Henryk Tomczyk: - Jak rozpoczęła się Pana przygoda z malarstwem?
Reklama
Marian Kaczmarek: - Ukończyłem Wydział Włókienniczy w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi. Początkowo moje zainteresowania twórcze koncentrowały się wokół projektowania żakardowych tkanin dekoracyjnych (również na szaty liturgiczne). O studiach mogę powiedzieć, że były niezwykle ciekawe i absorbujące. W ich programie znalazło się m.in. studium malarstwa i rysunku. Z perspektywy lat mogę stwierdzić, iż te zagadnienia traktowałem nieco powierzchownie. Studiowałem bowiem, żeby zdobyć jak najlepsze przygotowanie do pracy w przemyśle włókienniczym. Wraz z upływem dość długiego okresu czasu obszar moich zainteresowań poszerzył się o rysunek, a także o malarstwo sztalugowe z uwzględnieniem pejzażu, martwej natury, portretu oraz prac o charakterze sakralnym - myślę tu o wizerunkach Matki Bożej Częstochowskiej, Świętogórskiej, Studziańskiej, Rokitniańskiej, a także o portretach świętych, błogosławionych czy kapłanów. Wykonałem również cykl rysunków zatytułowany „Weduty Starej Łodzi”. Wspomnę tu: „Starołódzkie młyny wodne”, „Górki Plebańskie”, „Kościół w Mileszkach - zimą”. W powstaniu tego cyklu pomogła mi moja praca w przemyśle włókienniczym. Z racji 550. rocznicy nadania Łodzi praw miejskich i 150-lecia Łodzi przemysłowej zwrócono się do mnie, bym przygotował tkaninę z widokiem starej Łodzi. Realizując to zadanie, miałem możliwość poznania wielu interesujących materiałów archiwalnych przedstawiających ryciny dawnej Łodzi. Przygotowałem projekt, a zarazem wykonałem szereg rysunków ze starołódzkimi widokami, które później złożyły się na wspomnianą już tekę wedut.
- Kiedy stworzył Pan pierwszy wizerunek Najświętszej Maryi Panny?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Pierwszy wizerunek Matki Bożej Częstochowskiej namalowałem w latach 80. ubiegłego wieku. W ten sposób wyszedłem naprzeciw prośbie przybysza z Niemiec, którego zachwyciła Jasna Góra, a szczególnie Cudowny Obraz Matki Bożej Jasnogórskiej. Wykonałem dla niego wizerunki Czarnej Madonny oraz Najświętszego Serca Jezusowego. Obrazy te znajdują się obecnie w żłobkach, przedszkolach, domach opieki na terenie północno-zachodnich Niemiec. Jedna z moich prac maryjnych znalazła się na wystawie zatytułowanej „Wizerunek Matki Bożej Jasnogórskiej w kopiach i replikach”. Ekspozycję zorganizowali Ojcowie Paulini. Przez dłuższy czas obraz wisiał w jasnogórskim Wieczerniku, następnie wrócił do Łodzi. Dzisiaj jest ozdobą mojej pracowni. Inny obraz, przedstawiający Matkę Boską Starołódzką, wystawiony niedawno w Galerii ECK, nawiązuje do Ikony Ostrobramskiej. Zawarte w nim elementy mówią o powiązaniu Polski z Litwą, Łodzi z Wilnem.
- Pana obrazy są znane nie tylko w Polsce...
Reklama
- Moje prace można spotkać w kościołach, w Polsce i poza jej granicami (Włochy, Niemcy, Kazachstan, USA). Sporo moich prac znajduje się w klasztorze Księży Filipinów na Świętej Górze w Gostyniu Poznańskim. Są to m.in.: „Apoteoza Świętej Góry” - obraz namalowany z okazji 300. rocznicy ingresu obrazu Matki Bożej z Dzieciątkiem do bazyliki świętogórskiej i 70-lecia jego koronacji. Wypada tu również przywołać wizerunek „Świętogórskiej Róży Duchownej” oraz portrety: św. Filipa Neri i Ojców Kościoła (tonda namalowane wg fresków z bazyliki świętogórskiej). W kapitularzu klasztoru na Świętej Górze wisi praca przedstawiająca dary Ducha Świętego z filipińskim darem radości. Ważnymi obrazami są dla mnie trzy tryptyki: „Tryptyk Jasnogórski”, „Tryptyk Jasnogórski z Patronami Polski” i „Tryptyk Miłosierdzia”, a także autorska próba rekonstrukcji Ikony Matki Bożej Częstochowskiej przed zniszczeniem w 1430r. oraz próba rekonstrukcji pierwotnej ikony świętogórskiej.
- Jakie warunki powinny zostać spełnione, aby spod ręki malarza wyszedł dobry portret?
- Namalowanie dobrego portretu wymaga szczególnych umiejętności warsztatowych, znajomości akademickiego rysunku i obowiązujących w tym rysunku zasad. Zdarza się, że malarze, którzy podejmują próbę malowania portretu, miewają trudności z wykonaniem tego przedsięwzięcia. Dążąc do zawarcia w portrecie swoistej głębi psychologicznej, jakiegoś „drugiego dna”, nie respektują prawdy, którą niesie oblicze portretowanej osoby. To staje się źródłem komplikacji. Poza tym dzisiaj fotografie zastępują klasyczne portrety malarskie. Mamy możliwość posługiwania się wysokiej klasy sprzętem fotograficznym, za pomocą którego możemy „tworzyć” portrety doskonałe. Współczesny malarz często korzysta ze zdjęć fotograficznych. Pomagają mu one uchwycić i oddać na płótnie każdy, nawet najdrobniejszy szczegół portretowanego oblicza. Dobry portret to kwestia świetnej techniki malarskiej, ale także umiejętność właściwego, przenikniętego prawdą ukazania głębszych warstw psychiki portretowanej osoby.
- Czy Pana prace zawierają przesłanie skierowane do widzów?
- Z pewnością łatwiej mi krytycznie ocenić działalność p. Nieznalskiej czy p. Libery niż mówić o moich pracach. Jednak spróbuję to uczynić. Na pewno pragnę, aby moje prace malarskie niosły i przekazywały tym, którzy będą z nimi obcować, pozytywne wartości. Umieszczam na moich obrazach sakralnych pewne elementy, które pogłębiają, czy raczej poszerzają ich wymowę, ich przesłanie. Stąd też w moich obrazach można dostrzec miniaturowe herby, zarysy ludzkich postaci, obiektów architektonicznych, cytaty. Wszystko to powinno skłaniać widzów do głębszego zastanowienia się nad przesłaniem zarówno religijnym, jak i historycznym, a nawet filozoficznym moich obrazów. Jest to o tyle istotne, że obecnie powstają obrazy, które wprowadzają pewien chaos w hierarchię niezmiennych wartości. Mam na uwadze triadę, którą tworzą - Prawda, Dobro, Piękno. Podważanie tych wartości przez twórców może prowadzić do szkodliwych następstw. Ludzkie serca przepełni rozdarcie, niepokój, dysharmonia. A to przecież nie jest misją i zadaniem sztuki.