"Zwycięzca śmierci, piekła i szatana,
wychodzi z grobu dnia trzeciego z rana..."
Grób "wyznaczony z bezbożnymi i w śmierci swej był na równi
z bogaczem" (zob. Iz 53,9). Kamień, pieczęć, straż. Straż była świątynna.
Dla pewności? A może raczej, żeby na przekór złej woli tych, którzy
ją przy Grobie ustawili, chociaż niektórym przypomniały się słowa: "
Zburzycie tę świątynię, a ja w trzy dni ją odbuduję ... i mówił o
świątyni Swego Ciała" (por. J 2,18-22). Przy Grobie pilnowali prawdziwej
Świątyni. Bogaty i zarazem dobry i sprawiedliwy Józef z Arymatei
użyczył swojego grobu. Czy miał świadomość tego, że nie odstępuje
na wieki, a tylko na trzy dni? "Z krzyża Boga swojego do grobu złożył
Józef Tego, co z suchej studni niegdyś uwolnił Józefa" - podpowiada
w "Hymnie o Zmartwychwstaniu" Roman Pieśniarz z VI wieku. Poetycką
wizję najważniejszego dla chrześcijan wydarzenia zbawczego Melodos
uzupełnia śmiałymi zestawieniami: "Tłum niegodziwców skazał Życie
na grób, Boga na śmierć, a piekłom wydał Tego, co piekło zniweczył:
bo martwy wskrzesza umarłych, umarły słowem wskrzesza umarłych. I
straż postawiono przy grobie Temu, co wszechświat skinieniem rozrządza.
O głupi, bezbożni, jeśli nieżywy, więc czego się lękać? A jeśli żyje,
to módlcie się razem z nami wołając: Zmartwychwstał Pan". Wewnątrz
Grobu Chrystus wyrywa śmierci ofiary. "Zgorzkniało piekło, skosztowawszy
ciała Jego. Przyjęło ciało, a natknęło się na Boga. Przyjęło ziemię,
a spotkało samo niebo. Gdzież więc, o śmierci, jest twój oścień?
Gdzie twe, piekło, zwycięstwo?" - pytamy wraz ze św. Janem Chryzostomem.
Bóg, zakochany w człowieku, jest wierny swemu stworzeniu
nie tylko "po grób". Bóg mógłby za mną do piekła wskoczyć. I czyni
to. Cudownie wyraża to ikona "Zstąpienie do piekieł". Dynamiczna
postać Jezusa, depczącego skrzyżowane nad otchłanią bramy piekielne,
w prześwietlonych szatach, niczym błyskawica przecina rzeczywistość
piekła. Prawą ręką wyciąga Jezus ze śmiertelnego snu Adama, zaś lewą
przywraca do życia Ewę, która klęczy w swym grobie. Starożytna pieśń
dopowiada ustami Kościoła: "Czyżbyś nie rozumiał, czyżbyście nie
rozumieli, miałem dwoje przyjaciół na ziemi - Adama i Ewę. Przyszedłem
do nich i nie znalazłem ich na ziemi, którą im dałem. Miłując ich
zszedłem tam, gdzie się znajdowali - do mroku, zgrozy i beznadziejności
śmierci". Nie na próżno św. Mateusz, opisujący wydarzenia po śmierci
Jezusa, powie: "Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy
pomarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu
weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu" (zob. Mt 27, 51-53)
. Wówczas pierwszym wyznawcą staje się setnik, który wraz z podległymi
mu żołnierzami wyznał: "Prawdziwie, Ten był Synem Bożym" (zob. Mt
27,54).
Bóg Ojciec tak nas umiłował, że dał za nas swego Syna Jednorodzonego.
Chrystus Jezus tak nas umiłował, że zstąpił za nas do piekieł. My
stajemy się obrazem Trójcy, gdy oddajemy swoje życie sobie nawzajem.
Bez wzajemnej miłości nie me prawdziwego wyznanie wiary. J. P. Sartre
nie ma racji, mówiąc że piekło te inni ludzie. Piekłem jestem ja,
jeśli odrzucam z nienawiścią wszelkie międzyludzkie więzi, św. Izaak
Syryjczyk przypomni: "Miłość jest królestwem, które Pan mistycznie
obiecał swym uczniom. Dostąpiwszy miłości, dostąpiliśmy samego Boga"
. Wraz z Jezusem pogrzebane zostały nadzieje Jego uczniów. Prysła
wiara. Pękły więzi. Pozostała jedynie Miłość. I może to jest odpowiedź
na pytanie: a co pod Krzyżem robi Matka Jezusa, św. Jan. A co z Marię
Magdaleną? Dlaczego zaszczyt spotkania Zmartwychwstałego zrównuje
tę, z której Jezus wypędził siedem demonów, z Apostołami? (por. Mk
16,9) Tylko ona widzi Go i "blask Jego chwały" tuż po wyjściu Jezusa
z Grobu i otchłani. Choć wielu Ojców Kościoła jest przekonanych,
że podobne spotkanie przeżyła także Bogurodzica. Najszybciej próba
wiary złamała Judasza. Kochał? Może wszystko, ale na czele z pieniędzmi.
Zostawiony sam sobie, zabiegany intendent, podoficer aprowizacyjny.
Zapomniał o powinności, która wynosi człowieka ponad piekło i grób.
Ta powinność, a zarazem prawo, to Miłość. Biegną w popaschalny poranek
trzy kobiety - Niewiasty Niosące Wonności. Biegną, aby namaścić Pana:
Maria z Magdali, Joanna, Maria - matka Jakuba. Przeniknięte powinnością
religijnej posługi. W jej tle, niby we mgle okadzającej nowy dzień
stworzenia o świtaniu, wyraźnie widać miłość. Owe święte kobiety
niczego nie oczekiwały - napisze ´Kuźni´ bł. Josemaria Escriva -
miały żywo przed oczyma Jego okrutną Mękę. Wiedziały również, że
żołnierze pilnują tego miejsca; wiedziały, że grób jest całkowicie
zamknięty. Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu? - pytały.
Spójrz, jakie trudności - wielkie i małe - od razu są widoczne, lecz
jeśli się kocha, nie zważa się na przeszkody i działa się odważnie,
zdecydowanie, po bohatersku. Przyznaj, że zapał i odwaga tych kobiet
zdecydowanie cię zawstydza. (zob. Kuźnia, p.676).
Na niezdecydowanych czeka już przygotowane kłamstwo: "Uczniowie
przyszli w nocy i wykradli Go", kłamcie, a my "pomówimy z namiestnikiem",
a to przecież - zdaniem naszym, arcykapłanów i faryzeuszy - ten Jezus
jest oszustem (zob. Mt 27, 63-66). My wiemy, że kłamiemy, ale to
On jest oszustem. To taka pierwsza żydowska manipulacja medialna.
Bo wierzyć to za mało. "Demony też wierzę i drżą" (Jk 2,12) Trzeba
jeszcze kochać. "Zauważ - napisał św. Jan Złotousty - ile miłości
do prawdy (i Prawdy) jest w uczniach: oni nie zatajają, nie wstydzę
się powiedzieć, że rozniósł się taki słuch, skierowany przeciw nim.
Ci, którzy z całą zuchwałością pojmali Go żywego, boję się teraz
- gdy On umarł".
Lęka się piekło i jego potencjalni mieszkańcy Dawcy Życia,
który martwych od wieków wskrzesza, śmiercią śmierć zwyciężę. Ziemia,
czując w swoich wnętrznościach Boga, zadrżała. Z Miłości znowu rodzi
się wiara: dotykanie ran, rozmowa. Z tej Miłości, jak z obumarłego
ziarna, wyrasta nadzieja: "Przyjdzie godzina, w której i na grobach
naszych zniszczony będzie smutny napis ´zmarł´, a wyryte Bożym palcem
zostanie, jak dziś na Grobie Chrystusa: ´zmartwychwstał´". (ks. I.
Isakowicz, ormiańsko-katolicki proboszcz w Stanisławowie w r.1876)
. A Kościół Wschodu i Zachodu śpiewa, choć podzielony: "Zstąpiłeś
w otchłanie Ziemi, zawory wieczne skruszyłeś, a tych, co byli zamknięci,
uwolniłeś, Chryste. Zmartwychwstania dzień. Rozjaśnijmy twarze w
radości!" (św. Jan z Damaszku).
Pomóż w rozwoju naszego portalu