„Meter” działa, aby zapobiegać nadużyciom przeciwko nieletnim, zajmuje się pomocą ofiarom przemocy seksualnej, ale przede wszystkim walczy z pedofilią i pornografią dziecięcą w internecie, współpracując z policją w różnych krajach świata, również w Polsce. Przedstawiony w pierwszych dniach czerwca Raport 2019 to zeszłoroczny bilans światowej zbrodni przeciwko najmłodszym i najbardziej bezbronnym. Wart jest dogłębnego przestudiowania, by wszyscy mogli wyciągnąć z niego wnioski i podjąć konieczne działania. Niestety, za „suchymi” liczbami raportu stoją miliony dzieci zniewolonych, torturowanych i zredukowanych do wykorzystywanych seksualnie przedmiotów.
Włodzimierz Rędzioch: Jakie są dane dotyczące 2019 r. zawarte w raporcie o pornografii dzie-cięcej?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Fortunato Di Noto: Liczby zawarte w raporcie są przerażające: znaleźliśmy 7,1 mln zdjęć, dwukrotnie więcej niż w poprzednim roku, oraz 992 300 filmów. W porównaniu z 2018 r. wzrosła również liczba czatów – z 234 do 323.
Od lat śledzi Ksiądz to zjawisko. Jak to wygląda z perspektywy czasu?
Reklama
Chcieliśmy podsumować dane za okres 2002-19, które mamy dzięki OS.MO.CO.P. – to nazwa naszego Światowego Obserwatorium Przeciwko Pedofilii, biura wysoce wyspecjalizowanego w wyszukiwaniu danych w internecie i przetwarzaniu ich przepływów w celu zwalczania pedofilii i pornografii dziecięcej. W ciągu 17 lat wysłaliśmy 61 525 doniesień o przestępstwie i zasygnalizowaliśmy 177 731 linków. Sytuacja stała się jeszcze bardziej przerażająca, gdy od 2014 r., dzięki naszej platformie monitorowania sieci, byliśmy w stanie usprawnić badania. Przełożyło się to na 16 mln (!) zgłoszonych zdjęć, prawie 3,5 mln filmów, 12 610 megaarchiwów i 1022 czatów pedofilskich.
Ksiądz sygnalizował również problem „Deep Web”...
„Deep Web” to ciemna strona sieci, ponieważ pozwala na swobodę ruchu, której nie oferuje sieć – powiedzmy – „publiczna”. To „dżungla”, w której ludzie działają w całkowitej wolności do tego stopnia, że nawet policji nie jest łatwo działać i interweniować. I często interweniujemy późno w porównaniu z technologiami wykorzystywanymi przez cyberpedofilów.
Mógłby Ksiądz podać jakiś przykład?
To np. tzw. połączenia czasowe: kolekcja zdjęć lub filmów z nadużyciami znajduje się pod okre-ślonym adresem i jest aktywna tylko przez 24 godziny, później znika. Chciałbym wyjaśnić, że „Deep Web” to darmowa przestrzeń, w której stowarzyszenia przestępcze na całym świecie robią swoje brudne interesy. Zjawisko pornografii dziecięcej przesunęło się gwałtownie w tę niekontrolowaną „wolną strefę”, co utrudnia natychmiastową interwencję policji.
W jakich krajach znajdują się strony pornograficzne z udziałem dzieci?
Reklama
Ranking domen jest następujący: w pierwszej kolejności wyspa Haiti z 640 linkami (domena .ht); drugie miejsce zajmuje Francja z 484 linkami (domena .fr); na trzecim miejscu, z 410 linkami, jest Nowa Zelandia (domena .nz). Oczywiście, zjawisko to ma zasięg ogólnoświatowy, chociaż dotyczy głównie trzydziestu państw. Ale na stronach internetowych danego państwa znajdują się materiały dostarczane przez serwery zlokalizowane w innych częściach świata (zwykle w Ameryce lub w Europie). Wykresy geolokalizacji serwerów pokazują, że Europa i Ameryka są kolebką większości firm zarządzających serwerami, które umożliwiają działanie wielu witryn lub platform rozpowszech-niających pornografię dziecięcą. Problem polega na tym, że użytkownik mieszkający na jednym kon-tynencie może zarejestrować domenę należącą geograficznie do państwa położonego na innym kon-tynencie.
A co z Polską?
Znaleźliśmy tylko jedną domenę. Pokazuje to skuteczność polskiej policji w przeciwdziałaniu te-mu zjawisku.
W jaki sposób pedofile korzystają z sieci?
W przypadku pedofilów witryny z pornografią dziecięcą stanowią wirtualny sposób zaspokojenia ich pożądań, nawet tych, które pozostawały uśpione. Ale internet stanowi również okazję do zwa-bienia dzieci do czatów, tzw. chat rooms: pozwala to pedofilom, bez narażania się, wywierać „mięk-kie” formy nękania werbalnego lub czynić pierwsze podejścia, aby zachęcić dziecko do prawdziwe-go spotkania. Niebezpieczeństwa, które czyhają na dzieci w sieci, sprawiają, że na rodzicach spo-czywa szczególny obowiązek bycia blisko dzieci, wprowadzania ich w korzystanie z sieci, bo inter-net daje najmłodszym również wspaniałe możliwości rozwoju i odkrywania otaczającego ich świata.
Od wielu lat Stowarzyszenie „Meter” demaskuje gigantyczny i haniebny interes pornografii dziecięcej, ale wydaje się, że reakcje społeczne i polityczne nie są widoczne...
Reklama
Praca polegająca na monitorowaniu zjawiska pedofilii on-line pozostaje niedoceniana, nawet przez siły polityczne, które nie są zainteresowane umieszczeniem walki z przestępczością pedofilską wśród priorytetów swojej działalności, a to wszystko ze szkodą dla małych ofiar. Czekamy na działania ludzi odpowiedzialnych za nadzór i wymierzanie sprawiedliwości, aby nie przemilczano tego wszystkiego, co się dzieje w sieci – i nie tylko. Wrażliwości na wykorzystywanie nieletnich oczeku-jemy także od zwykłych obywateli, ponieważ dzieci są przyszłością wszystkich.
Kto jest winny rozprzestrzeniania się pedofilii?
Od ponad 30 lat krzyczę przeciwko tym, którzy usprawiedliwiają pedofilię. W niektórych środo-wiskach „kulturalnych” pedofilia, wykorzystywanie seksualne dzieci i pornografia z udziałem dzieci nie są uznawane za przestępstwa. Niestety, ruchy propedofilskie są bardzo wpływowe, wszechobec-ne i liczne. To one chcą normalizowania stosunków seksualnych z dziećmi za zgodą nieletniego.
Kto jeszcze?
W przypadku pornografii dziecięcej są to giganci sieci. Problem leży w tym, że osoby wykorzy-stujące dzieci działają na skalę globalną, przede wszystkim przez internet. Niestety, ludzie ci pozo-stają bezkarni, bo nie są identyfikowani. I na tym polega odpowiedzialność gigantów internetowych, którzy odwołują się do ochrony prywatności swoich klientów. Ich brak współpracy przyczy-nia się do szerzenia tych niegodziwości i zbrodni.
A co z mediami?
Jeśli potępiamy gigantów sieci, nie wolno nam zapominać o hipokryzji i stronniczości mediów, które zajmują się pedofilią tylko wtedy, gdy dotyczy ona duchowieństwa (wystarczy wspomnieć o haniebnej nagonce na kard. George’a Pella), a ignorują to zjawisko poza środowiskiem kościel-nym. Tak jakby problem nie dotyczył milionów małych ludzi, okaleczonych po gwałcie fizycznie i psychicznie, zmuszanych do milczenia, a nawet zabijanych. No bo jak maltretowane i gwałcone dzieci mogą o tym mówić lub demaskować te zbrodnie? Są jednak zdjęcia i filmy, które świadczą o tym barbarzyństwie, a których świat nie chce oglądać.