Jak dobrze nam zdobywać góry i młodą piersią chwytać wiatr..” - te oto słowa piosenki stały się mottem tegorocznej kolonii letniej zorganizowanej dla wychowanków Domu Dziecka „Moja Rodzina” w Prałkowcach. Miejscem wakacyjnego pobytu był uroczy bieszczadzki zakątek - Zadwórze - niewielka miejscowość niedaleko Ustrzyk Dolnych, zwana w literaturze „Polskimi Termopilami”. Tutaj bowiem miał miejsce najbardziej dramatyczny epizod walk o Lwów w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. W tej ciekawej miejscowości ugościli nas Teresa i Wiesław Janusz - właściciele gospodarstwa agroturystycznego, na terenie którego zorganizowana została kolonia. Tworząc prawdziwie rodzinną, ciepłą atmosferę sprawili, że nasz pobyt w Zadwórzu stał się czasem wzajemnej integracji, lepszego poznania oraz wzajemnego zrozumienia. Nasz wspólny wyjazd był podsumowaniem roku wytężonej pracy pedagogicznej w Domu Dziecka. Stworzyliśmy wiele sytuacji, w których wychowawcy w sposób szczególny mieli szansę oddziaływać na zachowania swoich podopiecznych. Wśród najważniejszych celów wychowawczych i profilaktycznych realizowanych w trakcie pobytu na kolonii warto wymienić próby ukazywania chłopcom alternatywnych sposobów spędzania czasu wolnego, wyrabianie poczucia odpowiedzialności i samodyscypliny, uczenie konstruktywnego rozwiązywania konfliktów oraz poznawanie swoich słabych i mocnych stron.
Plan kolonii w Zadwórzu obfitował w wiele atrakcji, podczas których uczestnicy mieli okazję podziwiać uroki bieszczadzkich zakątków. W podróżowaniu nie przeszkadzała im nawet kapryśna polska aura - deszcz, silny wiatr, mgła - która towarzyszyła najwytrwalszym podczas wspinaczki na Tarnicę i Połoninę Wetlińską. Chłopcy mieli również możliwość zwiedzenia takich miejsc jak sanktuarium Matki Bożej Bieszczadzkiej w Jasieniu, zabytki sakralnej architektury drewnianej w Hoszowie, zaporę na Jeziorze Solińskim czy eksponaty zgromadzone w Muzeum Bieszczadzkim w Ustrzykach Dolnych.
Wśród najmilej wspominanych przez wszystkich chłopców chwil, był „dzień na żaglach”, kiedy to od rana do samego wieczora pod okiem instruktora pływaliśmy po Jeziorze Solińskim, ucząc się podstaw żeglarstwa, śpiewając najpopularniejsze szanty. Ten wspaniały dzień był również czasem słonecznego plażowania, zabaw oraz wodnych szaleństw. Jak na prawdziwej kolonii przystało odbył się również uroczysty chrzest kolonijny, na zakończenie którego każdy uczestnik otrzymał nowe imię. Popołudnia wypełnione były grą w piłkę nożną, siatkówkę, bilarda, piłkarzyki, rugby oraz zabawami integracyjnymi lub po prostu „błogim leniuchowaniem” na kocu. Zakończeniem każdego dnia był oficjalny apel, w trakcie którego odczytywano informacje ze skrzynki kolonijnej. Co wieczór dom wypełniał się głośnym, radosnym śmiechem chłopców słuchających odczytywanych przez kierownika kolonii podziękowań, przeprosin, pozdrowień oraz wyznań, jakie trafiały do poczty kolonijnej. Kultowym powiedzeniem kolonijnym stały się słowa jednego z najmłodszych uczestników - Wojtusia: „Ciele jest malutkie”, które zapisano i wrzucono pewnego dnia do skrzynki.
Dla wielu chłopców ogromnym przeżyciem był również udział w bardzo popularnej zabawie: paintballu, w trakcie którego mogli wykazać się sprytem, umiejętnością współpracy w grupie oraz celnością.
Na zakończanie kolonii odbyło się wspaniałe ognisko, podczas którego rozwiązano kolonijne konkursy i rozdano nagrody dla najbardziej zasłużonych uczestników. Podziękowania i drobny upominek wręczony został również naszym gospodarzom, którzy przygotowali ten ostatni zadwórzański wieczór.
Z wielkim żalem a jednocześnie nadzieją na szybki powrót w te gościnne strony, zakończyliśmy kolonię w Zadwórzu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu