- Ludzie dziś twierdzą, że zabieganie wyjaławia ich duchowo. Czy dziś możliwa jest głęboka duchowość u człowieka, który pracuje często ponad 12 godzin dziennie. Jak w dzisiejszym świecie nie zagubić ducha?
- Tak. To prawda. Chaos jaki spotykamy w codzienności nie sprzyja skupieniu, modlitwie, ani głębszym relacjom z innymi. Ale nie można zapomnieć o tym, że każdy chrześcijanin wezwany jest do rozwijania życia duchowego i na to musi znaleźć czas. Nie ma prawdziwej miłości bez obecności. Życie w Duchu jest życiem w miłości, a tą można przyjmować i nią obdarowywać w prostych gestach i słowach w każdym czasie. M. Delbrél zauważa, że „jeśli wierzysz, że Pan żyje w tobie, wtedy gdziekolwiek znajdujesz miejsce do życia, masz również miejsce do modlitwy”. Z tej perspektywy duchowość możemy rozwijać w każdym czasie i miejscu, żyjąc w granicach murów tego świata. A w Duchu Świętym, te granice będziemy nawet przekraczać.
- Co według Ojca doświadczeń jest największym zagrożeniem dla duchowości współczesnego człowieka?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Najważniejsze zagrożenie jest od wieków niezmienne. To grzech własny lub cudzy, który odciąga mnie od Boga, od Jego miłości i udzielających łask. Z grzechem każdy z nas musi walczyć, ale często tę walkę źle rozumiemy. Walczymy z samym grzechem, który jest skutkiem, tymczasem trzeba nam dojść do jego przyczyny i tę uzdrowić. Jezus uwalnia nas od grzechu w sakramencie pojednania, ale odchodząc od kratek konfesjonału przyczyna w nas pozostaje i nieuzdrowiona może w przyszłości rodzić kolejny grzech. Tu widzę olbrzymią wartość rekolekcji. W czasie ich trwania możemy bowiem rozpoznać przyczynę, oddać ją Chrystusowi, aby uzdrawiał w mocy Ducha i przygotować strategię działania, by już więcej nie stwarzać przestrzeni do ponownego zaistnienia tejże przyczyny. Niestety, wymaga to dobrej woli tak u rekolektanta, jak i u rekolekcjonisty.
- Wielu ludzi dziś próbuje na własną rękę, niejako prywatnie, poza wspólnotą Kościoła, szukać doznań duchowych. To często nie tylko nie pogłębia wiary, ale może prowadzić do jej utraty...
- Tak, absolutyzacja własnego doświadczenia duchowego jest kolejnym niebezpieczeństwem. Myślę tutaj o pewnej postawie, która charakteryzuje się tym, iż człowiek doświadczając domniemanych lub aktualnych Bożych łask sam staje się kryterium prawdziwości swego doświadczenia duchowego. Nie słucha kierownika duchowego ani spowiednika, lecz przyjmując bezkrytycznie dane doświadczenie ocenia według niego stopień swojej świętości i wartość własnych zachowań. Taka postawa prowadzi do uporu, dumy, pychy, a w skrajnych przypadkach nawet do utraty subiektywnej oceny swoich zachowań, co może prowadzić do fundamentalizmu religijnego, kwietyzmu, bądź oderwania od rzeczywistości ziemskiej i życiu w jakimś iluzyjnym świecie, czy też może stać się powodem choroby psychicznej na podłożu religijnym. Oczywiście, mówię o skrajnych przypadkach, ale warto na to zwrócić uwagę.
O. dr Bogdan Kocańda OFMConv, kierownik duchowy, rekolekcjonista, dyrektor FDFe w Rychwałdzie, animator formacji ustawicznej w krakowskiej prowincji franciszkanów. Poprowadzi m.in. wakacyjne rekolekcje dla członków Akcji Katolickiej naszej diecezji