Mszę św. koncelebrował mieszkający w parafii ks. prof. dr hab. Stanisław Pamuła. W modlitwie uczestniczyli wieloletni przyjaciele parafii – górale z Rabki-Zdroju i Chabówki, z prezesem Związku Podhalan w Polsce Oddział Rabka-Zdrój Wiktorem Zachwieją, oraz kapelą Jana Pranicy. Obecne były również siostry Matki Bożej Miłosierdzia, Opatrzności Bożej i urszulanki oraz parafianie. Eucharystię poprzedziła modlitwa różańcowa.
– Winnicą Pana jest dom Izraela – śpiewamy dzisiaj w psalmie. Przychodzimy do naszej winnicy, której patronuje św. Faustyna, po Boże Miłosierdzie, bo tak bardzo go potrzebujemy – zaznaczył na początku Sumy odpustowej ks. Wojciech Pelczarski, proboszcz parafii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Następnie bp Przybylski poświęcił nowy ołtarz, który ma kształt kielicha. Tworzy on kompozycyjną całość z tabernakulum w kształcie hostii. – Św. Faustyna miała tajemnicę siostry od Najświętszego Sakramentu – przypomniał ks. Pelczarski.
– Wierzę, że wszyscy czujemy się przyjaciółmi Boga, że przyszliśmy na tę Mszę św. nie z poczucia obowiązku, ale dla Jezusa, bo wierzyć w Boga, to przyjaźnić się z Nim – podkreślił w homilii bp Przybylski.
Nawiązał do pieśni o winnicy z Księgi proroka Izajasza. – Jezus chce z nami, jak z najlepszymi przyjaciółmi, powiedzieć o swojej miłości do Kościoła na całym świecie, ale też dla waszej wspólnoty – przyznał.
Reklama
Porównał nowo poświęcony ołtarz do tłoczni w winnicy. – To jest źródło miłości Boga do nas. Jak w winnicy z winnego grona wyciska się sok, tak podczas każdej Eucharystii na ołtarzu Bóg wyciska swoją Krew, by nas sobą karmić. On musi nas bardzo kochać, bo tak wiele zainwestował w swoją winnicę. Kościół jest po to, żebyśmy mieli w sobie Boga – stwierdził bp Przybylski.
Wielokrotnie pytał wiernych o ich miłość do Kościoła, zaangażowanie w jego życie i postawę wobec pasterzy. W nawiązaniu do przypowieści o dzierżawcach winnicy przestrzegał, że podczas sądu ostatecznego Pan zapyta o naszą miłość i postawę wobec Kościoła. Hierarcha ubolewał, że również wielu ludzi, którzy uważają się za wierzących, rujnuje go swoją postawą i złym słowem. – Jeżeli macie kłopoty z miłością do Kościoła i jesteście przerażeni słabością jego ludzi, pomyślcie po prostu: Bóg kocha ten Kościół. Jakim prawem mam się obrażać na Kościół, skoro mój Pan, znając wszystkie grzechy ludzi Kościoła, nie obraża się na niego? – kontynuował biskup.
Dodał, że Bóg wybrał Kościół jako swoją wspólnotę. – Jeżeli ktoś wam powie, że wierzy w Boga, ale nie musi chodzić do kościoła, odpowiedzcie mu z miłością, że może wierzy w Boga, ale nie ma Go w życiu tej osoby. Bóg tak zezwolił, że przychodzi przez Kościół, w nim daje nam siebie.
Biskup Przybylski za Benedyktem XVI powiedział, że największym problemem ludzi wierzących jest rozumienie Kościoła. – To prawda, że nie Kościół, a Bóg jest najważniejszy. Zbawia nas nie Kościół, tylko Bóg, ale tak zdecydował, że zbawia nas i uświęca przez Kościół i w Kościele – wyjaśnił.
Reklama
Zwrócił uwagę, że wiele osób krytykuje Kościół z obawy przed zagrożeniem z jego strony. – Czy Kościół zagraża waszemu życiu, waszym dzieciom? Czy uczy złego? Czy uczy kraść i kłamać? – pytał retorycznie.
Dodał, że w przypowieści o winnicy Pan pyta, czy przyjęliśmy Jego sługi. Stwierdził również, że z powodu nagonki na sługi Boże wszyscy kapłani są niesprawiedliwie utożsamiani z pedofilami. Wspomniał także o wyśmiewaniu się ze świętych i dewastacji ich pomników.
Biskup uznał przypowieść za dramatyczną. – To początek większej tragedii. Zaczyna się od zabijania sług. Później Bóg posyła Syna i Jego też zabijają, żeby stratować winnice Pana, zamieniać je na sale gimnastyczne, restauracje, dyskoteki i teatry. Bo jak nie ma winnicy, nie ma soku i życia – wołał.
Przyznał, że grzechy ludzi Kościoła „są wielkie, liczne jak ziarnka piasku na pustyni”. Jednocześnie podkreślił, że ludzie walczą z Kościołem nie z powodu tych win, ale z uwagi na jego wybranie i powołanie przez Boga. – Jak się stratuje Kościół, nie będzie Boga – powiedział.
Reklama
Za wzór miłości do Kościoła postawił parafianom ich patronkę św. Faustynę. – Miałaby powody, dla których mogłaby nie kochać Kościoła. Jej przełożone, księża i biskupi nie rozumieli jej. Wysyłali do psychiatry, uważali za nawiedzoną mistyczkę i dziwaczkę, nie wierzyli w jej spotkania z Jezusem. Nawet po jej śmierci kult Bożego Miłosierdzia napotykał na przeszkody. Wielcy teologowie nie chcieli uznać przesłania Jezusa Miłosiernego. Mimo tego w „Dzienniczku” nie znajdziecie ani jednego kamienia rzuconego w Kościół, a mnóstwo momentów, kiedy św. Faustyna wyznaje miłość do Kościoła – zauważył bp Przybylski.
Podkreślił, że siostra była przekonana o konieczności posłuszeństwa Kościołowi. „Chociaż mnie Bóg sam uspokaja i sam mi radzi, zawsze pragnieniem moim jest mieć pieczęć Kościoła. (...) Dusza, która nie oddałaby swoich natchnień pod ścisłą kontrolę Kościoła, nie pozna się, że niedobry duch ją prowadzi” – cytował fragmenty „Dzienniczka”. Dodał, że pod działaniem złego ducha może być osoba, „która mówi pobożnie, ale nie poddaje się kontroli Kościoła”.
„Rozważ, córko moja, że to moje życie jest w Kościele i zastanów się, jak pozyskasz tych skarbów i łask z tych wszystkich wysiłków mojej miłości, która jest w Kościele” – przywołał słowa Jezusa skierowane do św. Faustyny, zapisane w jej „Dzienniczku”.
– Kochajmy Kościół, tak jak kocha go Bóg – zakończył bp Przybylski.
Po homilii przewodniczył ceremonii wmurowania kamienia węgielnego kościoła parafialnego, który w 2006 r. na Jasnej Górze poświęcił Benedykt XVI. Po odczytaniu aktu wmurowania podpisali go: bp Andrzej Przybylski, ks. Wojciech Pelczarski, ks. prof. Stanisław Pamuła, Wiktor Zachwieja oraz osoby odpowiedzialne za projekt świątyni, nadzór budowlany i wybudowanie kościoła. Pod kamieniem umieszczono również akt erekcyjny parafii i akt jego wmurowania.
Reklama
Po Komunii św. bp Przybylski zawierzył parafię Bożemu Miłosierdziu słowami, które 17 sierpnia 2002 r. w Krakowie-Łagiewnikach wypowiedział św. Jan Paweł II. Na zakończenie udzielił błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.
Wizytacja kanoniczna parafii rozpoczęła się o godz. 9. Po powitaniu w drzwiach kościoła bp Przybylskiego ks. Pelczarski zdał sprawozdanie z ostatnich 5 lat działalności duszpastersko-gospodarczej parafii. Biskup spotkał się również z radą parafialną i kręgiem rodzin, a o godz. 15 przewodniczył nabożeństwu do Bożego Miłosierdzia.
– Nie jesteście „zejściowi”, ale rozwojowi – zwrócił się do rady parafialnej. Zastępca przewodniczącego Alicja Błażejowska powiedziała „Niedzieli”, że wizytacja biskupa ma ogromne znaczenie dla parafii, nie tylko w wymiarze materialnym, ale przede wszystkim duchowym. – Biskup podzielił się troskami Kościoła powszechnego, ale rozmawialiśmy również o naszej wspólnocie. Mówiliśmy o integracji. Jesteśmy młodą wspólnotą i bardzo ważne jest dla nas, aby nowi parafianie jak najszybciej ją poznali i czuli się w niej jak w domu – przyznała.
Parafia św. Faustyny Dziewicy ma 15 lat. Przez cały ten czas proboszczem jest ks. Pelczarski. – Kiedy przyjechałem tu pierwszy raz, rosły tylko chaszcze i ubita trawa. Wszystko budowaliśmy od podstaw. Najpierw powstała kaplica. W jej budowie pomagali mi moi uczniowie z LO im. Juliusza Słowackiego w Częstochowie – wspomina w rozmowie z „Niedzielą”.
Reklama
W parafii znajduje się kopia figury Matki Bożej Ludźmierskiej, która jest czczona jako Matka Miłosierdzia. Skąd ten akcent góralski pod Jasną Górą? Ks. Pelczarski pochodzi z Sieniawy niedaleko Ludźmierza. Do samego Ludźmierza jeździł również z Dziećmi Maryi. Tam spotkał ówczesnego metropolitę częstochowskiego abp. Stanisława Nowaka, który co roku we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel głosił w Ludźmierzu słowo Boże, a wcześniej był wikariuszem i przygotował koronację figury Matki Bożej Ludźmierskiej, która odbyła się w 1963 r. – Po jednej z uroczystości arcybiskup zaproponował, by proboszcz ludźmierskiej parafii ks. prał. Tadeusz Juchas ofiarował figurę naszej parafii. Jej wprowadzenie było piękną uroczystością. Przyjechali do nas górale od Szczawnicy po Żywiec. Szliśmy wtedy w procesji z Jasnej Góry – opowiada ks. Pelczarski.
Parafia się rozbudowuje, co przekłada się na większą liczbę osób uczestniczących w nabożeństwach. – Przychodzą osoby, które wprowadzają się do nowych bloków. W przyszłym roku będziemy mieli już chrzty i Komunie św. dzieci właśnie z nowych rodzin – cieszy się proboszcz.
Parafia znajduje się na osiedlu Słonecznym. Wiele ulic wzięło nazwę od planet Układu Słonecznego, ale nic by nie istniało bez Słońca, którym jest Boże Miłosierdzie. – Jego promienie rozchodzą się z obrazu Jezusa Miłosiernego, który mamy w kościele – mówi.
Zapytany o kondycję parafii w czasie pandemii COVID-19, ks. Pelczarski przyznał, że „początek był ciężki”. – Wielki Tydzień i Wielkanoc to był bardzo trudny czas, ale już wracamy. W kościele jest coraz więcej ludzi. Na terenie parafii znajduje się szpital na Parkitce, więc modlimy się za chorych i personel medyczny. Wielu naszych parafian pracuje tam jako lekarze i pielęgniarki. Wszystko zawierzamy Bożemu Miłosierdziu, szczególnie w każdy piątek o godz. 15 podczas nabożeństwa, na które serdecznie zapraszam.
Marzeniem duszpasterza jest „budowanie mocnej wspólnoty opartej na wierze i modlitwie”. – Ogromna rzesza ludzi jest bardzo zaangażowana w życie parafii. W krótkim czasie powstało naprawdę sporo rzeczy, ale to, co najcenniejsze, to integracja wspólnoty wokół kościoła – zaznacza ks. Pelczarski.
Reklama
Od kilkunastu lat z duszpasterzem przyjaźni się Jan Pranica z Rabki-Zdroju, a to za sprawą wspólnego udziału księdza i kilkunastu parafian z góralami w dorocznej pieszej pielgrzymce z Podhala na Jasną Górę. – Ksiądz Wojtek pochodzi z Sieniawy, która leży bardzo blisko Rabki-Zdroju. Byliśmy tu, kiedy budował najpierw kaplicę, a później kościół. Do parafii św. Faustyny na odpust co roku przyjeżdża ok. 50-osobowa delegacja z Rabki. W tym roku ze względu na sytuację epidemiczną wybraliśmy się w mniejszym gronie, rodzinnie – opowiada Pranica, który wraz z żoną i dziećmi gra, śpiewa i tańczy we własnej kapeli. – Kultywujemy i rozwijamy wszystko, co związane z Bogiem, kulturą i tradycją – dodaje.
– Ksiądz Wojciech jest bardzo gościnny. Czujemy się tutaj, jak u siebie w domu – uśmiecha się Monika Woźniak-Pranica. Ma na sobie typowo podhalański strój, czyli białą koszulę, gorset, spódnicę, halkę, kierpce, wełniane skarpety, korale i kolczyki.
3 kwietnia 2005 r., w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, dzień po odejściu do domu Ojca św. Jana Pawła II, abp Stanisław Nowak powołał do istnienia parafię św. Faustyny Dziewicy. 25 września w tymczasowej kaplicy została odprawiona pierwsza Msza św.
5 października 2005 r., w uroczystość odpustową, został wprowadzony do parafii obraz Bożego Miłosierdzia poświęcony przez św. Jana Pawła II. W latach 2002-03 obraz peregrynował po archidiecezji częstochowskiej, nawiedzając wszystkie parafie i domy zakonne. Następnie przez 22 miesiące czekał na nową parafię, odbierając cześć w bazylice archikatedralnej Świętej Rodziny.
Peregrynacji obrazu do parafii św. Faustyny przewodniczył abp Nowak. Od tego momentu wizerunek odbiera cześć na „Wzgórzu Miłosierdzia” – jak nazwał to miejsce ówczesny metropolita częstochowski. Skoro jest w Częstochowie Dolina Miłosierdzia, musi być i Góra Miłosierdzia.
Reklama
6 października 2007 r., dzięki abp. Nowakowi i kustoszowi sanktuarium w Ludźmierzu ks. prał. Tadeuszowi Juchasowi, została wprowadzona do parafii w asyście ok. 400 górali kopia figury Matki Bożej Ludźmierskiej, która jest darem Związku Podhalan w Polsce.
11 czerwca 2010 r., w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, abp Nowak wbiciem pierwszej łopaty rozpoczął budowę nowego kościoła parafialnego.
Wykorzystano informacje ze strony: www.swietafaustyna.pl