Ks. red. Waldemar Kulbat: - Księże Biskupie, w kazaniu wygłoszonym podczas uroczystości 90-lecia parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Łodzi-Retkini poruszył Ksiądz Biskup szereg ważnych problemów. Jak Ksiądz Biskup ocenia aktualną sytuację oraz zadania katolików w Polsce? Istnieje tu wiele niewiedzy. Pewne światło wnosi tutaj aktualny program duszpasterski.
Bp Ireneusz Pękalski: - Obecny rok duszpasterski w Kościele polskim przebiega pod hasłem „Bądźmy uczniami Chrystusa”. Nawiązuje ono do słów Jezusa: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych”. Współczesny uczeń Chrystusa w naszej ojczyźnie, bardzo często wielce utrudzony zdobywaniem środków do życia dla swej rodziny, obciążony wieloma obowiązkami i różnoraką odpowiedzialnością, potrzebuje słów pokrzepienia. Może je usłyszeć od Jezusa. Owszem Jego słowo niekiedy jest trudne do wprowadzenia w życie. Jezus Nauczyciel stawia bowiem swoim uczniom wymagania. Ale tylko On ma słowa życia wiecznego. Zatem uczeń Chrystusa powinien być zasłuchany w Słowo swego Mistrza, jak Maryja - rozważać je w swoim sercu i wprowadzać w czyn.
Reklama
- Jak ocenia Ksiądz Biskup rolę mediów, które często dzisiaj podnoszą problemy życia Kościoła, czy wnoszą one twórczy wkład, czy raczej niepokój i jątrzenie? Co sądzi Ksiądz Biskup o praktykach niektórych publicystów?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Myślę, że bardzo wielu katolików w Polsce jest utrudzonych ciągłą, niekiedy wręcz histeryczną i demagogiczną dyskusją na tematy związane z różnymi aspektami życia Kościoła. Dyskusję w takim duchu podejmują często środowiska jawnie wrogie nauce Chrystusa, które - domagając się tolerancji dla swoich poglądów, są rażąco nietolerancyjne dla wartości opartych na Ewangelii Chrystusa. Na temat spraw kościelnych w podobnym tonie wypowiadają się również niektóre osoby życia publicznego oraz niektóre media, a także - co bardzo zastanawiające - osoby utożsamiające się z Kościołem katolickim.
Przedziwne w tym wszystkim jest między innymi to, jakimi racjami kierują się oni, formułując swoją często negatywną opinię na tematy kościelne. Ponoć chodzi im o dobro Kościoła. Oni zdają się najlepiej wiedzieć, jak Kościół uczynić bardziej wiarygodnym, jakim Kościół powinien być, aby odpowiadać skuteczniej na oczekiwania ludzi XXI wieku. Takie deklaracje składają nawet ci, którzy publicznie określają się jako osoby niewierzące lub osoby, które nie chcą mieć nic wspólnego z Kościołem. Niekiedy najbardziej gorliwymi stróżami poprawności postępowania duchowieństwa zdają się być ci, którzy nie podzielają zasad chrześcijańskiej moralności. Takim właśnie środowiskom i osobom wydaje się, że posiadają tytuł do wyrażania jedynie słusznej opinii w takich sprawach, jak np. kto, w jakiej diecezji powinien być biskupem, jak powinny działać media katolickie, jak powinno wyglądać przygotowanie dzieci do pierwszej spowiedzi, które przykazania Boże są dziś nieaktualne, z tej racji, że ich zdaniem nowoczesny człowiek ma wyłączne prawo do własnej opinii na temat, co dziś w jego mniemaniu jest dobre a co złe. Kto ma w tych kwestiach inne opinie niż oni, jest nazywany oszołomem, nie idzie z duchem czasu, jest pośmiewiskiem Europy. Z wielkim niepokojem obserwujemy też bezkarność tych, którzy w mediach publicznych i prywatnych wydają niesprawiedliwe, bo niezgodne z prawdą lub niczym nieudokumentowane opinie w sprawach dotyczących instytucji kościelnych i duchowieństwa. Sytuacja może znacznie się pogorszyć, jeśli zostaną zrealizowane przedwyborcze hasła niektórych osób publicznych zapowiadających zniesienie odpowiedzialności karnej za obrażanie uczuć religijnych w imię obrony wolności słowa artystów, dziennikarzy i polityków. Z jednej strony osoby te głoszą hasła państwa przyjaznego obywatelom, a w odniesieniu do znacznej części społeczeństwa ludzi wierzących odnoszą się nieprzyjaźnie, a nawet z nieukrywaną wrogością.
- Co jest, zdaniem Księdza Biskupa, przyczyną krytykowania duchownych w mediach? Czy duchowni są krytykowani z powodu win, czy może raczej z powodu ich wierności Ewangelii?
Reklama
- Mylą się ci, którzy sądzą, że polskie duchowieństwo boi się prawdy o sobie. Wiemy dobrze, że jak każdy człowiek - jesteśmy grzesznikami stale potrzebującymi nawrócenia. Jesteśmy świadomi swoich słabości, ale się nie zgadzamy na nie i przez trud pokuty oraz nawrócenia pragniemy wzrastać w przyjaźni z Bogiem. Wiemy, że nasza miłość względem Boga i ludzi jest niekiedy mała i słaba. Mamy jednak nadzieję, że - zgodnie ze słowami Ojca Świętego Benedykta XVI - nasza niedoskonała miłość może dzięki Bożej łasce i naszej wytrwałej pracy nad sobą ciągle wzrastać i coraz bardziej upodabniać się do pasterskiej miłości Serca Jezusowego. Pewnego dnia nasza mała i słaba miłość może przerodzić się w miłość mocną jak skała, podobną do miłości Piotra po zmartwychwstaniu Jezusa i zesłaniu Ducha Świętego. Dlatego z pokorą i nadzieją ciągle powtarzamy wraz z Piotrem: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” taką miłością, do jakiej jestem zdolny dzisiaj. Ale Ty, Panie, doskonale wiesz, że bardzo pragnę doskonalić się w mojej miłości do Ciebie i ludzi. Jako uczniowie Chrystusa, dobrze znamy słowa naszego Nauczyciela: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Jednakże, zgodnie z nauczaniem św. Pawła, chcemy «czynić prawdę w miłości», a nie w nienawiści do kogokolwiek. Pragniemy też, aby inni w takim duchu wypowiadali się o nas, aby - zanim rzucą w nas kamieniem, zastanowili się, czy ich sumienie jest bez skazy. Wielu zapomina, że od wieków Kościół ma własny sposób rozwiązywania problemów. Na czym polega sposób działania zgodny z Ewangelią? Czy my, ludzie XXI wieku, możemy czerpać wzór z nauki Jezusa? Jak wiemy, w rozmowie z kobietą przyłapaną na grzechu Jezus nie pochwalił jej złego postępowania. Jej oskarżycielom dał jasną odpowiedź: „Kto z was jest bez grzechu, niechaj pierwszy rzuci kamień”. A do kobiety zwrócił się ze słowami pełnymi miłości i stawiając jej określone wygania: „Ja ciebie nie potępiam. Idź, a od tej chwili już nie grzesz”. Jezus zna pełną prawdę o jej życiu. Nie objawia jej oskarżycielom. Szanuje bowiem jej godność. Pragnie, aby owa kobieta poznała całą prawdę o swoim życiu w taki sposób, aby uznała swój grzech i z miłości nawróciła się do tego, który jej odpuszcza tak liczne winy. Po spotkaniu z Jezusem stała się osobą wolną, gdyż poznała prawdę o sobie dzięki Temu, kto jej tę prawdę ukazał w miłości, w zatroskaniu o jej zbawienie.
- Na czym polega istota życia chrześcijańskiego, o której tak często zapomina się w życiu poszczególnych osób, jak i życiu społecznym?
- Rozwiązanie tego problemu znajdujemy w Piśmie Świętym. Odpowiedzią ze strony Narodu Wybranego na szczególne, całkowicie bezinteresowne umiłowanie ze strony Boga, ma być wierne wypełnianie przykazania: „Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił”. Na wielki dar miłości Boga względem człowieka nie może być ze strony ludzi jakakolwiek odpowiedź, jakaś namiastka miłości, ale miłość z całego serca, z całej duszy i ze wszystkich sił. W czasach Nowego Przymierza Jan Apostoł przypomina nam, że bezgraniczna miłość Boga względem nas objawiła się w tym, iż „zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu”,...„posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy”. Skoro zatem Bóg nas tak umiłował, „to i my winniśmy się wzajemnie miłować”. Podczas Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus - niejako w testamencie - przekazał swoim uczniom następujące polecenie: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem... Wytrwajcie w miłości mojej!”. Wydaje się, że te słowa Mistrza najbardziej wziął sobie do serca najmłodszy z apostołów - Jan. On bowiem zrozumiał, że najważniejszym zadaniem ucznia Chrystusa jest poznać Boga, który jest miłością, uwierzyć miłości, jaką Bóg ma względem każdego człowieka, nawet największego grzesznika, trwać w miłości, by trwać w Bogu. Taki duch ożywiał życie pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Dzieje Apostolskie opowiadając o początkach Kościoła podkreślają, że ówcześni uczniowie Jezusa: „Trwali...w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie”; „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne”. Nic więc dziwnego, że poganie z podziwem mówili o chrześcijanach: „Patrzcie, jak oni się miłują”. Z przykrością stwierdzam, że nie dostrzegam takiej atmosfery w dyskusjach prowadzonych w Polsce przez niektóre media na temat spraw kościelnych.