ostatnich wierszy - "Szczytom ducha". "Mogę się wspinać…" - pisze poetka w wierszu "Horyzont niosę z sobą". Bo Zofia Korzeńska tym, co robi i jak żyje, udowadnia niemodną dzisiaj, spychaną do lamusa prawdę: poezja - literatura - książka są dobre na wszystko.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Jędraszewski w Ludźmierzu: Europa i świat patrzą na chrześcijańskie świadectwo Polski

2025-08-15 17:41

[ TEMATY ]

Europa

abp Marek Jędraszewski

Ludźmierz

chrześcijańskie świadectwo

Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej

Odpust w Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podhala w Ludźmierzu 15.08.2025 r.

Odpust w Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podhala w Ludźmierzu 15.08.2025 r.

- Europa i świat patrzy na chrześcijańskie świadectwo Polski. Dobrze, że przychodzimy do Uśmiechniętej Pani w Ludźmierzu i pod jej płaszczem szukamy schronienia, orędownictwa i miłośnicy matczynej - mówił abp Marek Jędraszewski na sumie odpustowej 15 sierpnia w sanktuarium w Ludźmierzu. Święto Wniebowzięcia NMP obchodzono tam pod hasłem „Z Maryją - o wierności”, do Królowej Podhala w dzień i w nocy przybyło kilka tysięcy wiernych.

Uroczysta suma odpustowa była sprawowana przy ołtarzu polowym w Maryjnym Ogrodzie Różańcowym. Abp Marek Jędraszewski podziękował pielgrzymom, że nieustannie przychodzą do Uśmiechniętej Pani do Ludźmierza, by schować się pod jej płaszczem. - To u niej szukamy bezpieczeństwa i miłości matczynej. Jest dla nas Królową, bo jako pierwsza została wniebowzięta do nieba. Wiemy, że możemy do niej przychodzić i szukać pokrzepienia, Ona nas zawsze wysłucha, tak jest i dzisiaj w czasie uroczystości Wniebowzięcia NMP - mówił abp Marek Jędraszewski.
CZYTAJ DALEJ

Kard. Pizzaballa: w Ziemi Świętej ujawnia się moc szatana

Ziemia Święta, będąca miejscem najwyższego objawienia i manifestacji Boga, jest również miejscem najwyższego ujawnienia się mocy szatana - mówił łaciński patriarcha Jerozolimy kard. Pierbattista Pizzaballa podczas Mszy św., jaką odprawił w klasztorze benedyktynów w Abu Gosz w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Hierarcha odniósł się do trwających w Ziemi Świętej „miesięcy pełnych bólu” z powodu wojny. Podkreślił, że nie pozwalają one na „wygłaszanie przemówień o pokoju w sposób słodki i abstrakcyjny, a więc niewiarygodny, ani na ograniczanie się do kolejnych analiz lub skarg”. Trzeba raczej w tym dramacie, który szybko się nie zakończy, trwać jako ludzie wierzący.
CZYTAJ DALEJ

Rozważania na niedzielę: Pluszowe chrześcijaństwo

2025-08-15 22:44

[ TEMATY ]

rozważania

ks. Marek Studenski

Mat.prasowy

Czy Jezus naprawdę chce rozłamu? Dlaczego mówi o ogniu, który ma podpalić ziemię? Poznasz proroka, którego chciano uciszyć, biskupa, który stawił czoła Gestapo i komunistom, oraz świętego, który oddał życie za wiarę.

Jeśli czujesz, że wiara jest dziś zbyt często wygładzana i rozcieńczana – ten odcinek doda Ci odwagi, aby płonąć bez kompromisów. Posłuchaj, bo to jest o Tobie, o mnie, o nas wszystkich – i o tym, że ogień Jezusa może podpalić świat. Dlaczego czasem trzeba odebrać „święty spokój”, by ocalić prawdziwy pokój serca. To odcinek o odwadze. O tym, że chrześcijaństwo nie jest pluszową zabawką, ale płonącą pochodnią. O tym, że w czasach, gdy wielu woli gasić iskry Ewangelii, my jesteśmy wezwani, by je rozniecać.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję