Jesteśmy jeszcze pod wrażeniem wielkiego dnia beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki - kapłana męczennika zamordowanego przez funkcjonariuszy reżimu komunistycznego w Polsce. Podobnych morderstw kapłanów było w tamtych czasach więcej. Zabójstwa dotykały księży, którzy jakoś mocniej zaznaczali się jako oporni w stosunku do systemu. Ale także wielu spośród tych duszpasterzy, którzy koncentrowali się na zwykłej pracy duszpasterskiej otrzymywało pogróżki, żyło w ciągłym strachu. Mówię to z autopsji. Pewnego dnia przyszedł bowiem do mnie jeden z księży i ostrzegł, żebym uważał, bo jestem „przeznaczony do likwidacji”. Okazuje się, że pijący alkohol ubowcy rozmawiali o tym w jakiejś restauracji i ktoś z moich znajomych mimowolnie podsłuchał ich rozmowę. Tak padło słowo „likwidacja”.
Ks. Jerzy był jednym z tych księży - ofiar. Ponieważ był kapłanem wielkiej klasy i ważniejszy był dla niego Pan niż strach przed tymi, którzy go prześladowali, przyjął męczeńską śmierć z ręki brata Polaka. Jest męczennikiem za wiarę i za Polskę, męczennikiem komunizmu, systemu kierującego się w swojej idei wiodącej zasadą nienawiści do Kościoła i walki klasowej.
I jeszcze jeden obraz, jaki nasuwa mi się, gdy myślę o bł. ks. Jerzym. Otóż, przejeżdżałem kiedyś przez most w Siewierzu i w pewnej chwili trzeba było wjechać w duże rozlewisko wody (był to czas powodzi), sięgające poza koła samochodu. Wylała miejscowa rzeka. Blisko tej rzeki, na moście, stoi figura św. Jana Nepomucena, do którego modlili się wierni o obronę przed powodzią...
Przyszło mi na myśl, że w odmęty takiej rzeki - do Wisły - został wrzucony przez oprawców ks. Jerzy Popiełuszko. Dziś samoloty wrzucają do wody gruz i kamienie, by stawić opór żywiołowi. Jest jakiś dziwny związek między tymi dwoma zrzutami. Może należałoby dziś, w chwili katastrofalnej dla Polski powodzi, prosić ks. Jerzego, by był nam patronem broniącym przed tym żywiołem... Jak krzyż Chrystusa - narzędzie Jego męki i śmierci - stał się dla nas symbolem życia, tak te kamienie obciążające ciało ks. Jerzego, wrzucane do wody, mają dziś znaczenie symbolu ratującego ludzi i ich dobytek.
Niechby więc stał się bł. ks. Jerzy patronem szczególnie dla powodzian. Prośmy go zatem, by w chwili takiej próby modlił się za Ojczyznę, by uratowała się od nieszczęścia i jego skutków,
Może też staną nad Wisłą czy w pobliżu innych rzek lub zbiorników wodnych figury lub kapliczki poświęcone bł. ks. Jerzemu jako temu, do którego modlić się będziemy o uproszenie u Pana Boga bezpieczeństwa dla tych, którym zagraża nieszczęście. Myślę, że bł. ks. Jerzy nie opuści nas i teraz w potrzebie, jak dał tego dowód za swojego ziemskiego życia.
Jest już piękna litania do ks. Jerzego, ale na tę okazję ułożyłem też specjalną modlitwę, zamieszczoną na łamach „Niedzieli” (nr 25).
Ufamy, że jej słowa wraz z naszą wiarą i nadzieją oddalą od nas niebezpieczeństwo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu