Falę likwidacji szkół można porównać do fali zamykania przedszkoli, jaka przeszła przez nasz kraj w latach 90. Teraz próbuje się tę sieć przedszkoli odbudowywać, co pokazuje, jak niespójna jest polityka edukacyjna w Polsce” - twierdzi Alina Kozińska-Bałdyga, prezes Federacji Inicjatyw Oświatowych. Jej zdaniem, każda szkoła na wsi powinna być uratowana, bo jej zamknięcie oznacza degradację danej miejscowości. Likwidacja w mieście prowadzi zaś do tworzenia placówek z setkami anonimowych uczniów.
Na drodze do „molocha”
Reklama
Problem likwidacji szkół nie ominął także placówek na terenie naszej, sosnowieckiej diecezji. Dotknięta nim została gmina Wolbrom, w której do likwidacji przeznaczone zostały cztery szkoły: dwie podstawówki wiejskie - Szkoła Podstawowa w Porębie Dzierżnej i Szkoła Podstawowa w Porębie Górnej oraz dwa miejskie gimnazja - Gimnazjum nr 1 i Gimnazjum nr 2. Warto zaznaczyć, że na terenie gminy znajduje się 7 gimnazjów - 4 z nich położone są na terenach wiejskich, a 3 w Wolbromiu. Miasto liczy ok. 10 tys. mieszkańców, na wsiach jest ok. 12 tys. ludzi. Trudno więc w tej sytuacji mówić o proporcji czy jakiś sensownych wskaźnikach, gdy w mieście chce się zostawić tylko jedno gimnazjum, do którego stłoczonych zostanie 430 uczniów, a na wsiach liczba szkół gimnazjalnych nie zmieni się i uczy się w nich będzie 300 uczniów. Tworzenie gimnazjum typu moloch to chyba nie najlepsze wyjście dla młodzieży w tak trudnym wieku. Powstanie molocha będzie skutkowało negatywnymi efektami wychowawczymi i edukacyjnymi. Przykładem niech będą ostatnie wydarzenia w gimnazjum w Miechowie. Poza tym utworzenie jednego gimnazjum wydłuży drogę uczniów do szkoły, a w Wolbromiu nie istnieje sieć komunikacji miejskiej. Może raczej racjonalniejsze byłoby pozostawienie w mieście dwóch gimnazjów: „dwójki” dla południowej części miasta i szkoły w obecnym budynku Gimnazjum nr 1 dla północnej strony Wolbromia?
Tymczasem burmistrz miasta Jan Łaksa twierdzi, że kwestia reorganizacji oświaty spowodowana jest tylko czystą ekonomią. I zapewnia, że dobro uczniów jest na pierwszym miejscu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Szybka zmiana stabilnej sytuacji?
A wszystko zaczęło się niedawno, niemal w przeddzień zimowych ferii, 24 stycznia, kiedy to Urząd Miasta wystosował pismo do Związków Zawodowych z projektami 4 uchwał w sprawie likwidacji 4 szkół. Rzecz ciekawa, że zaledwie 2 miesiące temu, kiedy trwała jesienna kampania wyborcza, obecny burmistrz Wolbromia niejednokrotnie zapewniał o dobrej, stabilnej sytuacji oświaty w mieście. Wobec tego nikomu nawet przez myśl nie przeszedł zamiar likwidacji szkół, bo przecież sytuacja przez zaledwie 60 dni raczej nie mogła zmienić się diametralnie. Co się stało? I gdzie leży prawda? Tego nieustannie próbują dociec głęboko poruszeni sprawą likwidacji szkół mieszkańcy Wolbromia. Zarzucają, że burmistrz Łaksa w kampanii wyborczej utwierdzał mieszkańców w przekonaniu, że nie będzie konieczna likwidacja szkół. Zresztą podobnie jak pozostali kandydaci. „Sieć szkół jest dobra i nie wymaga reorganizacji” - przekonywali podczas kampanii swoich wyborców. „Panie Burmistrzu, takie zdanie znajduje się w jednym z artykułów, jaki ukazał się w październikowym numerze biuletynu wydawanego przez Urząd. Minęło kilka miesięcy i nagle okazuje się, że sieć szkół jest zła i wymaga zmian. Jak to możliwe?” - pytają wolbromianie.
Los dzieci w rękach radnych
Reklama
Choć czas był niesprzyjający, bo w ferie trudniej o kontakt z pracownikami szkoły, rodzicami i uczniami, to jednak przedstawiciele Rady Rodziców już 27 stycznia udali się do władz miasta z szeregiem pytań na temat planowanej likwidacji. Usłyszeli, że przychodzą przedwcześnie, że to jedynie zamysł, nic pewnego. Odpowiedzieli „lepiej wcześnie niż za późno”, zostawiając listę z pytaniami, na które oczekiwali rychłej odpowiedzi. Ta przyszła po 2 tygodniach, odpowiedzi były lakoniczne, wymijające, nijakie. Rodzice postanowili zgłębiać temat dalej. Z ich inicjatywy odbyło się szereg spotkań z radnymi, ponieważ - jak się dowiedzieli - to od nich zależeć miał los placówek. Poza tym chcieli się przekonać, w jakim stopniu osoby, od których zależeć ma los ich dzieci, znają temat. Prawda była okrutna! W szkołach odbyły się spotkania rodziców z władzami miasta. A wszystko po to, by poznać szczegóły tej niespodziewanej reorganizacji oświaty w gminie i rzecz jasna, by im przeciwdziałać.
Pytania bez odpowiedzi
Reklama
Wszystkie dotychczasowe, burzliwe zebrania rodziców z władzami samorządowymi gminy opierały się na tej samej argumentacji ze strony władz. Przyczyną próby zamknięcia szkół jest ekonomia oraz niż demograficzny. Kryteria te jednak nie przemawiają do rodziców oraz dyrekcji szkół przeznaczonych do likwidacji. Okazało się, że zestawienia na temat wydatków oświatowych w gminie analizowane przez radnych zawierają szereg nieścisłości. Dyrektorzy poszczególnych placówek także zaprezentowali dane dotyczące rocznych kosztów utrzymania ucznia w ich szkołach. W tym miejscu zwrócono uwagę, że nie sposób porównywać placówek o różnym standardzie. „Wiadomo bowiem, że szkoła z dużą salą gimnastyczną i stołówką będzie generowała większe koszty, ale z kolei nikt nie zaprzeczy, że warunki nauki w takiej placówce będą zdecydowanie lepsze” - mówi dyrektor Zespołu Szkół nr 2 w Wolbromiu, mgr Waldemar Smoter.
Z zestawień Urzędu Miasta i Gminy Wolbrom wynika, że najdroższą szkołą w gminie jest placówka w Chrząstowicach. Dlaczego więc jej się nie likwiduje? Odpowiedź znają najlepiej mieszkańcy miasta. Rodzice zastanawiają się też, dlaczego z trzech funkcjonujących gimnazjów w mieście zostawia się to, do którego dowozi się dzieci z terenów wiejskich, nawet spoza województwa? Skoro subwencja z budżetu państwa dla tych gimnazjalistów jest o ponad 30% wyższa, lepiej chyba byłoby, by w wyniku reorganizacji młodzież ta trafiła do czterech gimnazjów wiejskich, tym bardziej że dysponują one porównywalną bazą dydaktyczną.
Poza tym, dlaczego likwiduje się szkoły, które stanowią o historii i tradycji Wolbromia - Gimnazjum nr 1 i nr 2, szkoły które mają bogate zaplecze dydaktyczne, szkoły przyszłościowe, a chce się pozostawić Gimnazjum nr 3 - szkołę, która była utworzona jedynie na kilka lat.
Determinacja społeczeństwa
Reklama
Rodzice uczniów zapowiedzieli pikietę. 3 lutego przed Urzędem Miejskim w Wolbromiu zebrali się z transparentami gimnazjaliści, rodzice i nauczyciele, protestując przeciwko planowanej reorganizacji szkół w mieście.: „To nie Afryka - tu szkół się nie zamyka”, „Tylko człowiek dziki zamyka szkołę, co ma dobre wyniki” - z takimi hasłami na transparentach mówili zdecydowane „nie” likwidacji szkół w Wolbromiu. Uczestnicy wiecu mieli nadzieję, że wyjdzie do nich ktoś z pracowników Urzędu i podejmie jakiś dialog, jednak na nadziei się skończyło.
Niespełna 3 tygodnie po wiecu na burzliwej, trwającej blisko 5 godzin sesji Rady Miejskiej, która odbyła się 23 lutego podjęte zostały uchwały intencyjne, według których planowane zmiany to: likwidacja Gimnazjum nr 1 oraz „wygaszanie” Gimnazjum nr 2 w Wolbromiu. Od 1 września tego roku do „dwójki” nie będzie już prowadzony nabór. W Szkole Podstawowej w Porębie Dzierżnej przeprowadzona zostanie reorganizacja. Od 1 września dzieci będą się tam uczyć tylko w „zerówce” oraz klasach I-III. Starsi uczniowie mają być dowożeni do Szkoły Podstawowej nr 1 w Wolbromiu. Takie same zmiany czekają podstawówkę w Porębie Górnej. W przypadku tej szkoły, uczniowie z klas IV-VI będą kontynuować naukę w Szkole Podstawowej nr 2 w Wolbromiu.
Przed sesją wszyscy radni otrzymali listy z podpisami mieszkańców. Przeciwko likwidacji Gimnazjum nr 1 opowiedziało się 887 osób, a listy protestacyjne przeciwko likwidacji Gimnazjum nr 2 - 1364 osoby. „Dlaczego głosami 12 radnych chcecie podjąć tak ważną decyzję, skoro 2251 mieszkańców powiedziało - nie” pytali podczas sesji wolbromianie.
Czerwone kartki
Na taki układ kategorycznie nie zgadza się społeczność Wolbromia, a szczególnie rodzice uczniów, którzy zapowiadają, że będą walczyć do końca. Społeczeństwo obywatelskie w Wolbromiu rośnie w siłę. Takiego pospolitego ruszenia nie pamiętają najstarsi mieszkańcy miasta i okolicy. Ostatnia sesja to już kolejny przykład, kiedy mieszkańcy biorą sprawy we własne ręce i udowadniają, że potrafią walczyć. Niektórzy mówią głośno i dosadnie, co im się nie podoba. „Ogłosić referendum”, „sprzedawczyki”, „zdrajcy” - takie okrzyki padały z ust bardzo licznie zebranych na obradach rodziców. O ich zdecydowanej postawie świadczą też transparenty, z jakimi przyszli na sesję „Gdzie radni dobre serca mają, tam szkół nie zamykają - Poręba Dzierżna”, „Oszczędzacie na oświacie, bo sumienia nie macie”, „Dzisiaj likwidujecie nas, za cztery lata my was”. Żywo też reagowali podczas kolejnych wypowiedzi radnych. Najbardziej wymowne było machanie czerwonymi kartkami, gdy nie zgadzali się z niektórymi opiniami. Ostatecznie sprawa likwidacji bądź pozostawienia wolbromskich placówek rozstrzygnie się podczas marcowej sesji Rady Miejskiej.
Problem likwidacji szkół dotyczy całego kraju. Ministerstwo Edukacji Narodowej pracuje nad nowelizacją ustawy o oświacie i apeluje do samorządów o wstrzymanie się z ostatecznymi decyzjami.
Na najwyższych szczeblach PiS
„Rozumiemy sytuację finansową gminy oraz potrzebę zmian w oświacie, ale nie takimi metodami i w nie tak krótkim czasie. W dobie kryzysu gospodarczego oszczędności trzeba szukać wszędzie, a nie tylko w oświacie, może więc najpierw trzeba zacząć od siebie, a nie rządy rozpoczynać od podniesienia swoich płac i diet?” - zauważa przedstawiciel Rady Rodziców Kazimierz Ciepał. Rodzice i nauczyciele nie rozumieją, dlaczego do tej pory nikt nie odpowiedział na nurtujące ich pytania i nie podjął rozmów na trudne, szkolne tematy. Domagają się więc rzetelnej, konkretnej dyskusji. Jeśli likwidacja szkół, to dlaczego właśnie tych, jeśli reorganizacja oświaty, to dlaczego na takiej zasadzie, jeżeli oszczędności, to dlaczego tylko w sferze oświaty? Jesteśmy wyborcami tej rady i oczekujemy, że przedstawi nam swoje logiczne argumenty, że będzie to decyzja wynikająca z konkretnych czynników, że górę weźmie rozum nie arytmetyka” - mówią mieszkańcy Wolbromia.
A na koniec warto zaznaczy, że za likwidacją szkół opowiedzieli się radni PiS-u, reprezentanci partii, którzy powinni realizować linię swojego ugrupowania. „Jesteśmy przeciwnikami rozwiązywania szkół” - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński, który po sesji Rady Miejskiej w Łodzi, 23 lutego, kiedy to przedstawiciele PiS-u głosowali za likwidacją szkół, rozwiązał struktury partii w tym mieście. Czyżby radni z Wolbromia chcieli podzielić los swych łódzkich kolegów? A mieszkańcy nie zamierzają poprzestać w działaniu, pospolite ruszenie przybiera na sile, nie marnują czasu, bo do ostatecznego boju niedaleko. Walka o wolbromskie szkoły zatacza coraz szersze kręgi. O sytuacji wiedzą już środowiska poselskie, politycy różnych ugrupowań, sytuacja znana jest także na najwyższych szczeblach Prawa i Sprawiedliwości.
Z ostatniej chwili
W chwili zamykania numeru „Niedzieli” przyszła wiadomość, iż w wyniku intensywnych konsultacji, wielu rozmów z rodzicami i dyrekcją Zespołu Szkół w Wolbromiu i Gimnazjum nr 2 burmistrz Jan Łaksa wraz z klubem radnych ustalili, że w programie obrad najbliższej zwyczajnej sesji Rady Miejskiej w Wolbromiu nie znajdzie się uchwała o likwidacji tej szkoły.