Reklama

Dać drugie życie

Transplantologia jest przysłowiową piętą achillesową Podkarpacia w dziedzinie medycyny. Nasz region jest na przedostatnim miejscu w kraju pod względem pobieranych do przeszczepu narządów. Tę trudną sytuację próbują zmienić koordynatorzy transplantologii. Powoli drążą temat transplantologii na Podkarpaciu. Specjalny, 4-miesięczny kurs ma ukończony 8 osób: 5 lekarzy i 3 pielęgniarki z całego województwa. Wśród nich dr Tadeusz Nowosad - były ordynator Oddziału Intensywnej Terapii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Rzeszowie, z którym rozmawia Dorota Zańko

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dorota Zańko: - Panie ordynatorze, jaka jest sytuacja transplantologii w naszym regionie?

Dr Tadeusz Nowosad: - W kraju i na tle Europy wypadamy fatalnie. Właściwie to tego leczenia w naszym regionie nie ma, albo mamy sporadyczne przypadki. W Polsce przoduje województwo zachodniopomorskie. Oni na ten stan pracowali 40 lat.

- Z czego to wynika?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Myślę, że zachodnia część Polski zawsze była zwrócona do tego powiewu ku nowoczesności. Lekarze wyjeżdżali na Zachód i oni przywozili nowinki w tej dziedzinie. Poza tym społeczeństwo jest nieuświadomione. Za każdym przeszczepem kryje się tragedia jakiejś rodziny. Na polskich drogach w ciągu roku ginie ok. 5 tysięcy osób. Przeważnie młodzi. Trzeba zatem przekonać społeczeństwo, że zmarły człowiek, dzięki pobraniu narządów, może dać „drugie życie” np. umierającej matce trojga dzieci, nieuleczalnie chorej nastolatce czy nawet dziecku. Jeden człowiek - dawca narządów może uratować życie siedmiu, ośmiu osobom. To jest bardzo szczytny cel i my musimy pracować nad propagowaniem tej idei.

- Podkarpacie od kilku miesięcy ma koordynatorów, co należy do ich zadań?

Reklama

- Przede wszystkim szkolenie, szkolenie i jeszcze raz szkolenie. Trzeba zmienić mentalność pielęgniarek i lekarzy szczególnie z oddziałów intensywnej terapii. Nas uczono do upadłego walczyć o życie pacjentów. A przecież musimy sobie zdawać sprawę, że śmierć jest nieuchronnym końcem naszego ziemskiego życia. Pięknie pokazał to Jan Paweł II, kiedy w ostatnich godzinach życia, przed śmiercią, powiedział: „Pozwólcie mi odejść do domu mojego Ojca”, dajcie mi możliwość odejścia z tego świata. W przypadkach, kiedy medycyna jest już bezsilna, musimy naszym pacjentom pozwolić odejść. Przedłużanie agonii, wlewanie leków w człowieka, który nie żyje, nie jest humanitarne.
Proszę też mnie źle nie zrozumieć, my nie przyjmujemy pacjentów pod kątem dawcy narządów. My walczymy o życie każdego pacjenta. Ale walkę ze śmiercią też przegrywamy, a ta przegrana to jest około 30-50 procent przypadków leczonych na oddziale intensywnej terapii. I narządy tych osób niech posłużą innym, by uratować im życie. My musimy przekonać społeczeństwo, że śmierć bliskiej osoby nie może być daremna, że jakaś część życia (ośrodkiem życia jest mózg, a tego narządu nie przeszczepia się) pozostanie w sercu, w nerce, w wątrobie, w trzustce kogoś innego. Czyż to nie jest piękna idea?

- Nagła śmierć kogoś, zwłaszcza osoby młodej, to olbrzymia tragedia dla bliskich zmarłego. Oni również potrzebują pomocy…

Reklama

- Koordynatorzy mają za zadanie przede wszystkim rozmawiać z rodziną zmarłego. To zadanie jest szczególnie trudne. Ludzie różnie reagują na nagłą śmierć bliskich. Często reakcją jest rozpacz, gniew, ból, apatia. Moment tragedii nie jest najlepszym czasem do przeprowadzania rozmów. Ale my nie mamy wyjścia, dla nas to najwłaściwszy czas na pobranie narządów. W Polsce jest zwyczaj tzw. domniemanej woli, tzn. jeżeli ktoś nie zgłosił swojego sprzeciwu w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów, to ten potencjalny dawca jest traktowany, jakby wyraził zgodę. Chyba że ktoś ma takie zaświadczenie potwierdzające swe dawstwo organów. Jego formularz można pobrać z Internetu. Może też własnoręcznie na kartce wyrazić taką wolę, z poświadczeniem dwóch świadków. Może nawet ustnie złożyć przy dwóch świadkach oświadczenie woli dysponowania swoimi narządami. Wówczas rodzina nie ma zastrzeżeń. Natomiast w przypadku, kiedy my pisemnej zgody nie posiadamy, rozmowy z rodziną na temat ewentualnego dawstwa są bardzo trudne. I właśnie ich przeprowadzanie jest główną rolą koordynatorów. Muszę podkreślić: nam zgoda rodziny nie jest potrzebna, ale my chcemy współpracować. I chodzi o to, by rodzina zmarłego nie wyrażała kategorycznego zastrzeżenia co do ewentualnego poboru narządów.

- W jaki sposób koordynatorzy transplantacyjni przełamują te bariery w społeczeństwie?

- Poprzez spotkania, wykłady, prelekcje. W propagowaniu tej idei bardzo nam pomagają media, które nagłaśniają ten temat. Myślę również o spotkaniach w szerszych gronach, np. w parafiach. Kościół wyraża poparcie dla tej metody leczenia, więc chętnie spotkałbym się z księżmi, którzy byliby zainteresowani zorganizowaniem pogadanki wśród swoich parafian na temat transplantologii. Chętnie przyjadę, wytłumaczę, podzielę się swoją wiedzą na ten temat. Trzeba zmieniać opinię społeczeństwa.

- Do zmiany postawy społeczeństwa w tej kwestii potrzeba, oprócz szczegółowej wiedzy, umiejętności przekonywania, dużego taktu. Bo chyba trudno jest rozmawiać z rodziną pogrążoną w żałobie po stracie bliskiej osoby, o dawaniu życia innym…

Reklama

- Wszystkiego uczyliśmy się przez 4 miesiące, bo tyle trwało szkolenie koordynatorów w Centrum Kształcenia Podyplomowego przy Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Zapoznaliśmy się z polskimi i europejskimi przepisami dotyczącymi pobierania i przeszczepiania komórek, tkanek, narządów. Szkolenie obejmowało przede wszystkim szereg zagadnień związanych ze śmiercią mózgową i jej następstwami, opieką nad „zmarłym” dawcą - wyrównywanie zaburzeń ustrojowych i podtrzymywanie czynności narządów. Najwięcej czasu poświęciliśmy na „rozmowy z rodziną dawcy”. Sporo mieliśmy ćwiczeń - symulacji z udziałem aktorów. Oni odgrywali różne reakcje rodzin na śmierć kogoś bliskiego, my musieliśmy z nimi przeprowadzić rozmowę. Te warsztaty były bardzo pouczające i niezwykle potrzebne, bo jednak mało uczy się na studiach takiego psychologicznego podejścia do rodziny, jak przekazać złą wiadomość.

- Czy w naszym kraju, zdaniem Pana ordynatora, istnieje możliwość handlu narządami?

- Nie, to jest bzdura. To jest do tego stopnia posunięta tajemnica, że np. rodzina dawcy narządu nie może się dowiedzieć, kto otrzymał serce, wątrobę. To jest ścisły rejestr, to są wskazania nagłe i planowe oczekiwanie. Pierwszeństwo mają dzieci do 16. roku życia. Oczekiwanie jest dosyć długie. Ponad dwa tysiące osób w tej chwili oczekuje na przeszczep i ta liczba się zwiększa.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zmarł ks. Marek Mekwiński. Kapłan zasłabł podczas wycieczki górskiej na Śnieżnik

2025-03-08 21:00

[ TEMATY ]

śmierć

śmierć kapłana

FB parafii pw. Trójcy Świętej w Bożnowicach

Ks. Marek Mekwiński

Ks. Marek Mekwiński

Jak podaje FB parafii pw. Trójcy Świętej w Bożnowicach, zmarł proboszcz parafii ks. Marek Mekwiński. Kapłan zasłabł podczas wycieczki górskiej na Śnieżnik. Mimo reanimacji ks. Marek zmarł. Przeżył 57 lat życia i 32 lata kapłaństwa.

Ks. Marek Mekwiński urodził się 10 października 1967 roku we Wrocławiu. Święcenia kapłańskie przyjął w 23 maja 1992 roku. Na swoją pierwszą placówkę wikariuszowską skierowany został do parafii pw. św. Jana Apostoła i Ewangelisty w Oleśnicy. Posługę w tej parafii pełnił do roku 1993 i mianowany w parafii św. Agnieszki we Wrocławiu Maślicach [1993-1999]. W latach 1999 -2002 był wikariuszem w parafii pw. św. Józefa Oblubieńca NMP w Świdnicy. W latach 2002 -2006 był wikariuszem w parafii pw. św. Mikołaja w Brzeziej Łące. Jako wikariusz był także w parafii św. Franciszka z Asyżu [2006 - 2008]. Od sierpnia 2008 roku był proboszczem parafii pw. Trójcy Świętej w Bożnowicach. W latach 1995 - 2004 był diecezjalnym moderatorem Domowego Kościoła. Przez wiele lat był także moderatorem wspólnoty Agalliasis we Wrocławiu.
CZYTAJ DALEJ

Komu potrzebuję przebaczyć?

2025-02-12 14:12

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

cocoparisienne/pixbay.com

Rozważania do Ewangelii Mt 6, 7-15.

Wtorek, 11 marca. Wielki Post
CZYTAJ DALEJ

DPS na Wyczerpach cieszy się z odnowionej kaplicy

2025-03-11 14:38

[ TEMATY ]

Częstochowa

poświęcenie

kaplica

DPS

Maciej Orman/Niedziela

– To jest serce i dusza tego miejsca – powiedział bp Andrzej Przybylski. Biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej poświęcił odnowioną kaplicę św. Ojca Pio w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Kontkiewicza w Częstochowie, w dzielnicy Wyczerpy-Aniołów.

Hierarcha podkreślił, że człowiek to jedność fizyczna i duchowa, dlatego konieczna jest całościowa troska o niego. Zaznaczył, że sama obecność znaku, którym jest kaplica, oraz sprawowanie w niej sakramentów ma duże znaczenie zarówno dla mieszkańców, jak i dla personelu DPS-u. – Zwłaszcza w takim domu potrzeba bardzo dużo siły duchowej – dodał bp Przybylski.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję