W życiu zdarzają się nam od czasu do czasu propozycje, oferty ze strony ważnych ludzi. Pytamy wówczas dokładniej o warunki przyjęcia i realizacji proponowanej oferty. Sami niekiedy stawiamy wymagania, określamy warunki z naszej strony. Czasem bywa tak, że to, co nam proponują, pozostaje w kolizji z tym, co robiliśmy do tej pory. Wówczas proponujemy, by - owszem, przystać na propozycję, ale by zachować coś z tego, co było. Nie stać nas na bezwarunkowe podjęcie jakiegoś zadania. Tak bywa w naszych ludzkich układach. A jak się mają tego typu sprawy między nami a Panem Bogiem? Jak odpowiadamy na propozycje, które pochodzą od Boga?
Bóg nam dziś objawia w swoim Synu a naszym Zbawicielu - Jezusie Chrystusie swoje dwa, dopełniające się oblicza. Z jednej strony jest Bogiem wielkiego miłosierdzia, a z drugiej - jest Bogiem stawiającym wysokie wymagania, żądającym od nas bezwarunkowej odpowiedzi. Bóg jest łaskawy, pełen miłosierdzia. Nie chodzi za człowiekiem z kijem, by go przyłapać na grzechu i zaraz ukarać. Bóg nie mści się. Czeka na nawrócenie. Bóg jest bardzo cierpliwy. Czasem pytamy, gdzie jest Bóg, gdy tyle zła się dzieje wokół nas? Dlaczego nie reaguje? Dlaczego nie karze? Dlaczego nie karze natychmiast tych, którzy niewinnych gnębią? Dlaczego tyle zła wydarzyło się na ziemi w czasach dominacji systemów totalitarnych w Europie? Bóg jest także Bogiem bardzo wymagającym. Chrystus nie znał kompromisu. Zresztą kiedyś powiedział: „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” (Mt 6, 24). A więc nie wolno aprobować zasady: Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Ewangelia nie zna kompromisu. Zastanówmy się nad naszą dyspozycyjnością wobec Boga. Jesteśmy wszyscy przez Niego powołani do życia, powołani do wspólnoty Kościoła. Jak odpowiadamy na łaskę powołania? Na naszej drodze za Chrystusem nie powinno być kompromisów ze złem, kompromisów wobec złych nawyków. Można czasem spotkać chrześcijan, którzy coś sobie chcą zostawić dla siebie: „Panie Jezu, na to się godzę. Do kościoła będę przychodził, pacierz będę odmawiał, na ofiarę dam, ale tego to mi nie zabieraj. Pozostaw mi to, pozwól mi ten grzech dalej popełniać, tę znajomość nadal podtrzymywać, tego człowieka okłamywać, a z tym nie rozmawiać. Nie żądaj, żebym musiał zrezygnować z tych moich praktykowanych przyjemności. To przecież nie jest aż tak ważne”. Chrystus uczy, że nie wolno nam iść za swoimi przyzwyczajeniami, zachciankami. Winniśmy przeto żyć wedle ducha, a nie wedle ciała. Trzeba się uwalniać od materii. Nie ciało ma nami kierować, ale duch. Masz być człowiekiem duchowym, a nie cielesnym. Chrystus nie znał kompromisu. Gdy został schwytany, nie mówił: „Ja wszystko, co głosiłem, odwołuję, wycofuję się, tylko mnie puśćcie, darujcie mi życie”. On umarł za prawdę. Wierność prawdzie potwierdził krzyżem.
Prośmy Boga o nasze bezwarunkowe powierzanie się Mu, o naszą bezinteresowną służbę braciom. Prośmy o to, by nas nie nęciło to, co się nie podoba Bogu. Nasze „tak” powiedziane Bogu wymaga zdecydowanej, jednoznacznej postawy. Módlmy się o to, byśmy Bogu składali w darze to, co nas kosztuje wiele wysiłku, by Bóg był dla nas zawsze najważniejszy, byśmy nie żałowali tych wartości, które trzeba zostawić, by zdobyć przyjaźń z Bogiem, gdyż: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łk 9, 62).
Oprac. ks. Łukasz Ziemski
Pomóż w rozwoju naszego portalu