Instrument odzyskał swój dawny blask i został przywrócony „do życia”. Wszystko za sprawą księdza proboszcza, organisty Michała Pietruszaka oraz uzdolnionego organmistrza ze Świebodzina. – Organy były używane prawdopodobnie jeszcze po wojnie do lat 60. XX wieku, ale sporadycznie, „od święta”. Natomiast przez ostatnich 50 lat były uśpione. Po pierwsze zostały uszkodzone, a po drugie brakowało tutaj organistów – mówi ks. Mieczysław Bilski, proboszcz parafii w Zwierzynie.
Naprawy organów w Żółwinie podjął się Łukasz Ziółkowski, organmistrz ze Świebodzina. Jak mówi prace przebiegały od grudnia ub. roku do lipca br. - To jest instrument firmy Dinse z Berlina. Został wybudowany w 1898 r. Jest to instrument pneumatyczny i posiada osiem głosów. Ich brzmienie jest naturalne, prawdziwe, w odróżnieniu od organów elektrycznych. Organy od wieków budzą podziw, są takim szlachetnym instrumentem, co jest bardzo ważne w kościele - mówi organmistrz ze Świebodzina.
Pomóż w rozwoju naszego portalu