Na początku Eucharystii głos zabrał kustosz kalwaryjskiego sanktuarium o. Konrad Cholewa OFM. Przypomniał hasło tegorocznej pielgrzymki rodzin: „Człowiek jest powołany do pełni życia”. Zauważył, że drogi ludzkie są różne: niektóre pełne radości i powodzenia, inne trudne, naznaczone cierpieniem. – Jakakolwiek by nie była nasza droga, niech nas zawsze prowadzi pod krzyż Chrystusa na Kalwarię. Tam, gdzie dokonuje się odkupienie i przebaczenie, gdzie Jezus z wysokości krzyża rozwiera Swe ramiona, aby nimi objąć każde ludzkie serce – powiedział. Powitał wszystkich na kalwaryjskim wzgórzu i podziękował Bogu za to, że zebrani mogli dziś przybyć do Matki Bożej.
Reklama
W homilii metropolita krakowski nawiązał do Liturgii Słowa, w której św. Paweł mówił: „Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie”. Arcybiskup zauważył, że w myśli europejskiej pojawiają się koncepcje, według których człowiek powinien być izolowany od innych i żyć własnym życiem, skoncentrowanym na sobie. Według Leibniza istota ludzka jest zamkniętą monadą. Modne koncepcje psychologiczne zakładają, że człowiek powinien być skoncentrowany na sobie samym, realizując siebie. Św. Paweł mówił jednak, że nikt nie żyje i nie umiera dla siebie. – To otwarcie się na drugiego człowieka jakże pięknie wyraża hasło naszej 28. Archidiecezjalnej Pielgrzymki Rodzin: „Człowiek powołany jest do pełni życia” – powiedział metropolita. Stwierdził, że należy być otwartym na Boga-Stwórcę, który jest źródłem człowieczej godności. Wpatrując się w Niego i uznając go za Ojca wszelkiego bytu i życia należy dostrzegać transcendentny wymiar godności człowieka. Ludzie nie są „zwierzętami ludzkimi” obok „zwierząt pozaludzkich”, są istotami stworzonymi na Boże obraz i podobieństwo. W myśl nauki Jezusa wierzący zwracają się codziennie do Boga słowami „Ojcze nasz”, wyrażając cześć i przedstawiając wszystkie swe codzienne sprawy. Otwierając się na Boga, człowiek otwiera swe serce również na Chrystusa, Jego Ewangelię, sakramenty i Kościół. Apostoł Narodów wołał, by nie zasmucać Ducha Świętego. Otwierać się na Niego, to znaczy żyć w ewangelicznej prawdzie, słuchając głosu sumienia, co daje gwarancję wewnętrznego pokoju. Człowiek otwarty na Ducha Świętego i Jego natchnienia jest człowiekiem Bożym i pokój jego serca promieniuje na całe otoczenie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Pełnia życia, która sprawia, że żyjemy z innymi i dla innych to pełnia, którą osiąga się w życiu małżeńskim i rodzinnym – powiedział arcybiskup. Wbrew temu co głoszą modne ideologie, człowiek nie żyje i nie umiera dla siebie. W społeczeństwie singli człowiek egzystuje jako samotna wyspa, przelotne związki z innymi są nietrwałe i zawierane bez zobowiązań. Ideologie gender i LGBT twierdzą, że bycie kobietą i mężczyzną to kwestia decyzji, którą można odwołać. – To nie ma nic wspólnego z wielkim, wspaniałym zamysłem Pana Boga, gdy powoływał człowieka do życia jako kobietę i mężczyznę, którzy mają żyć razem dla siebie, których miłość ma być płodna, a w tej płodności mają widzieć przejaw Bożego błogosławieństwa. Mają żyć razem i dla siebie jednocześnie, zgodnie z tym co przysięgali wobec Boga i Kościoła w sakramencie małżeństwa – wskazał metropolita. Chrześcijańskie małżeństwo to wspólnota, dla której wzorem jest Trójca Przenajświętsza. Rodzice rozumieją, że jeśli mają dzieci, to nie żyją tylko dla siebie, ale dla nich. To jest ich powołanie, godność i źródło radości. W świetle tej prawdy można zrozumieć, że sprzeczne jest z wolą Bożą uznawanie dziecka za przeszkodę w realizacji siebie i przerażająca decyzja o tym, że trzeba je „usunąć”. – Usunąć dziecko z horyzontu własnego życia, z możliwości kochania, opieki, okazywania serca. Okazuje się, że usuwa się w tym momencie nie tylko dziecko, ale zabija się własne serce i krzywdzi siebie samego w sposób przeogromny. Dziecko jest błogosławieństwem i źródłem radości. Ileż o tym mogliby powiedzieć małżonkowie, którzy pragną z całego serca mieć potomka – powiedział metropolita. Rodzice są odpowiedzialni za przekazywanie największego skarbu jaki mają: skarbu wiary, miłości do Boga. Ich odniesienie do dzieci jest przedłużeniem ich odniesienia do Chrystusa. Dzieci natomiast mają określone powinności wobec swych rodziców, które określa czwarte przykazanie dekalogu. – Bóg błogosławi miłości dzieci do własnych rodziców, zwłaszcza wtedy, kiedy potrzebują oni szczególnej miłości i opieki – w chwilach trudnych: choroby, jesieni ich życia – wskazał arcybiskup.
Mówiąc o ojcostwie i macierzyństwie należy mieć na uwadze szczególną wspólnotę, jaką jest ojczyzna. Rok 2020 jest okazją, by zrozumieć jej wartość. Sto lat temu wobec nadciągającego niebezpieczeństwa młodzi chłopcy nie ulegając bolszewickiej propagandzie ruszyli by jej bronić, walczyć i oddać własne życie. Ich gotowość ducha była budowana na modlitwie do serca Jezusa i Matki Bożej Królowej Polski. Doszło do cudu nad Wisłą, a Warszawa została ocalona. Dokładnie sto lat temu miały miejsce zmagania nad Niemnem, które ostatecznie położyły kres bolszewickiej nawale. – Zdajemy sobie sprawę z tego, jak bardzo dziś ważne jest zmaganie o Polskę, jej tożsamość, duchowe fundamenty – zauważył metropolita i podkreślił rolę nauczycieli, którzy wychowują dzieci w duchu patriotyzmu bez podziałów. Stwierdził, że myśląc o ojczyźnie należy mieć na uwadze szczególne posłannictwo polskich nauczycieli, którzy muszą wiedzieć, że nie żyją tylko dla siebie, lecz także dla dzieci i młodzieży, przyszłości ich oraz Polski. Pedagodzy muszą bronić młodych przed złem, wskazując na właściwe wartości. Arcybiskup przekazał wyrazy wdzięczności i uznania dla kurator oświaty, która jest zaangażowana w obronę tego, co prawdziwie polskie, zatroskana o przyszłość dzieci i młodzieży.
Zauważył, że to Maryja zgromadziła wszystkich pielgrzymów na kalwaryjskim wzgórzu. Matka Boża wskazuje na Chrystusa, a Dzieciątko Jezus rączką obejmuje szyję swojej matki. Maryja nie żyła dla siebie, ale dla Jezusa, troszcząc się także o innych. – Matko Najświętsza, Matko Kalwaryjska, która zechciałaś nas tak licznie zgromadzić dziś wokół siebie na kalwaryjskim wzgórzu, nieustannie pokazuj nam Chrystusa. Prowadź nas drogą do Niego. Ucz nieskończonego zaufania do Tego, który dla nas i naszego zbawienia stał się bratem każdej i każdego z nas. Jednocześnie pokazuj jak dobrze, jak wspaniale, jak szczęśliwie jest być blisko Jezusa – tak blisko, że Swoją rączką przygarnie, przytuli, pobłogosławi. Ucz nas tego Matko, bo przecież wiemy: nie żyjemy tyko dla siebie i nie umieramy tylko dla siebie – zakończył metropolita.