Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, ile takich służb działa na Pielgrzymce Wrocławskiej - informacja, kuchnia, bagażowi, sanepid, sklepik, zaopatrzenie, kwatermistrzowie, porządkowi, służba medyczna - ile serca i zaangażowania wkładają w pomoc pielgrzymom. A jest się czym pochwalić, bo na tle innych pielgrzymek w kraju nasze służby są bardzo dobrze zorganizowane. Na ogólnopolskich spotkaniach organizatorów pielgrzymek nasze „Zielone” Służby Porządkowe są zawsze chwalone i podawane za wzór przez Komendę Policji.
„Zielone” Służby
Służby Porządkowe od koloru munduru nazywane są „Zielonymi”. Ustalają możliwie najkrótszą i najdogodniejszą dla pielgrzymów trasę, zabezpieczają sprawny przemarsz, czuwają nad bezpieczeństwem pielgrzymów. W Pielgrzymce Wrocławskiej jest 7 Głównych Porządkowych, około 35 Porządkowych Pielgrzymki i rokrocznie dodatkowo około 80 Porządkowych Grupowych wybieranych spośród pielgrzymów z poszczególnych grup. Żeby zostać Porządkowym trzeba przejść odpowiednie szkolenie, mieć pielgrzymkowe doświadczenie: - Zdecydowana większość braci należących do naszej służby posiada spory staż pielgrzymkowy. Jest to również jedno z głównych kryteriów przy naborze kandydatów. Niektórzy z nas swoje szlify zdobywali już w 1980 r. organizując wspólnie z ks. Stanisławem Orzechowskim I Pieszą Pielgrzymkę Wrocławską. Naszą „zieloną posługę” zawsze staramy się wypełniać sumiennie i profesjonalnie, dlatego każdy nowy kandydat musi przejść cykl odpowiednich szkoleń przygotowujących go do tej odpowiedzialnej służby - wyjaśniają porządkowi.
Miłosierne ręce
Dzięki miłosiernym ręką pielęgniarek i lekarzy pielgrzymowanie staje się o wiele łatwiejsze i mniej bolesne. Leczą odciski, rany, omdlenia, dyżurują w punkcie medycznym i w karetce. Ich dzień kończy się o 1-2 w nocy. Swoje początki w pielgrzymkowej służbie medycznej wspomina dr. Anna Orońska, wieloletnia szefowa bazy medycznej, na co dzień kierownik wrocławskiego Hospicjum Domowego przy Dolnośląskim Centrum Onkologii: - Moją pierwszą pielgrzymką była ta trzecia, w 1983 r. Namówiły mnie na nią pielęgniarki, z którymi na co dzień pracuję, tak że od razu byłam „lekarzem w grupie”. Zdarzyło się, że jednego z braci pielgrzymkowych na postoju użądliła osa, dostał ciężkiego wstrząsu uczuleniowego - dzięki naszej szybkiej interwencji wyszedł z tego cało. No i od następnej pielgrzymki byłam już w bazie medycznej, jako jej szefowa. Ciągle jednak chodziłam w pielgrzymce, tak jak reszta lekarzy, wieczorem razem pomagaliśmy w bazie chorym lub tylko obolałym pielgrzymom. Nasz dzień kończył się około 1-2 w nocy. Dziś ze względów zdrowotnych nie mogę już chodzić, ale w miarę możliwości staram się zabezpieczać dyżury w karetce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu