Dawno temu w głębinach Bałtyku pływały dwie siostry - syreny. Były to piękne kobiety z rybimi ogonami. Jedna z nich upodobała sobie Danię, a druga Wisłą przypłynęła aż do Warszawy. Tu wyszła na brzeg, żeby odpocząć. Tak jej się spodobała okolica, że postanowiła zostać. Po pewnym czasie rybacy zauważyli, że syrenka przeszkadza im łowić: wzburza wodę, plącze sieci i wypuszcza z nich ryby. Nic jednak syrence nie zrobili, gdyż zachwycała ich pięknym śpiewem. Syreni śpiew zachwycił jednak pewnego zamożnego kupca, który porwał i uwięził syrenkę, żeby ją pokazywać na jarmarkach i na niej zarobić. Młody parobek, syn rybaka, usłyszał skargi uwięzionej syrenki i z pomocą przyjaciół uwolnił ją. A ona z wdzięczności obiecała, że w razie potrzeby także im pomoże. Dlatego stoi nad Wisłą, z tarczą i mieczem, gotowa do obrony miasta.
Tyle legenda. Szukając śladów warszawskich syrenek, musimy zacząć od jednego z najbardziej znanych jej posągów, właśnie tego, który stoi nad Wisłą, obok Mostu Świętokrzyskiego. Odlany w brązie pomnik, autorstwa Ludwiki Nitschowej, stanął w 1939 r. Pozowała do niego poetka i harcerka Krystyna Krahelska, autorka słów słynnej piosenki „Hej chłopcy, bagnet na broń”. Drugi bardzo znany posąg syrenki stoi na Rynku Starego Miasta. W 1855 r. syrenkę wyrzeźbił Konstanty Hegel i ustawił w nieistniejącej dziś grocie. Ale oczywiście to nie wszystkie warszawskie syrenki. Można ją spotkać w wielu miejscach stolicy. Zdobi domy, bramy, mosty, balkony, fontanny. Nie każdy wie, że np. duża rzeźba syrenki znajduje się na wiadukcie Markiewicza, który jest przedłużeniem ul. Karowej.
Warszawa jest więc, można powiedzieć, miastem syrenki. - Syrenka to ważny element marki stolicy. Ciekawe, jak zaskakująco symbol ten ewoluował przez wieki, zmieniając się zgodnie z estetyką danego czasu - mówi Katarzyna Ratajczyk, dyrektor Biura Promocji Miasta.
Motyw znany już w antyku
Syrenka to symbol bardzo stary i wcale nie tylko warszawski. - W różnych postaciach występowała już w kulturze i sztuce antyku, skąd z czasem przeniknęła do średniowiecza. Motyw syrenki obecny jest w symbolice heraldycznej współczesnych miast europejskich, np. fińskich, belgijskich czy niemieckich. Podczas gdy niektóre średniowieczne polskie miasta obrały sobie za godło znaki bardziej popularne, np. mury z wieżami, to mieszkańcy Warszawy ukazali szerokie horyzonty kulturalne, sięgając po syrenkę, motyw bardziej wyszukany i rzadziej występujący - mówi Anna Wajs z Archiwum Państwowego m.st. Warszawy.
Początki dzisiejszej syrenki można zauważyć już na najstarszej istniejącej pieczęci herbowej Warszawy z 1390 r. Jest tam postać z ludzką głową w hełmie i rękami osadzonymi na ptasim tułowiu. Postać ma lwi ogon i racice wołu, a w rękach trzyma okrągłą tarczę i miecz. - Syrenka przez wieki ulegała przeobrażeniom, zmieniając się od dziwnego, groźnego stwora, pół człowieka, pół zwierza, przez XVI i XVII wiek w pół kobietę, pół smoka, by w XVIII wieku stać się pół kobietą, pół rybą - tłumaczy Anna Wajs.
W latach 1811-1915 syrenka nie była herbem Warszawy. Jednak patriotycznie nastawieni warszawiacy znaleźli odpowiedź na zminimalizowanie przez rosyjskiego zaborcę znaczenia herbu Warszawy. - Wizerunek syrenki umieszczano wtedy na znakach handlowych wielu stołecznych firm. Używały go liczne przedsiębiorstwa, warszawskie tramwaje i miejskie służby, np. straż pożarna. Jej postać widniała na okładkach książek, okolicznościowych medalach, żetonach i pocztówkach - mówi Wajs.
Syrenka na trwałe wrosła w krajobraz Warszawy. Jej wizerunek inspirował ludzi kultury, artystów. Na przykład w 1948 r. odbudowującą się po wojnie stolicę zwiedzał słynny malarz Pablo Picasso. Tak go syrenka zainteresowała, że namalował ją na ścianie jednego z bloków na Kole. Ten wizerunek, potem zamalowany przez mieszkańców, istnieje tylko w reprodukcjach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu