Na pytanie, czy są miejsca w Polsce, w których odbędzie się wyłącznie głosowanie korespondencyjne, przyznał, że są takie miejsca, ale "nie jest ich tak dużo w Polsce".
Reklama
Wyjaśnił, że w tej chwili nie ma jeszcze pełnych analiz, ale z pewnością decyzję podejmować będzie na podstawie trzech informacji dotyczących liczby nowych zachorowań, liczby aktywnych chorych i liczby osób objętych kwarantanną i izolacją.
"Na pewno kilka gmin będzie takich, które mają bardzo wysokie te liczby. Natomiast nie przewiduję, by była to duża ilość. One są w różnych województwach: śląskim, łódzkim czy wielkopolskim. Jest kilka tych województw, gdzie są gminy, które mają wysokie wskaźniki" – przyznał minister.
Państwowa Komisja Wyborcza do 21 czerwca może – na wniosek ministra zdrowia – wydać uchwałę zarządzającą, że na ternie danej gminy lub jej części głosowanie odbędzie się wyłącznie korespondencyjnie, jeśli doszło tam do znaczącego pogorszenia sytuacji epidemicznej. Wybory prezydenckie odbędą się w niedzielę 28 czerwca, a ewentualna druga tura, jeśli żaden z kandydatów nie uzyska więcej niż połowy ważnie oddanych głosów – 12 lipca
Szumowski powiedział, że w tej chwili epidemia ma charakter ogniskowy. W związku z tym łatwiej jest lokalizować osoby zakażone. Z drugiej strony jednak – jak mówił dalej – niepokojące jest to, że wielu Polaków zapomniało o tym, że "epidemia była i jest".
Reklama
"To jest groźne. I jeśli tak będzie, to ludzie zaczną się zarażać wzajemnie i znowu będziemy mieli wybuch epidemii. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie" – powiedział.
Minister, pytany o szczepionkę przeciw COVID-19, stwierdził, że powinna być w jakimś stopniu refundowana i dostępna w pierwszej kolejności dla osób z grup ryzyka.
"Jeśli tylko będzie, to kwestią tak naprawdę interesu społecznego jest to, by była dostępna dla wszystkich" – zaznaczył. Dodał, że trudno jeszcze odpowiedzieć na pytanie, czy powinna być ona obowiązkowa. Decyzja w tej sprawie zapadnie, gdy dostępne będzie "całe kompendium wiedzy na ten temat".
Odnosząc się do kwestii ponownego wprowadzania obostrzeń, zauważył, że nie ma szans "na pełny lockdown", tym bardziej że byłoby to niebezpieczne z punktu widzenia zdrowotnego, bo "poumierałoby znacznie więcej osób na inne choroby niż na COVID-19".
Szumowski przypomniał, że szpitale jednoimienne redukują o połowę liczbę dostępnych łóżek dla zakażonych koronawirusem.
„Będziemy patrzyli, co będzie dalej. Jesienią może być kolejna fala zakażeń" – zaznaczył. Dodał też, że wielu pacjentów zachowuje jednak powściągliwość i nie chce wracać do normalnego trybu leczenia. Widać to na przykładzie leczenia uzdrowiskowego. Część osób rezygnuje z wyjazdów do sanatoriów.
Reklama
Jednocześnie w rozmowie poruszono sprawę finansowania ochrony zdrowia. Minister zaznaczył, że wpływ do NFZ ze składki zdrowotnej będzie na pewno mniejszy. Z drugiej strony jednak – kontynuował – szpitale jednoimienne miały bardzo wysokie finansowanie z tzw. puli COVID-owskiej, przeznaczonej na przeciwdziałanie epidemii. "W związku tym sytuacja w tych miejscach nie jest najgorsza" – powiedział.
Ponadto szef resortu przypomniał, że podjęto decyzję o zwiększeniu ryczałtu dla szpitali powiatowych, by "odbiły się po tej sytuacji z epidemią". Jednocześnie działają zapisy z ustawy o 6 proc. PKB, a przelicznik nakładów na ochronę zdrowia na podstawie PKB osiągniętego dwa lata wstecz "pozwala na bezpieczne myślenie o przyszłości". Budżet będzie zatem ustalany, gdy w Polsce był wzrost gospodarczy i dlatego – zdaniem ministra – "wyjdziemy z tego trudnego okresu obronną ręką".(PAP)
Autorka: Klaudia Torchała
tor/ joz/