Starotestamentowa Pascha była świętem wędrowców. Według przepisów
nadanych Izraelowi przez Pana należało ją spożywać na stojąco. Biodra
miały być przepasane, nogi obute w sandały; z laską w ręku. Naród
Wybrany pierwszą Paschę przeżywał w chwilę przed ucieczką z Egiptu,
wszyscy więc musieli być gotowi do natychmiastowej drogi. Ale tak
miało być już wśród Żydów na zawsze. Co roku, podczas każdej wieczerzy
paschalnej, Żydzi uświadamiali sobie po raz kolejny, że żyją w perspektywie
ciągłej ucieczki, ucieczki nadprzyrodzonej od duchowego Egiptu niewoli
grzechu do Obiecanej przez Boga Ziemi wolności.
W wielkanocny poranek stajemy przy grobie Jezusa, przy
pustym grobie. Przybywamy tam z Magdaleną, Marią, Piotrem, Janem.
Ale Jezus nie każe nam przy tym pustym grobie pozostać. Nie grób
jest bowiem najważniejszy, nawet pusty. Ważny jest jedynie Jezus
- zmartwychwstały, żywy, uwielbiony, zwycięski. Jest świadkiem bitwy,
która już się dokonała. Co prawda, wojna z Szatanem, złem i grzechem
jeszcze nie jest wygrana, ale najważniejsza bitwa już za nami. Tak
jak Jahwe w dawnych czasach walczył za Izraela, tak i teraz Jezus
walczył za nas. Decydująca bitwa już wygrana. Pan pokonał Szatana,
pokonał śmierć. Teraz trzeba, by Jego uczniowie nauczyli się walczyć
Jego Zwycięstwem, wygrywać Jego wygraną.
Chrześcijańska Pascha - jak Pascha Żydów - to więc także
święto wędrowców. Uczniowie Chrystusa są ludźmi przejścia. Wraz z
Nim - bo nigdy sami - powołani są, by wciąż porzucać swą ziemię niewoli.
By Jego mocą - bo nigdy swoją - pokonywać w sobie tęsknotę za tym,
co utracone, choć złe. By Jego łaską - bo nigdy własnym wysiłkiem
- podejmować przygodę odkrywania tego, co przez Boga przygotowane
tym, którzy w Niego wierzą.
Noc Zmartwychwstania nie pozwala nam pozostać w miejscu.
Każe nam wyruszyć, by poszukiwać śladów Zmartwychwstałego. Te ślady
Pan zostawia w każdym miejscu, do którego sam przyjść zamierzał.
Przechodzą przez naszą codzienność, przez człowiecze losy, przez
ludzkie podwórka. Są niezawodne, jedynie prawdziwe, bezbłędne, choć
czasami niezrozumiałe. Ale to jedyne ślady, po których bez lęku kroczyć
mogą Chrystusowi Uczniowie, bo przecież sam Bóg je zostawił.
Wszystkim Czytelnikom Aspektów życzę, by nigdy ich udziałem
nie stawał się płacz nad pustym Jezusowym grobem. By mieli odwagę
opuścić grób i wyruszyć w poszukiwaniu śladów Zmartwychwstałego.
By w końcu mieli odwagę z Nim i Jego śladami podążać. Bo wszędzie
tam, gdzie są Jego ślady, jest Ziemia Obiecana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu