Tego samego dnia, kiedy obradowała 92. Komisja Plenarna Episkopatu
Polski, 23 marca 1966 r., na ręce kard. Stefana Wyszyńskiego nadszedł
list od Władysława Gomułki, I Sekretarza KC PZPR, odpowiedź na pismo
Księdza Prymasa z 12 marca tegoż roku. Gomułka potraktował sprawę
niezwykle poważnie. Przez tydzień wraz z najbliższymi współpracownikami
napisał projekt odpowiedzi. Przygotowany tekst 19 marca otrzymali
z poleceniem ustosunkowania się do niego członkowie Biura Politycznego
i sekretarze Komitetu Centralnego: Edward Ochab, Witold Jarosiński,
Piotr Jaroszewicz, Artur Starewicz, Ryszard Strzelecki, Eugeniusz
Szyr, Józef Tejchma i Władysław Wiacha. Szybko oddali oni tekst do
Kancelarii Sekretariatu KC. Do oddanych dokumentów dotarł historyk
Peter Raina i stwierdził, że poprawki były raczej stylistyczne niż
merytoryczne.
Ksiądz Prymas ocenił list jako okropny i wprost nieprzytomny.
Nie ma więc chyba sensu publikować go w całości. Dlatego pozostanę
przy jego omówieniu i ewentualnych komentarzach.
Gomułka rozpoczął agresywnie: Każdy człowiek może mieć
własny pogląd na różne zjawiska i problemy - posiada to prawo i Ks.
Kardynał - lecz przy uzasadnianiu swego poglądu kierować się winien
elementarną zasadą: nie wolno ignorować obiektywnych faktów. Pomijanie
tej zasady sprowadza człowieka na manowce woluntaryzmu. (...)
W liście swym Ks. Kardynał nawiązuje do tego przemówienia (
przemówienie Gomułki z 14 stycznia 1966 r. na sesji Ogólnopolskiego
Komitetu Frontu Jedności Narodowej - przyp. ks. A. J.). Za niektóre
fragmenty wyraża mi podziękowania, z innymi dyskutuje, a pozostałe,
bardzo istotne, przemilcza. (...)
Po tym wstępie Gomułka w dwunastu punktach przedstawił
swój punkt widzenia, który dosadnie określił Prymas Tysiąclecia.
Zaczął od:
Podziękowania przyjmuję, gdyż rzeczywiście broniłem hierarchię
kościelną w obliczu wypowiedzi prasy zachodnioniemieckiej, która
w orędziu biskupów polskich dopatrywała się poparcia dla rewizjonistycznej
polityki rządu bońskiego. Obronę tę podyktował mi patriotyzm i obywatelski
obowiązek, zwłaszcza na tle tej okoliczności, że Episkopat uchylał
się wówczas od zajęcia stanowiska wobec rewizjonistycznej interpretacji
orędzia przez prasę zachodnioniemiecką.
Zaczął zatem od oczywistego kłamstwa, bowiem Episkopat
nie uchylał się od jednoznacznego określenia swego stanowiska na
Ziemiach Zachodnich. Już 15 grudnia 1965 r., a zatem na długo przed
pamiętnym wystąpieniem I Sekretarza, wydał komunikat, w którym oświadczył,
że Episkopat Polski stoi na stanowisku nienaruszalności granic zachodnich
Polski. Komunikatu tego nie pozwolono opublikować w Tygodniku Powszechnym
i był tylko odczytany z ambon.
W dalszym ciągu swego listu Władysław Gomułka, wbrew
faktom, uważał, że polskiej prasie nie można nic zarzucić w sposobie
przedstawiania sprawy Orędzia. Stwierdził, iż przytaczała w tej sprawie
jedynie głosy prasy zagranicznej. A musiała to robić, bo... I znowu
pojawia się kłamliwy zarzut o to, jakoby polscy biskupi w tej sprawie
milczeli. Znowu nie sposób tego nie skomentować. Gomułka nie chciał
widzieć, że polskie środki przekazu nie wspomniały ani razu o pozytywnych
reakcjach na list biskupów polskich do biskupów niemieckich.
W dalszym ciągu swego listu ustosunkował się do sprawy
historyka Oskara Haleckiego, mieszając fakty i obrażając Księdza
Prymasa. Potem wypomniał kard. Stefanowi Wyszyńskiemu, że w liście
pominął te fragmenty jego przemówienia, które dotyczyły koncepcji "
przedmurza", problemu Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Dalej
jeszcze raz polemizował ze zdaniem Księdza Prymasa, że Episkopat
nie musiał konsultować z rządem tekstu Orędzia. Punktem wyjścia dla
niego w tej sprawie było jego osobiste przekonanie, iż list miał
charakter polityczny. Niezrozumienie charakteru Kościoła było także
podstawą do kolejnego zarzutu: biskupi przekroczyli swoje kompetencje.
Gomułka uważał, że jedyną instytucją uprawnioną do "dialogu" polsko-niemieckiego
jest rząd. Nikt inny nie ma prawa prowadzić swojej polityki zagranicznej,
również Episkopat, bo jest określoną instytucją Kościoła i czy chce,
czy nie chce, instytucja ta posiada określony swoisty status polityczny.
Kiedy to było wygodne, Gomułka odmawiał Kościołowi jakichkolwiek
praw jako istniejącej w społeczeństwie instytucji, kiedy politycznie
to było korzystniejsze, "awansował" go do instytucji odgrywającej
ogromną rolę polityczną. I z takiej pozycji swobodnego zmieniania
rozumienia pojęć podstawowych, w zależności od koniunktury, podejmował
polemikę z kard. Wyszyńskim i na niej opierał wszystkie działania
wobec Kościoła.
Kolejna część listu to dyskusja na poziomie... Na skargę
na działalność cenzury Gomułka mówi o tym, że cenzura istniała w
Kościele. Zarzut, że prasa o światopoglądzie katolickim jest dyskryminowana,
I Sekretarz KC PZPR odpiera, iż przed wojną podobnie była traktowana
prasa komunistyczna. Na uwagę, że Prymas Polski jest atakowany przez
polską prasę, Gomułka odpowiada, że "Wolna Europa" z jednej strony
obdarza kard. Wyszyńskiego pochlebstwami, a z drugiej krytykuje komunistyczne
władze. Trudno nawet skomentować tę część argumentów I Sekretarza
w dyskusji za pomocą listów.
Nic dziwnego, że tak mocnymi słowami podsumował ten list
sam Prymas Tysiąclecia. Właściwie nie warto byłoby zajmować się tym
listem, gdyby nie: po pierwsze - obowiązek odnotowania go w życiorysie
kard. Stefana Wyszyńskiego (co czynią wszystkie szczegółowe biografie
Księdza Prymasa, niekiedy cytując list w całości lub obszernych fragmentach)
i po drugie - ukazanie w ten sposób "logiki" działania tych, którzy
na wszelkie sposoby dążyli do zniszczenia Prymasa Polski.
Pomóż w rozwoju naszego portalu