Jubileusze Pismo Święte każe celebrować w atmosferze nie tylko
radosnej wdzięczności, lecz także zadumy nad przeszłością przy równoczesnym
zaplanowaniu, przynajmniej najbliższej przyszłości.
Myśląc o przeszłości warto może cofnąć się na chwilę
aż do czasów, kiedy to Jezus pewnego dnia "wszedł na górę i wezwał
do siebie tych, których chciał. I ustanowił Dwunastu, ażeby z nim
byli po to, by mógł ich posłać głosić naukę i aby mieli władzę wypędzania
złych duchów" (Mk 3, 13n). Łukasz nazwie tę gromadkę "małą trzódką",
ale doda przy okazji, że Ojcu Niebieskiemu podobało się właśnie tej
małej trzódce oddać całe królestwo (Łk 12, 32). Trzódka rozrastała
się liczebnie jeszcze za życia Ewangelisty, co stwierdza on kilkakrotnie
z nieukrywaną radością. Notuje na przykład w Dz 2, 41: "I przyłączyło
się do nich tego dnia około trzech tysięcy ludzi". I kilka wierszy
dalej: "A Pan pomnażał co dzień liczbę tych, którzy dostępowali zbawienia" (
2, 47). Wreszcie zapis szczególnie wymowny: "A słowo Boże rozchodziło
się coraz bardziej, wzrastała też liczba uczniów w Jerozolimie. Nawracało
się nawet wielu kapłanów" (Dz 6, 7).
Tak wzrastała i umacniała się wspólnota pierwszych wyznawców
Jezusa, czyli Kościół Chrystusa w Jerozolimie. Niedługo potem pojawiła
się, głównie za sprawą Barnaby i Pawła, wspólnota druga, czyli Kościół
w Antiochii Syryjskiej. O jego początkach tak oto pisze Łukasz: "
A ręka Pańska była z nimi, tak że wielka liczba ludzi uwierzyła i
nawróciła się do Pana, o czym wieść dotarła wkrótce do wiernych gminy
jerozolimskiej (...). Wielka liczba ludzi przyłączyła się wtedy do
Pana (...). Właśnie w Antiochii po raz pierwszy poczęto nazywać uczniów
Chrystusa chrześcijanami" (Dz 11, 21-22. 26).
Dość wcześnie też zaczęły się pojawiać najprzód zapowiedzi
pierwszych struktur, a potem same struktury pierwotnego Kościoła.
Do Piotra Jezus powiedział: "Ty jesteś Piotr [skała], i na tej skale
zbuduję Kościół mój (...). I tobie dam klucze królestwa niebieskiego" (
Mt 16, 18n). Urzeczywistnienie tej zapowiedzi znalazło swój wyraz
w tych oto słowach Zbawiciela: "Paś owce moje" (J 21, 19).
W stosunkowo niedługim czasie wspólnot chrześcijańskich,
czyli Kościołów partykularnych, powstało tak dużo, że na przykład
apostoł Paweł jest nieustannie zajęty nawiedzaniem ich osobiście
lub przynajmniej wysyłaniem do nich listów. Za tworzeniem nowych
wspólnot przemawiały dwa względy: społeczności zbyt wielkich, rozrzucanych
po bardzo rozległych przestrzeniach nie można było należycie obsłużyć,
a ponadto prawie każda wspólnota odznaczała się własną specyfiką.
Były więc gminy złożone głównie z nawróconych Żydów - jak dla przykładu
Kościół jerozolimski, w innym zaś przeważali poganochrześcijanie,
czyli wyznawcy Chrystusa nawróceni z pogaństwa - przypadek gminy
antiocheńskiej.
Te same racje, ale głównie pierwsze z nich, przemawiały
przed dziesięciu laty za utworzeniem naszej diecezji warszawsko-praskiej.
Chodziło głównie o to, żeby biskup diecezjalny i kapłani byli bliżej
wiernych, żeby ich lepiej obsłużyli. To zaś mogło się stać możliwe
tylko wtedy, gdy owych wiernych było mniej niż ongiś w archidiecezji,
jeszcze przed jej podziałem. To właśnie dlatego za utworzenie nowych
diecezji wdzięczni są Ojcu Świętemu nie tylko biskupi i kapłani,
lecz także wszyscy wierni.
W diecezji warszawsko-praskiej gromadzimy się już po
raz dziesiąty rano w naszej świątyni kolegiackiej, a wieczorem w
naszej konkatedrze na Kamionku. Co roku powierzamy się przy tej okazji
Miłosierdziu Bożemu, zawsze za przyczyną Matki Najświętszej, gdyż
czynimy to w uroczystość Jej Zwiastowania. Miłosierdziu Bożemu powierzamy
się zaś dlatego, że Ojciec Święty świątynią-matką całej diecezji,
czyli katedrą biskupią ustanowił kościół św. Floriana, najstarszy
w całej Warszawie ośrodek kultu Bożego Miłosierdzia.
Doszliśmy do wniosku, że to nie przypadek, ale wyzwanie,
by szczególny był nasz stosunek do Bożego Miłosierdzia. W naszej
zaledwie dziesięcioletniej historii doznawaliśmy wiele razy bardzo
szczególnego działania Bożego Miłosierdzia. Mamy na myśli zwłaszcza
proces organizowania podstawowych struktur diecezji, a głównie budowę
i personalne ukonstytuowanie własnego seminarium duchownego oraz
przeprowadzenia pierwszego Synodu diecezjalnego. Święcie wierzymy,
że było to możliwe naprawdę dzięki Miłosierdziu Bożemu. Wyrazem tej
wiary jest nasze zawołanie "Jezu, ufam Tobie!". To nie tylko pobożne
westchnienie, to nasze wyznanie wiary we wszechpotęgę Miłosierdzia
Bożego.
Zarówno w Radzyminie, jak i w Warszawie nie tylko dziękujemy
Bożemu Miłosierdziu za dotychczasową opiekę. My to Boże Miłosierdzie
błagamy o dalszą nad nami opiekę. Modlimy się przy tym o miłosierdzie
nie tylko dla nas, lecz także dla świata całego.
Na Boże Miłosierdzie liczymy szczególnie dlatego, że
nasza diecezja jest - jak to zwykliśmy mówić - zagłębiem wszelkiej
ludzkiej biedy. Dużo u nas cierpienia, zwłaszcza w sanatoriach i
szpitalach na linii Warszawa-Otwock i w samym Otwocku. Tak się jakoś
złożyło, że bezdomni z całej Warszawy szukają schronienia też głównie
na Pradze. Dużo u nas dzieci pozbawionych należytej opieki. Niemało
również w Warszawie prawobrzeżnej i jej okolicach bezrobotnych. Bez
Bożego Miłosierdzia nie można nawet po części przyjść z pomocą tym
ludzkim potrzebom. Bez pomocy na co dzień miłosiernego Boga kapłani
nie będą w stanie pełnić należycie swojej pasterskiej posługi.
Wszystkich nas Miłosierdzie Boże poucza, jak trzeba być
człowiekiem. Bo człowiekiem naprawdę jest się wtedy, gdy w sposób
właściwy reaguje się na potrzeby bliźniego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu