(Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Na wieki wieków!)
Ks. Zdzisław Prusaczyk - pallotyn, od dwóch lat pracuje na
misji w dalekiej Afryce, w Rwandzie. Jest to obszar zagrożony ciągle
wojną domową. Sytuacja jest niebezpieczna, stąd warunki pracy misyjnej
trudne. Tuż po przyjeździe do Rwandy ks. Zdzisław usłyszał o zamordowaniu
jednego ze starszych księży. Niepokojące jest, że misjonarze podobnie
jak ludność cywilna, wystawieni są na niebezpieczeństwo utraty zdrowia
i życia.
Dlatego wszyscy znużeni są ciągłą niepewnością o przyszłość,
szczególnie więc modlą się o pokój. Pozdrawiają się słowami wyrażającymi
pragnienie pokoju: Amahoro ni meza - co w wolnym tłumaczeniu znaczy:
Pokój jest w moim sercu. W miejsce modlitwy wstawienniczej oraz powszechnej
odbywa się procesja z kwiatami do obrazu Matki Bożej - Matki Pokoju.
BEATA TOMCZYK: - Jak wygląda uroczystość Bożego Ciała w parafii Ruhango?
KS. ZDZISŁAW PRUSACZYK: - Polscy księża starają się korzystać z tradycji polskiej. Podczas uroczystości Bożego Ciała Msza św. odbywa się na zewnątrz, ponieważ kościółek jest niewielki. Wierni idą w procesji dookoła świątyni. Nie buduje się tam ołtarzy, ale za to dekoruje Dom Boży kwiatami. Ludzie biorący udział w procesji zatrzymują się w wyznaczonych miejscach, a kapłan błogosławi na cztery strony świata. Ludzie idąc przed Najświętszym Sakramentem sypią płatki kwiatów i tańczą. Kobiety będące matkami zakładają na głowy opaski jako symbol macierzyństwa. W ten sposób oddają cześć Jezusowi.
- Zazwyczaj strój Afrykańczyka kojarzy się przeciętnemu człowiekowi z opaską na biodrach i kolorowo pomalowaną twarzą. Jak jest w rzeczywistości?
- Taki wizerunek należy do przeszłości. Ubierają się może barwniej i bardziej kolorowo niż inni. Na wszelkie uroczystości kościelne zakładają buty. Wydaje się to nam ludziom cywilizowanym, rzeczą jak najbardziej zwyczajną. Jednakże dla mieszkańców krajów afrykańskich nie jest to takie naturalne. Są to ludzie prości i zazwyczaj żyjący ubogo. Zdarza się, że pożyczają buty od sąsiadów. Co ciekawe, zakładają obuwie i garnitur tylko od święta, aby w kościele zaprezentować się godnie i "bogato".
- Czy święta Bożego Narodzenia mają taką samą bogatą oprawę jak w Polsce?
- Na święta Bożego Narodzenia, tak jak w Polsce, przygotowuje się szopkę. Różni się ona wyglądem i oprawą. Jest cała przystrojona kwiatami. Figurki Świętej Rodziny, trzech króli są wyrzeźbione w drewnie i mają ciemną karnację. W stajence przedstawiają wszystkie znane im zwierzęta oprócz psa, ponieważ pies jest w ich przekonaniu synonimem przewrotności.
- Jak wygląda rwandyjski ślub?
- Podobnie jak w kraju ceremonia zaślubin w Kościele wygląda bardzo uroczyście. Częstym zjawiskiem są zbiorowe śluby, kiedy w związek małżeński wstępuje jednocześnie nawet kilkadziesiąt par. Zdziwiło mnie to, że panna młoda zamiast pięknych, naturalnych kwiatów przystraja włosy kwiatami sztucznymi bądź kolorowymi papierkami.
- Czy mógłby Ksiądz opowiedzieć czytelnikom o lokalnych uroczystościach parafialnych?
- Przed kanonizacją s. Faustyny, czyli przed pierwszą niedzielą po Wielkanocy, zorganizowaliśmy peregrynację obrazu Jezusa Miłosiernego w naszej parafii Ruhango. Ludzie przygotowali się do złożenia świadectwa, konferencji i modlitwy. Po Mszy św. wyszliśmy z kościoła, aby przejść ulicami Ruhango. Dziewczęta idące przed obrazem niosły naręcza kwiatów. Zaskoczyło mnie podejście ludzi innych wyznań do tej naszej lokalnej uroczystości. Protestanci, adwentyści często proponowali swoim współwyznawcom, żeby przyjęli obraz Pana Jezusa do swoich domostw, mimo że peregrynacja zorganizowana była przez katolików. Wszyscy są tam otwarci na inne wyznania. Nasza parafia stała się wśród tamtejszych ludzi swoistym centrum ekumenizmu.
- Jak liczna jest parafia Ruhango?
- Na około 25 tys. osób - 18 tys. stanowią katolicy. Na 18 tys. wiernych przypada 3 księży. Mamy tam kaplicę Wieczystej Adoracji, w której Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie wystawiony jest w dzień i w nocy. Kiedyś przybyła tam grupa ośmiu muzułmanów, też na adorację. Zdjęli nakrycia z głów, czego nie czynią w swojej świątyni, aby uszanować Najświętszy Sakrament. Z kolei my przed wejściem do ich świątyni, w geście szacunku dla ich wiary, zdejmujemy obuwie.
- Jakimi katolikami są Rwandyjczycy i jak układa się współpraca z nimi?
- Bardzo rozwinięty jest kult Miłosierdzia Bożego
i przy tym modlitwa o uzdrowienie chorych. Do naszego kościoła przyjeżdżają
chorzy nawet z sąsiedniego Konga, aby wspólnie modlić się. W każdą
pierwszą niedzielę jest Msza św., a po niej adoracja Najświętszego
Sakramentu i modlitwa o uzdrowienie chorych. Wiele osób świeckich
ze wspólnoty "Emanuel" czynnie bierze udział w modlitwie. Wspólnota
ta wywodzi się z francuskich nowych ruchów charyzmatycznych. Są takim
rdzeniem, który bardzo nam pomaga. Kiedy mówi się o Kościele rwandyjskim,
to tak jakby czytało się Dzieje Apostolskie, gdzie Jezus jest żywy,
doświadczalny na każdym kroku. Na 18 tys. katolików aż 5-6 tysięcy
jest czynnie zaangażowanych w życie naszego lokalnego Kościoła. Wybieramy
spośród nich "apostołów" i po przeszkoleniu wysyłamy na parafię.
Idą po dwóch i głoszą po domach naukę Jezusa. Często odwiedzają tych,
którzy nie chodzą do Kościoła i tych, którzy jeszcze nie zostali
ochrzczeni. Pomagają chorym. Organizowane są też akcje z Caritas,
jak odnowienie domu osobom chorym, niedołężnym i opuszczonym.
Ci ludzie, aktywni katolicy, są wielką pomocą dla księży.
Charyzmatem księży pallotynów jest współpraca z osobami świeckimi.
Razem idziemy wypełniać misję apostolską.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu