„Świat, który biegnie, huczy i boli jest światem, który złapie tylko bardzo wyraziste świadectwa. My czasem mamy wiele pretensji do siebie, nawet wewnątrz w Kościele, dziwimy się, że coś działało a nie działa. Reklamy są mocne, ostre, nie dlatego, że tak się ludziom chce, tylko dlatego, że oni się prześcigają w tym, żeby w ich gąszczu ktoś to zauważył. Sięgają nawet po ekstremalne zachowania. Kościół nie może się na świat obrazić, nie może powiedzieć, że on mi się nie podoba, jest zły więc my zostaniemy sobie w kościele” – mówił bp Dajczak.
„Przystań z Jezusem” rozpoczyna oficjalnie swoją historię w tym roku, choć ewangelizacja już się toczyła wcześniej, bp Dajczak jest jej inicjatorem. W rozmowie z KAI hierarcha zwrócił uwagę na różnice między PzJ a „Przystankiem Jezus” w Kostrzynie, którego był współtwórcą. Tutaj młodzi ewangelizatorzy będą musieli wejść w ten huk festiwalowy, a ewangelizacja będzie toczyć się na trasie przejścia, na ulicach i w namiocie. Na Woodstocku czy siedzi się w centrum wydarzeń, czy jest się bardziej na uboczu to jest zupełnie coś innego, ale jest się w tej przestrzeni, natomiast na „Sunrise" są inne zasady i trzeba być inaczej przygotowanym – powiedział duszpasterz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Naszą mocą jest przyjęty wcześniej Chrystus, wtedy w każdym słowie jest siła i nie jest możliwe, żeby jej nie usłyszeć. Każda sytuacja, w której idziemy ewangelizować musi być poprzedzona możliwie największą głębią. Pojawiająca się modlitwa jest dla wielu ludzi wspomnieniem ich modlitwy kiedyś zostawionej, zagubionej, nie przyjmowanej dzisiaj i nie realizowanej. Bóg, który pojawia się w człowieku nagle, pojawia się w świadectwie i jego modlitwie, robi wrażenie. Dlatego musimy się pojawić poza murami kościoła ponieważ wielu z tych ludzi do kościoła nie wejdzie – zaznaczył bp Dajczak.
Potwierdzeniem słów biskupa jest to, że w tym roku trzej uczestnicy ubiegłorocznego „Sunrise" stało się ewangelizatorami „Przystani z Jezusem”.