Bóg w swej dobroci wzywa każdego człowieka, aby odmieniwszy swe
życie pokutował" (por. Dz 17, 30).
Żyjemy w takich czasach, że wszyscy boją się dźwięku
staromodnych słów. Na ogół nie lubimy też słowa "pokuta". Na jego
dźwięk przypomina nam się np. fakt, że w określonym czasie, w pewnym
mieście pokutował na słupie św. Szymon Słupnik i budził taki podziw
u współczesnych, że nazywali go świętym. Stają nam też przed oczyma
niezrozumiałe dziś ponure obrazy samoudręki biczowania, worów pokutnych,
postów o chlebie i wodzie średniowiecznej oazy, czy praktyk jogów
i hinduskich ascetów.
A ponieważ w takich praktykach może upatrujemy i istotę
pokuty, więc nie lubimy tego słowa, odsuwamy je od siebie. Jest to
więc nawet słuszna reakcja człowieka, który ma jeszcze w żywej pamięci
ogromne w swej liczbie i okrucieństwie cierpienia ludzkości w ostatnich
czasach.
Dzisiejszy człowiek szuka drogi, która byłaby drogą chrześcijańską,
lecz bez tego "żenującego słowa" i tego, co ono oznacza. I jeśli
wymienia je jeszcze, to tylko w tym celu, aby rozgrzeszyć się z reszty
niepokojów na temat pokuty.
Stara się traktować ten wyraz jako coś w rodzaju dokumentu
minionego czasu, podobnie jak starą kliszę fotograficzną, na której
nie może odnaleźć siebie. Czyni tak dlatego, gdyż pojmuje pokutę
jako wyraz samoudręczenia albo jako pełne pogardy odwrócenie się
od radości i szczęśliwości ziemskich.
Takie pojęcie pokuty nie jest prawdziwe, jest sprzeczne
z nauką katolicką i słusznie należy je odrzucić. Ale odsuwamy tylko
błędne wyobrażenia o pokucie, rezygnujemy z tych form jej praktykowania,
które uchodzą za zdewaluowane w oczach współczesnego katolika.
Nie wolno nam odrzucać tego, co było, jest i będzie nieodłączną
częścią doktryny chrześcijańskiej. Ta nauka jest potrzebna, gdyż
ludzie mają poczucie winy, nawet jeśli usiłują je stłumić. Czasem
chcą zadośćuczynić za swoje grzechy drogą ceremonii lub jakichś gestów.
Są szczęśliwi, jeśli mogą coś dać lub coś zrobić, bo odczuwają to
jako spłacenie długu. Czasem ludzie stają się w tym bardzo biegli
i robią wrażenie ludzi interesów, którzy się z Bogiem układają. Sądzą,
że dług ich wobec Boga ogranicza się do przymusu dopełnienia pewnych
formalności, np. udziału we Mszy św.
Ale chyba nie w tym rzecz. Czym więc naprawdę jest pokuta ?
Jaki jest jej właściwy sens ? Słowo to przywodzi zazwyczaj na myśl
umartwienie i zadośćuczynienie. Jednak Pismo Święte w oryginale greckim
na oznaczenie pokuty używa słowa METANOIA, czyli PRZEMIANA, a więc
pokuta ma sens o wiele szerszy, bo chodzi tu o przemianę w człowieku.
Pokuta to przede wszystkim przemiana z człowieka grzechu w człowieka
Bożego, przemiana z człowieka grzesznego w człowieka współpracującego
z łaską Bożą, czyli przeżywającego pewniej rzeczywistość Bożą. Taka
przemiana jest warunkiem postępu człowieka i uszlachetnienia chrześcijańskiego.
Człowiek dopóki żyje na ziemi, może i powinien zawsze
zmieniać się na lepsze, stąd obowiązek pokuty, czyli przemiany duchowej,
jest stałym obowiązkiem człowieka. Każdy z nas, zwłaszcza chrześcijanin,
ma obowiązek starać się być coraz lepszym, coraz głębszym, coraz
bardziej Bożym. Takie są wspaniałe perspektywy pokuty chrześcijańskiej.
W tych perspektywach pokutą jest każdy świadomy dobry
czyn. Każdy czyn życzliwości i uczciwości, każde staranie się o dobre
wypełnienie swoich obowiązków, każde dawanie świadectwa prawdzie
i dobru. Bo przez te czyny stajemy się coraz lepsi i coraz bliżsi
naszemu Panu i Zbawicielowi. Bo to On przyszedł na świat, aby go
zbawić swoją pokutą i ekspiacją za grzechy. Wystarczy pobieżnie przerzucić
karty Ewangelii św., by się przekonać, że Jego życie od narodzenia
aż do śmierci, od żłóbka aż po krzyż, od Betlejem do Kalwarii jest
życiem twardej i surowej pokuty. W czasie męki posunął Zbawiciel
swą pokutę do ostatecznych granic. Nie omieszkał również przypomnieć
ludziom obowiązku pokuty, ciążącego na każdym człowieku: "Jeśli pokutować
nie będziecie, wszyscy zginiecie" (por. Łk 13,5).
Słowa Jezusowe mają tym większą wagę, że poprzedził je
Jego Boski przykład.
Pokuta nie jest rzeczą łatwą. Często wymaga rezygnacji
z dobra mniejszego dla osiągnięcia dobra większego. Sportowiec, żeby
osiągnąć wyniki, powstrzymuje się od papierosów, alkoholu oraz dużo
trenuje. Chrześcijanie często muszą postępować podobnie, ale z daleko
większego motywu: ze względu na Boga. Bóg chce, abyśmy byli coraz
lepsi, więc i nam zależy, aby miłość Boża w stosunku do nas nie spotkała
się z przeszkodami. Czasem, mimo wysiłku z naszej strony, zboczymy
z tej prostej drogi, przylgniemy do grzechu, zaczniemy stawiać przeszkody
Bożej miłości. Wtedy pomocą dla nas jest sakrament pokuty, który
oprócz odpuszczenia grzechów daje łaskę do walki z grzechem i wadami.
Pomaga wejść na właściwą, chrześcijańską drogę, pomaga pogłębiać
naszą przemianę.
To wszystko wymaga od nas wysiłku, ofiary, a przede wszystkim
zmiany sposobu myślenia. Tylko obumieranie w nas grzechów i wad jest
warunkiem wzrostu życia łaski i coraz głębszej przemiany, podobnie
jak w świecie biologicznym śmierć jednych komórek daje życie i wzrost
innym.
Zaznaczyłem na wstępie, że człowiek współczesny wzbrania
się przed wszystkim, co czyni życie trudnym i smutnym, a uważa, że
trzeba czynić wszystko, aby ono było radośniejsze i łatwiejsze. W
świetle jednak nauki Bożej okazuje się, że pokuta absolutnie nie
hamuje rozwoju życia, nie jest cofaniem się, lecz wręcz przeciwnie,
jest warunkiem postępu i bardzo ułatwia oraz usprawnia życie. Tak,
świadoma pokuta ułatwia życie.
Najpierw wewnętrznie pozwala się człowiekowi rozchmurzyć,
bo wyzwala go z kompleksu winy. Chrystus zalecając pokutę, okazał
się najwspanialszym psychologiem.
Ułatwia również życie społeczne, gdyż podejmując pokutę,
musimy się przeprosić z bliźnimi, z którymi się pokłóciliśmy i może
nie rozmawiamy. A może musimy podjąć walkę z nałogiem alkoholizmu
lub nadmiernego nikotynizmu. A może musimy "skracać" nasze ręce,
bo mają tendencje do przywłaszczania dobra społecznego.
Pokuta wreszcie usprawnia życie. Wyobraźmy sobie, że
ktoś zamiast czuwać przy ciężko chorym, wybrał się do kina. Ktoś
inny nie potrafi zrezygnować z jakiejś rozrywki, ulubionej rzeczy
lub zajęcia, mimo że dla dobra wspólnego powinien zrezygnować. To
wszystko chyba utrudnia życie. A przecież przez takie drobne rezygnacje
stajemy się coraz lepszymi.
Tylko na drodze rozumnych rezygnacji z dóbr mniejszych
dla dóbr większych możemy osiągnąć prawdziwą miłość bliźniego, a
więc i miłość Boga. I to jest prawdziwa chrześcijańska pokuta. Takiej
pokuty chce i taką zaleca Chrystus.
Zewnętrzne praktyki pokutne mogą się zmieniać zależnie
od kręgu i czasu cywilizacyjnego. Kościół stosując się do tego, zmienia
od czasu do czasu przepisy dotyczące zewnętrznych praktyk pokutnych
i karności kościelnej.
Papież Paweł VI wydał Konstytucję apostolską o pokucie.
Można powiedzieć, że pokuta w pojęciu tej Konstytucji
polega na tym, by wszystko, co nam każdy dzień przynosi: pracę, trudy,
przykrości, zawody, radości, powodzenia, przeżywać w duchu pokuty.
A więc widzieć w nich środki umożliwiające wewnętrzną przemianę i
zbliżające do Boga. "Cokolwiek czynicie (...) Wszystko na chwałę
Bożą czyńcie".
Wszystkie sprawy dnia bez względu na ich charakter i
barwę mają nam ułatwić skierowanie serca i umysłu do Boga.
Nie jest to rzeczą łatwą, ale musimy się tego trudu podjąć,
skoro znamy cel, do którego dążymy. Dla nas chrześcijan ten cel jest
jasny - szczęście wieczne.
Dlatego tym chętniej podejmijmy pokutę, czyli nieustanną
naszą przemianę, która stanowi codzienny nakaz chrześcijaństwa.
Bóg ludzi dobrej woli zawsze wspiera swoją łaską, więc
i w tym nam pomoże. Przytoczę tutaj słowa św. Ignacego Loyoli:
"Panie, nie mogę powiedzieć,
że Cię kocham, bo cóż znaczą słowa...
Ale mogę i chcę Ci to udowodnić czynem.
Daj mi Twą łaskę, abym mógł tego dokonać".
Ks. Andrzej Walerowski
Pomóż w rozwoju naszego portalu