Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan (18-24 stycznia) nie obfitował w Kielcach w wydarzenia ogromnej rangi, w spektakularne dokonania czy milowe kroki podjęte na drodze ku jedności.
Ekumeniczny „bigos”
Uczestnicy, organizatorzy zgodnie podkreślają - inaczej być raczej nie może, bo nie o miary „szkiełka i oka” chodzi, a poza tym na terenie miasta i diecezji żyje znikomy procent braci innych wyznań. Niemniej jest grupa osób, która trwa i patronuje tym działaniom, pojawiają się nowi - na inauguracji Tygodnia kościół seminaryjny Trójcy Świętej był pełen. - Rokrocznie dzięki tym spotkaniom doznajemy wzajemnej życzliwości, dobroci, przejawów miłości braterskiej i mnóstwo dobra płynącego ze wspólnej modlitwy - mówi ks. Paweł Walczyński, proboszcz parafii Kościoła polskokatolickiego w Hucisku. - Gdy spotykamy się przypadkiem na ulicy, odczuwamy wzajemną serdeczność, jakby iskrę porozumienia w miejsce dawnej obcości - dodaje.
W tegorocznym Tygodniu pojawiło się kilka nowości w wypracowanym przez lata cyklu spotkań, np. przedstawienie „Golgota” w świątyni Chrześcijan Wiary Ewangelicznej i wspólne „ekumeniczne” kolędowanie u luteranów. Nie mogło zabraknąć modlitwy kanonami Taizé, w cerkwi i w parafii polskokatolickiej. Spotkania w cerkwi św. Mikołaja stanowią w pewnym sensie ewenement, gdyż to wieloletni wysiłek katolików przyczynił się do tego, iż w Kielcach nie zanika piękno prawosławnej liturgii. Niewiele diecezji może się pochwalić takimi dziełami, jak chór muzyki cerkiewnej Oikumene, o którym ostatnio powstał film zrobiony przez ReligiaTV. To chór śpiewaczy założony przez młodych mężczyzn katolików, mający w swym repertuarze głównie utwory prawosławne. Chór działa od sześciu lat, uświetnia liczne uroczystości ekumeniczne w diecezji i w całej Polsce, a ostatnio występuje w poszerzonym składzie - ze śpiewakami prawosławnymi i funkcjonuje jako chór parafii św. Mikołaja. Jeden z solistów i twórców zespołu Jacek Dziubel to człowiek, który 25 lat temu połknął bakcyla ekumenizmu i pozbyć się go nie zamierza. Rokrocznie współorganizator majowych wyjazdów na Kodeńskie Spotkania Ekumeniczne, opowiada nawet o … ekumenicznych powołaniach, wspominając kodeńskie początki pastora metodystów Janusza Daszuty - tego, który podczas inauguracji Tygodnia wygłosił Słowo Boże (nawołując do poszanowania całego dzieła stworzenia, środowiska ofiarowanego nam w akcie stwórczym, za którego degradację „musimy się dzisiaj wstydzić przed Panem…”). Stałym i oczekiwanym elementem Tygodnia jest od kilku lat wyjazd do Huciska k. Stąporkowa, organizowany przy pomocy i z udziałem środowiska Seminarium. W parafii polskokatolickiej czeka wspólna modlitwa i agapa z „ekumenicznym” smalcem - w świetlicy parafialnej lub w ośrodku kultury (wspomnieć wypada, że kuchnia Seminarium tradycyjnie serwuje znakomity bigos na rozpoczęcie Tygodnia).
Na drodze małych dzieł
- Czego wspólnie oczekiwać po doświadczeniach Tygodnia? - z tym pytaniem zwróciliśmy się do ks. dr. Pawła Borto, diecezjalnego referenta ds. ekumenizmu. - Specyfiką naszej diecezji jest to, że wspólnoty innych wyznań chrześcijańskich nie są duże. Doświadczają więc tego, co charakteryzuje życie w diasporze. „Nieludzkim” więc byłoby marzyć o jakichś wielkich wspólnych przedsięwzięciach, w które wszyscy włączaliby się na równych zasadach, po równo dźwigając ciężary - wyjaśnia ks. Borto. I dodaje: - Te kilka lat uświadomiły mi, że „kielecka droga ekumeniczna” ma swoją specyfikę. To droga małych dzieł, dobrych kontaktów między duchownymi, droga wzajemnego poznawania się, droga także wyjątkowych form dialogu - jak choćby chór ekumeniczny przy cerkwi prawosławnej. Po prostu droga codzienności, w której pojawiły się jakieś niezwykłe inicjatywy dzięki ludziom zarażonym pasją ekumenii. Ważną rolę w kształtowaniu wrażliwości ekumenicznej odgrywają obchody Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. To czas, kiedy niejako „otwierają się” drzwi każdego z wyznań i każdy może „zajrzeć” do środka - przede wszystkim po to, by poznać i zobaczyć, że są jeszcze inni, którzy przyznają się do Chrystusa i o których należy pamiętać, kiedy modlimy się o jedność.
Ks. Borto podkreśla także ważność „wyraźniejszej obecności wymiaru duchowego w naszym ruchu ekumenicznym”. Mówi: - Nie odczuwać konieczności modlitwy o jedność i pragnienia, by rzeczywiście wszyscy uczniowie Chrystusa byli jedno - znaczy po prostu być poza Wieczernikiem i nie słyszeć tej rozdzierającej prośby Jezusa, aby wszyscy byli jedno... Coraz bardziej przekonuję się, że budowanie jedności to coś, co porównać można do kształtowania żywego organizmu. To nie jest budowanie, które można by przyrównać do stawiania muru z kamieni, który potem trwa nieporuszenie. To jest budowanie z żywych kamieni - z ludzi. I to właśnie jest najtrudniejsze, bo takie budowanie nigdy się nie kończy. W nim ważny jest człowiek. Celu - bez zważania na człowieka i na jego drogę, którą przebył ku Chrystusowi - nie da się osiągnąć. Coraz bardziej więc przekonuję się, że pierwszą rzeczą jest troska o to, by w łonie każdego z wyznań wszyscy coraz bardziej zbliżali się do Chrystusa. Gdy do Niego będzie nam bliżej, będzie nam bliżej i do siebie.
A temat „zbliżania się do Chrystusa” - poprzez konfrontację z własną słabością i grzechem, podjęła amatorska trupa teatralna z kieleckiego zboru Chrześcijan Wiary Ewangelicznej. W godzinnym przedstawieniu, pełnym ekspresji i światła, aktorzy, upostaciowując ludzkie grzechy: pychę, zdradę, kłamstwo, brak czasu dla Boga i in. - starali się pokazać prawdę o niekończącej się Golgocie. O tym, że „to nie gwoździe Cię przebiły, lecz mój grzech…”. Coraz częściej wobec lekceważenia wezwań do modlitwy w intencji jedności, której wymaga od nas sam Stwórca, Kościół i świat - używa się określenia „grzech zaniedbania”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu