Świetlice środowiskowe są wspaniałą alternatywą dla dzieci i młodzieży z rodzin dysfunkcyjnych czy po prostu niezamożnych. Niestety, często to na nie zostaje zepchnięty obowiązek wychowywania młodych ludzi. Na pewno nie są w stanie zastąpić rodziny i efekty ich działalności nigdy nie będą tak wielkie, jak byłyby w zwyczajnym domu, ale mogą zasiać w umysłach wychowanków świadomość, że można dobrze, pięknie żyć. A to już dużo.
Ideą świetlic jest nie tylko ciekawe wypełnienie dzieciom wolnego czasu, ale przede wszystkim zaszczepienie w ich umysłach wartości. Uczą się zatem czym jest przyjaźń, prawdziwa miłość, wolność, co jest dobre, złe; uczą się odpowiedzialności i otwartości na drugiego. Wpaja się im także przekonanie o własnej wartości oraz uczy samodzielnego myślenia. Świetlice często mieszczą się przy parafiach, a co z tym związane - ściśle współpracują z kościołem. Ale nie tylko dzieci z katolickich rodzin mogą do nich uczęszczać, każdy tak naprawdę jest tutaj mile widziany.
Bogata oferta wakacyjna
Reklama
Działalność świetlic nie ogranicza się do roku szkolnego. W wakacje również starają się zająć swoimi podopiecznymi, organizując im kolonie, półkolonie czy po prostu wyjście do kina, zabawę na powietrzu. - Inicjatywa taka jest bardzo potrzebna - mówi pani Urszula Krajewska, koordynatorka oraz wychowawczyni w świetlicy św. Jadwigi przy parafii Świętych Jakuba i Krzysztofa na Psim Polu - pozwala zintegrować się dzieciom, ale także sprawia, że my je lepiej poznajemy. W roku szkolnym często jesteśmy zabiegani i brakuje czasu na rozmowę z każdym dzieckiem. Tutaj staramy się przede wszystkim być tylko dla nich.
Wakacyjna akcja jest również z tego względu ważna, że pozwala wypełnić czas, którego jest niekiedy aż za dużo latem. Dzieci nie muszą szukać rozrywki, a co za tym idzie, nie znajdują jej tam, gdzie zdecydowanie nie powinny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Świetlica św. Jadwigi na Psim Polu
Reklama
W świetlicy św. Jadwigi już od 18 lat organizowane są wyjazdy na kolonie i zimowiska. - Korzenie świetlicy to właściwie wyjazdy dzieci w okresie letnim i zimowym. Podczas wycieczek dzieci zżywały się ze sobą, nie chciały się rozstawać. Na początku przychodziły raz w tygodniu, potem ksiądz proboszcz dał nam własną salkę i tak już od 12 lat spotykamy się codziennie. Dzieci cały rok czekają na wyjazd. Tak naprawdę dla wielu z nich to jedyna szansa zobaczenia czegoś więcej niż tylko najbliższej okolicy - opowiada pani Urszula.
Kolonie nie są tylko czasem beztroskiej zabawy. Chodzi również o to, aby wychowankowie nauczyli się współżycia w grupie, zasad dobrych manier, a także poczuli, czym jest odpowiedzialność za siebie i innych. Opiekunowie starają się również, aby dzieci zrozumiały, jakie zagrożenia niosą ze sobą wszelkie używki. - Urząd Miejski Wrocławia, który współfinansuje nasze kolonie wymaga, aby były przeprowadzane w ciągu ich trwania zajęcia proekologiczne i prozdrowotne. W tym roku zajmiemy się profilaktyką uzależnień od alkoholu. Będziemy realizowali specjalny program, obejmujący krótką pogadankę na temat niebezpieczeństw związanych z piciem, pochód z makietą butelki z utopionym w niej człowieczkiem, scenki. Jedno dziecko wcieli się także w postać dziennikarza i przeprowadzi krótkie wywiady z uczestnikami pochodu na temat, dlaczego nie życzą sobie, aby w ich rodzinie był nadużywany alkohol.
Okres odpoczynku to także, paradoksalnie, lekcje historii, geografii oraz przyrody. - Nasze dzieci, dzięki wyjazdom, poznają wiele ciekawych, wspaniałych miejsc, byliśmy już w Krakowie, Gnieźnie, Rabce; zwiedziliśmy westernowe miasteczko pod Karpaczem a w tym roku wybieramy się do Łeby - wylicza Urszula Krajewska. Dla naszych podopiecznych to duża atrakcja. Zaplanowaliśmy wycieczkę ciuchcią, statkiem, zobaczymy ruchome wydmy, obejrzymy latarnię morską oraz stadninę koni. Dzieci dużo wynoszą z tych terenowych wojaży. Zawsze staramy się, aby towarzyszył nam przewodnik i coś ciekawego opowiedział o danym miejscu. Oczywiście, że szczegółów się nie pamięta, ale zostają wrażenia, wspomnienia, a także świadomość, że tam byliśmy.
Wyjazdy wakacyjne są dużym odciążeniem dla rodziców, których nie stać na zapewnienie dzieciom czterech posiłków dziennie. - Zdajemy sobie sprawę, że to naprawdę duża pomoc dla ubogich rodzin. Większość naszych podopiecznych nie jada w domach regularnych posiłków, tutaj mają szansę posilić się dobrym, codziennym pożywieniem.
Osoby, jadące z wychowankami świetlicy jako opiekunowie, nie są przypadkowi. Są to ludzie, którzy przez cały rok aktywnie współpracowali z dziećmi. Jest to bardzo ważne, gdyż dzięki takiemu doborowi wiadomo, kim oni są, a w związku z tym, jakie wartości będą przekazywali swoim podopiecznym.
Przygoda z modlitwą
Oczywiście, podczas wakacji nie zapomina się o najważniejszym, czyli o Bogu. - Każdy dzień zaczynamy od modlitwy porannej. Również przed posiłkami pamiętamy, aby podziękować Stwórcy. Codziennie uczestniczymy we Mszy św. Staramy się, aby dzieciom Kościół kojarzył się z ciepłem, dobrem, chlebem. Podopiecznymi świetlicy są głównie małoletni z katolickich rodzin, ale jeśli przyjdzie do nas dziecko innego wyznania, również chętnie je ze sobą zabierzemy. Zaznaczamy jednak rodzicom, że kolonie mają charakter chrześcijański i że będziemy się na nich modlić. Jeśli zdecydują się mimo to wysłać swoją pociechę z nami - na pewno nie będzie traktowana gorzej czy inaczej. Nie zmuszamy nikogo do modlitwy, ale cieszymy się bardzo, jeśli jednak zostanie zasiane ziarnko wiary. Efekty wakacyjnej działalności nie są ogromne, ale na pewno są. Zresztą trudno spodziewać się niezwykłych owoców po kilku tygodniach. - Nie jesteśmy w stanie całkowicie zmienić myślenia i postrzegania rzeczywistości przez te dzieci. One przecież wracają do swoich środowisk, w których niejednokrotnie nie funkcjonują wartości, jakie im wpajamy. Ale jeśli zostanie chociaż świadomość, że można żyć inaczej, to jest to wielki sukces.
Brak funduszy
Świetlica św. Jadwigi jest jedną z kilkudziesięciu, które funkcjonują we Wrocławiu. W zasadzie działalność placówek tego typu jest podobna. I nie tylko jeśli chodzi o całoroczną pracę, ale i o inicjatywy podejmowane w czasie wolnym od zajęć w szkole. Niestety, często powstanie wakacyjnej oferty dla dzieci i młodzieży, jest uzależnione od funduszy, jakimi one dysponują. Niekiedy muszą zrezygnować z tak potrzebnego przecież wypoczynku dla swoich podopiecznych, na rzecz koniecznych remontów czy innych niezbędnych prac. To naprawdę przykre. Zabiera się dzieciom nie tylko możliwość wytchnienia od obowiązków szkolnych, dobrej zabawy, ale przede wszystkim w wielu przypadkach, szansę na normalne dorosłe życie. Prawda jest bolesna. Z świetlic środowiskowych w dużo większym stopniu korzystają dzieci z tzw. rodzin dysfunkcyjnych niż ubogich czy „normalnych”. To tutaj często uczą się tego, czego nigdy we własnej rodzinie nie miały szansy poznać, a co jest wręcz niezbędne do prawidłowego funkcjonowania w społeczeństwie. Każde spotkanie takich dzieci, młodzieży z modelem innego życia, może stać się dobrym ziarenkiem, które w ich dorosłości zaowocuje zdrową, szczęśliwą rodziną. Oczywiście, niedorzecznością jest twierdzenie, że dwa tygodnie czy miesiące wystarczą, aby na nowo ukształtować te młode osoby, ale mogą chociaż pomóc dostrzec problem, którego do tej pory nie zauważały. Poza tym to przecież kropla drąży skałę, więc istnieje realna szansa, że nawet najmniejsze działanie może pomóc zapewnić tym dzieciom lepszą przyszłość.