Reklama

Byłem sternikiem łodzi, którą płynął Arcybiskup...

Niedziela płocka 23/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Adam Matyszewski: - Możemy na początku przedstawić czytelnikom „Niedzieli” krótki biogram Księdza Kanonika?

Ks. kan. Marian Olkowski: - Urodziłem się 24 grudnia 1914 r. w Ciepielewie, w parafii Szelków (powiat Maków Mazowiecki). W 1929 r. wstąpiłem do Niższego Seminarium Duchownego w Płocku, które zwieńczyłem maturą. W 1935 r. zostałem przyjęty w szeregi alumnów Wyższego Seminarium Duchownego, w 1939 r. studia przerwała wojna. Kontynuowałem je potajemnie do 1942 r., w którym to ks. prał. Wacław Jezusek wystarał się dla mnie o miejsce w seminarium sandomierskim. Po 9-miesięcznym kursie przygotowawczym przyjąłem święcenia kapłańskie 14 kwietnia 1943 r. Kilka dni później na Jasnej Górze sprawowałem pierwszą Eucharystię. Nominację wikariuszowską otrzymałem na parafię w Barcicach, gdzie przebywałem 2 lata (1943-1945). Kolejne moje miejsca pracy to: Poręba (1945-1947), Wola Mystkowska (1947-1949), Węgra i Pawłowo (1949-1953), Wyszyny (1953-1963), Bielsk (1963-1975) i Staroźreby (1975-1990). Od 1990 r. jestem tu na emeryturze.

- Pamięta Ksiądz swoje pierwsze spotkanie z bp. Nowowiejskim?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Po raz pierwszy spotkałem się z nim, kiedy miałem 12 lat. W mojej rodzinnej parafii, w Szelkowie, była wizytacja, przyjechał na nią bp Nowowiejski. Przystępowałem wtedy do bierzmowania i on mnie bierzmował. Zostanie w mojej pamięci i sercu do końca życia.

- Rozumiem, że Ksiądz Arcybiskup dał się dobrze zapamiętać?

- Miałem wrażenie, że to święty człowiek. Szła od niego jakaś wielkość, jakaś duchowa moc.

- Kolejne spotkania z Ordynariuszem?

- Potem spotykałem się z nim w Niższym Seminarium Duchownym w Płocku. Arcybiskup często przychodził do nas, wszak to on stworzył tę szkołę. Dwa czy trzy razy zdarzyło się, że przyszedł nas odwiedzić bez zapowiedzi. Profesor od języka polskiego i łaciny, ks. Góralski, zaraz się starał naprędce jakąś „akademijkę” urządzić, żeby Biskupa uczcić, zainteresować. Ja z polskiego miałem piątkę, więc jak „przyszło co do czego”, ksiądz profesor pyta mnie: - Marian, może byś coś powiedział? - Ale co? - pytam. - Ty się Tetmajerem interesowałeś, bajki, zabawy góralskie opowiadałeś, to może z tego byś coś wybrał? - Dobra, „Sabałową bajkę” powiem. No i udało się, Biskup się cieszył. Za rok to samo się powtórzyło, znów Biskup, znowu na akademię kogoś szukają, no i znowu ks. Góralski mnie znalazł. Tym razem powiedziałem wierszyk „Dziad i baba”. Bardzo się Biskup uradował… i już poznaliśmy się na dobre.

- A w czasie pobytu w Wyższym Seminarium?

Reklama

- Jako kleryk należałem do asysty biskupiej. Najpierw miałem taką funkcję, że jak Biskup wchodził do katedry, to biegłem do niego z tacką. Ordynariusz zdejmował z głowy piuskę i kładł ją na tę tackę. Moim obowiązkiem było zanieść ją na ołtarz, a potem, po nabożeństwie, wziąć ją od ołtarza i przynieść do tych samych drzwi, żeby biskup ją włożył i wrócił do domu. Piastowałem tę funkcję przez dwa lata, tak że Biskup mówił mi już po imieniu. Pewną ciekawostką było, że na uroczystości do katedry za Biskupem szedł z walizeczką lokaj. Miał w tej walizce sandałki haftowane w kilku kolorach, odpowiednio do koloru ornatów. Biskup zdejmował swoje obuwie i zakładał te sandały na nogi. To był na ówczesne czasy niezbędny strój liturgiczny. A jak szedł z pastorałem od drzwi głównych do ołtarza, to na jedną i drugą stronę błogosławił zebranych wiernych - coś wspaniałego.

- Jakie jeszcze funkcje Ksiądz pełnił?

- Jako starszy kleryk należałem do tej samej asysty, ale na trzecim czy czwartym kursie wyznaczono mnie do noszenia pastorału. Bardzo byłem dumny z tej roli. Mam nawet zdjęcie z Bożego Ciała, kiedy ulicami Płocka szła procesja. Abp Nowowiejski prowadzi - niesie Najświętszy Sakrament, a przed nim, przed baldachimem, ja idę z pastorałem, jaka to była duma!

- Jak alumni spędzali czas wolny od zajęć?

- W roku szkolnym były to przede wszystkim wypady na miasto. Polegały one na wspólnym wyjściu większej grupy kleryków pod opieką wychowawcy, w pełnym rynsztunku: w sutannach, kapeluszu i pelerynie. Biedny kleryk, który został zauważony bez jednego z tych studenckich emblematów.

- A podczas wakacji?

Reklama

- Wakacje seminarium spędzało w Brwilnie, w słynnej „Antoniówce”. Biskup często do nas przyjeżdżał na tydzień czy dwa. Siedział sobie na balkonie, czytał, chodził na spacery po ogrodzie, po lesie. Zawsze ktoś z alumnów mu asystował i w razie potrzeby pomagał. W „Antoniówce” była kaplica. Pamiętam, że służyłem tam Biskupowi do Mszy św. Po obiedzie Ksiądz Arcybiskup szedł z nami na taras. Jeśli miał jakąś ciekawą książkę, dawał nam do czytania. Siadał na fotelu, a jeden z nas czytał. Męczył nas tym. Pogoda śliczna, my nad rzekę się rwiemy, a on nas tutaj trzyma. Nieraz zdrzemnął się, a przynajmniej zdawało nam się, że śpi. Kleryk przestawał czytać, a on się wtedy budził: „No czytaj, czytaj!”. Raz, kiedy zasnął, udało się nam uciec…

- Pamięta Ksiądz jakąś ciekawą przygodę z pobytu w Brwilnie?

Reklama

- Pewnego roku naszemu seminarium ks. prał. Wilkoński zafundował łódź sportową na sześć wioseł, nazywała się „Behemot”. Utworzyliśmy załogę. Mnie wybrali na sternika. Dumny byłem z tego. Zdarzyło się kiedyś, że przebywał z nami ks. prał. Słonicki. Przyszedł mu do głowy pomysł, żeby Księdza Biskupa tą łodzią przewieźć do Płocka. Biskup nie bardzo się kwapił, ale ksiądz prałat tak go jakoś namawiał, że się zgodził. Przygotowaliśmy łódź, poduszkami wymościliśmy Biskupowi siedzenie, załoga gotowa, ja za sterem i Biskup siada - płyniemy do Płocka. Przepłynęliśmy ze dwa kilometry i od kiwania się łodzi Biskup nabawił się choroby morskiej i to tak silnej, że stracił przytomność. Dopływamy do brzegu, wynosimy Biskupa na brzeg. Jeden z kolegów pobiegł na wieś, żeby jakąś furmankę załatwić i dowieźć Biskupa do Brwilna. Przyjechała furmanka, wsadziliśmy tam Biskupa jeszcze nieprzytomnego i zawieźliśmy do „Antoniówki”. Na drugi dzień dziękował nam, żeśmy się tak natrudzili: „Mam ponad sto kilo, a wyście mnie dźwigali”.
Dużo rozmawialiśmy z Biskupem. Pamiętam w Brwilnie, że często opowiadał o swoich czasach seminaryjnych, studiach, latach biskupstwa. Często o coś pytaliśmy, a on odpowiadał. Ja go częstowałem swoimi bajkami, wierszykami. Marzyłem, że będzie mnie święcił. Niestety, wojna wybuchła, Biskupów zamordowano…

- Czy w osobie Księdza Arcybiskupa dało się odczuć coś nadzwyczajnego?

- Bez wątpienia. Ja patrzyłem na niego jak na obrazek. Kiedy odprawiał nabożeństwa, bił od niego nimb świętości. Wspaniały człowiek.

- Które z jego cech szczególnie zwróciły uwagę Księdza Kanonika?

- To był mądry człowiek i gorliwy biskup. Świadczy o tym m.in. jego troska o seminarium. Pobudował Niższe Seminarium, które było jego oczkiem w głowie, często je odwiedzał, pomagał, jak mógł. Poza tym - wielka pobożność, on był zawsze rozmodlony. Można go było spotkać albo w domu, albo w kaplicy. Serdeczny dla alumnów, kochał bardzo kleryków. W skali krajowej był biskupem od spraw abstynenckich, opowiadał nam nieraz historie z tych obrad. Jego aresztowanie, potem śmierć przeżyłem bardzo boleśnie. Często modliłem się za niego, a teraz do niego.

- Co Ksiądz Kanonik myślał o wszczęciu procesu beatyfikacyjnego A. J. Nowowiejskiego?

- Śledziłem tę sprawę. Niepokoiłem się, dlaczego tak długo to trwa. Przecież on powinien od razu być ogłoszony nie tylko błogosławionym, ale i świętym! Z jego osoby aż kapało od świętości i gorliwości. Okazuje się, że łatwiej zostać świętym, niż doczekać się kanonizacji…

Opublikowana rozmowa jest fragmentem wywiadu, którego całość będzie można znaleźć w najnowszych „Studiach Płockich”. Zachęcamy naszych czytelników do ich lektury.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież otrzymał zdjęcie zbombardowanej Warszawy sprzed 85 lat

2024-09-03 07:10

[ TEMATY ]

Franciszek

Franciszek w Azji i Oceanii

PAP/EPA/GREGORIO BORGIA / POOL

Zdjęcie zbombardowanej Warszawy we wrześniu 1939 roku otrzymał od wysłanniczki PAP papież Franciszek na pokładzie samolotu lecącego we wtorek z Rzymu do stolicy Indonezji, Dżakarty.

Podczas rozmowy z papieżem korespondentka PAP wręczyła mu dużą fotografię, wyjaśniając, że 1 września 1939 roku jest jedną z najważniejszych dat w historii Polski. Przypomniała, że w niedzielę minęło 85 lat od wybuchu II wojny światowej i napaści nazistowskich Niemiec na Polskę.
CZYTAJ DALEJ

R. Kozakowska: Ojczym topił i dusił... Tam na Górze stwierdzili, że mam jeszcze wiele do zrobienia!

2024-09-02 11:57

[ TEMATY ]

Paraolimpiada

PAP/Polski Komitet Paralimpijski PKPar

Róża Kozakowska jest obecnie jedną z najbardziej utytułowanych polskich paraolimpijek. Od wielu lat osiąga sukcesy, czy to podczas igrzysk, mistrzostw świata czy Europy. Jej życie nie było jednak nigdy kolorowe… W programie "Alarm" w 2021 r. na antenie TVP 1 opowiedziała wstrząsającą historię swojego życia.

- Ojczym dał nam popalić w życiu niemało... Byłam zawsze poniewierana. Nigdy nawet nie słyszałam mojego imienia. Nie mogłam siedzieć na kanapie, bo słyszałam, że "taki badziew" na to nie zasługuje – opowiadała przerażające historie z życia reprezentantka Polski.
CZYTAJ DALEJ

Bp Marczak odprawił Mszę św. inaugurującą prace nowego Prezydium Episkopatu

2024-09-03 10:43

[ TEMATY ]

KEP

BP KEP

Bp Marek Marczak

Bp Marek Marczak

Bp Marek Marczak przewodniczył we wtorek 3 września w kaplicy Sekretariatu KEP Mszy św. oficjalnie inaugurującej jego posługę sekretarza generalnego Episkopatu oraz prace nowego Prezydium Konferencji Episkopatu Polski.

W homilii abp Józef Kupny, zastępca przewodniczącego KEP, odniósł się do posługi sekretarza generalnego, zauważając, że dzisiejsze słowo Boże zachęca nas, byśmy głosili Ewangelię. „Na mocy sakramentu chrztu świętego wszyscy jesteśmy do tego zobowiązani” - podkreślił. „Mamy to czynić z mocą, którą otrzymujemy w codziennej Eucharystii. Jest to moc Chrystusa” - dodał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję