W ubiegłym roku byliśmy świadkami dopominania się młodych Ukraińców o możliwość rowerowego rajdu przez Polskę Szlakiem Bandery. Była to dla nas rzecz trudna, a nawet nie do zrozumienia. Jak wiadomo, Bandera - jeden z przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, której zbrojną częścią była UPA, doprowadził do rzezi tysięcy Polaków na Wołyniu i w Galicji Zachodniej w latach II wojny światowej i powojennych, zachęcał do czystek etnicznych na Polakach i uważany jest za bandytę i ludobójcę. Dlatego wielu wypowiedziało się przeciw pomysłowi takiej imprezy młodych banderowców, również polska racja stanu nie powinna dopuszczać, by tacy oprawcy kpili sobie z nas jeszcze dziś i to na naszej ziemi. Otrzymaliśmy wtedy także list od Jerzego Bukowskiego z Krakowa, przedstawiciela Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych, opowiadającego się zdecydowanie przeciw, podkreślając, że „ideologia Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów była ideologią faszystowską, dlatego też obowiązkiem instytucji i przedstawicieli państwa polskiego jest zapobieganie propagowania faszyzmu (art. 13 Konstytucji RP) na terenie państwa polskiego oraz Unii Europejskiej”.
Współpracę między Polską a Ukrainą należy wspierać ze wszech miar, ale wykorzystywanie dzieci czy młodzieży do prowokacji międzynarodowych jest czymś z gruntu złym i trzeba się temu przeciwstawić.
Tymczasem osoba Stepana Bandery jest na Ukrainie Zachodniej gloryfikowana - pomniki Bandery są niemal we wszystkich miastach, a jego czyny uważane za bohaterskie, realizujące dążenia do niepodległości państwa ukraińskiego.
20 stycznia 2010 r. został odznaczony przez b. prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę tytułem Bohatera Ukrainy.
Trudno doprawdy zrozumieć, jak człowiek, który w tak okrutny sposób zasłużył się sprawie wolnej Ukrainy, może być uważany za bohatera. Toteż wiele środowisk twierdzi, że to „hańba i policzek wymierzone narodowi polskiemu” (środowiska kresowe z Podkarpacia). Taka decyzja byłego prezydenta Ukrainy wzbudziła też sprzeciw prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który stwierdził, że takie działania prezydenta Ukrainy „godzą w proces dialogu historycznego i pojednania”.
Sprawa jest więc bardzo nieprzyjemna, bolesna i trudna. Można zrozumieć wiele, również kontekst historyczny tamtych czasów, ale uznawanie za bohaterów ludzi takich jak Bandera nie jest ani sprawą honoru, ani jakiejkolwiek poważnej współczesnej polityki. Szkoda więc, że prezydent Juszczenko, miast ładu i pokoju, pozostawił po sobie rozdrapaną zadawnioną ranę, która długo będzie się goić.
„TAK dla edukacji, NIE dla deprawacji” - z takimi hasłami protestowali wczoraj w Warszawie wszyscy, którym na sercu leży przyszłość naszych dzieci i wnuków, a tym samym przyszłość Polski. Zastąpienie wychowania do życia w rodzinie edukacją zdrowotną, to tak naprawdę propagandowe posunięcie - kiedy przeczytamy założenia podstawy programowej nowego przedmiotu, to okazuje się, że to w istocie edukacja seksualna. To nic innego, jak furtka do tego, żeby szkoły, ale przede wszystkim umysły dzieci oraz młodzieży otworzyć na seksualizację, na promowanie ideologii LGBT+, jednym słowem na deprawację, która z rzetelną edukacją nie ma nic wspólnego.
• wspieranie wszechstronnego rozwoju uczniów (Art. 1 pkt 3),
Jestem za życiem, ale przeciw ideologicznej wojnie na ulicach polskich miast – powiedział Karol Nawrocki, obywatelski kandydat na prezydenta, popierany przez PiS, pytany na spotkaniu z wyborcami w Bielsku-Białej m.in. o stosunek do aborcji.
"Jestem katolikiem (...), więc jestem za życiem od poczęcia do naturalnej śmierci. Jestem natomiast przeciwko ideologicznej wojnie na ulicach polskich miast. To są sprawy tak delikatne i dotyczą rzeczy tak fundamentalnych, że najgorsze co mogłoby się stać, to powtórzenie wychylonych wahadeł sprzed kilku lat. To rzecz równie niepokojąca, jak i to, że dzieją się zamachy na ludzkie życie" – mówił Nawrocki.
Odkąd musiał opuścić swoją katedrę w Loikaw z powodu toczących sią walk, bp Celso Ba Shwe mieszka ze swoim ludem w lesie. „Moją siłą są oni: nasz Kościół jest bardziej żywy niż kiedykolwiek” - wyznał, podkreślając, że podczas gdy wojsko nadal okupuje kościoły i pomieszczenia duszpasterskie, kapłani i siostry zakonne pozostają z wysiedlonymi. Dramat tego azjatyckiego kraju trwa od lutego 2021 roku, kiedy armia przejęła władzę w Mjanmie w wyniku krwawego zamachu stanu.
Wysiedleni wśród wysiedlonych. Taki jest obraz Kościoła w Birmie po ponad trzech latach wojny domowej, która według najnowszych danych Organizacji Narodów Zjednoczonych kosztowała życie ponad 50 tys. osób. Głosem udręczonych ludzi, pozbawionych wszelkich praw i perspektyw na godne życie, jest 60-letni biskup Shwe. Jest on ordynariuszem diecezji Loikaw, w której cały kompleks katedralny okupowany jest przez wojsko, a kapłani i siostry, wraz z wiernymi, zostali zmuszeni do ucieczki przed przemocą. „Mieszkamy razem z ludźmi. Naszym schronieniem są głównie namioty i prowizoryczne kwatery z bambusa, które ostatnio zostały zmyte przez potężny tajfun” - wyznał hierarcha w rozmowie z włoskim portalem misyjnym „Mondo e Missione”.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.