Reklama
Umiłowani,
W nadchodzącym tygodniu, w czwartek, 12 czerwca, we wszystkich diecezjach polskich obchodzimy doroczne wspomnienie „bł. Antoniego Juliana Nowowiejskiego biskupa i Towarzyszy, męczenników”. Jak wiecie, ten właśnie dzień wybrałem jako dzień centralnych obchodów Roku bł. Antoniego Juliana Nowowiejskiego w Kościele płockim. Tak się bowiem opatrznościowo składa, że 12 czerwca 1908 r., a więc dokładnie 100 lat temu, ks. Antoni Julian Nowowiejski został powołany przez św. papieża Piusa X na płocką stolicę biskupią.
Punktem kulminacyjnym naszych obchodów będzie uroczysta Msza św., której o godz. 12.30 w bazylice katedralnej będzie przewodniczył abp Józef Kowalczyk, Nuncjusz Apostolski - posłaniec i oficjalny przedstawiciel Ojca Świętego w naszej Ojczyźnie. Pragniemy w ten sposób podkreślić historyczną więź, jaka łączyła naszego Błogosławionego Pasterza z rzymską Opoką Piotrową. Od 1918 r. wysłannikiem Stolicy Apostolskiej w odradzającej się Polsce był Achilles Ratti, który w 1923 r. został papieżem i przyjął imię Pius XI. W latach swojego posługiwania w Warszawie przyszły Papież poznał dobrze bp. Nowowiejskiego, pełniącego wówczas funkcję sekretarza konferencji biskupów Metropolii Warszawskiej. W 1918 r. nuncjusz Ratti wizytował go w Płocku. Gdy podczas najazdu sowieckiego w 1920 r. niemal wszyscy przedstawiciele innych państw uciekli ze stolicy, Nuncjusz pozostał w Warszawie, podobnie jak bp Nowowiejski w Płocku. „W chwilach dla nas najtrudniejszych - wspominał po latach nasz Pasterz Męczennik - Pius XI, ówczesny Nuncjusz Apostolski, modlił się razem z nami i za nas w stolicy naszej Odrodzonej Ojczyzny. Żarliwą swą modlitwą do Boga i Królowej Korony Polskiej bronił nasz naród przed najazdem bolszewickiego bezbożnictwa. Był świadkiem naszych bohaterskich zmagań w obronie zagrożonej kultury chrześcijańskiej i wiekopomnego «Cudu nad Wisłą»”. Już jako papież, Pius XI kilkakrotnie przyjmował bp. Nowowiejskiego na Watykanie, a na 50-lecie jego święceń kapłańskich - na znak swojej przyjaźni i uznania - obdarzył go tytułem arcybiskupa.
Ale przecież w naszych obchodach Roku Błogosławionego Antoniego Juliana, w naszym upamiętnieniu 100-lecia jego powołania na biskupstwo płockie i w radosnym spotkaniu z abp. Józefem Kowalczykiem, pierwszym po wojnie nuncjuszem - wysłannikiem najpierw sługi Bożego Jana Pawła II, a obecnie Benedykta XVI do naszej Ojczyzny nie chodzi o samą tylko historię. Dzisiejsza Ewangelia o powołaniu celnika Mateusza podpowiada nam główny temat i motyw naszego świętowania. Przyjrzyjmy się w tym dniu, Siostry i Bracia, powołaniu naszemu (por. 1 Kor 1, 26). Przeżyjmy zbliżającą się uroczystość diecezjalną jako święto naszego chrześcijańskiego powołania.
Reklama
II. „Pójdź za mną” - mówi Jezus Chrystus do celnika Mateusza. Przyzwyczailiśmy się odnosić te słowa do powołania kapłańskiego i zakonnego. I dobrze, powołań - dojrzałych i świętych - wciąż potrzebujemy i zawsze będziemy potrzebować: w diecezji, w kraju, na emigracji i na misjach. Dlatego módlcie się, proszę, o nie wytrwale przez wstawiennictwo bł. Antoniego Juliana, Biskupa i Męczennika. Pamiętajcie szczególnie o diakonach, których w najbliższą sobotę wyświecę w bazylice katedralnej na prezbiterów - naszych kapłanów. Najpiękniejsze, najprostsze życzenia, jakie w tym dniu możecie im złożyć, to życzenia: „Grzegorzu, Jacku, Łukaszu, Pawle, Piotrze, bądź księdzem z powołania”. A to oznacza: pamiętaj, przez Kogo i do jak wielkich rzeczy zostałeś powołany. Niech Chrystus zawsze będzie twoim jedynym Mistrzem, niech nigdy nie spowszednieje ci niesienie Boga do ludzkich serc i służenie Bogu w ludzkich sercach.
Kościół jednak zaprasza nas, Umiłowani, abyśmy wszyscy stawali się „ludźmi z powołania”. Jakże głęboko żył tą prawdą i nauczał jej nasz ukochany Biskup Męczennik Antoni Julian! To wierność chrześcijańskiemu powołaniu była nicią przewodnią 33 lat jego pasterskiej służby i męczeńskiej śmierci. „Ciężkie były czasy - wspominał sędziwy Arcybiskup w 1931 r., świętując Jubileusz 50-lecia kapłaństwa - gdy rozpoczynałem pracę na niwie Bożej. [...] Rząd zaborczy, widząc, że narodowość polska moc swoją znajduje w Kościele, postanowił osłabić jego wpływy [...]. Ograniczano więc liczbę kapłanów, pozamykano klasztory, [...] przytułki dla starców i chorych przy kościołach, oraz szkoły parafialne [...]. Ze smutkiem stwierdzić musimy, że wrogowie religii katolickiej pod wielu względami celu swego dopięli. [...] Nierzadko byliśmy świadkami, gdy ludzie [...] zmieniali prawdziwą religię niby suknię codzienną, albo dla chleba, albo dla dogodzenia swym zmysłom. [...] Dziś nie możemy się tłumaczyć ani zewnętrznym gwałceniem sumień i uczuć religijnych, ani niemożnością głębszego poznawania praw Bożych, które są podstawą całego naszego życia duchowego. Lecz pozostał [...] fałszywy wstyd, który wstrzymuje niejednego od jawnego wyznawania zasad wiary świętej w życiu prywatnym i publicznym”.
Jak niewiele zmieniło się od tamtych czasów! Dziś także nie możemy się już tłumaczyć ani gwałceniem sumień, ani niemożnością głębszego poznawania Ewangelii. A jednak w niektórych sercach rodzi się jakiś fałszywy wstyd przed wiarą, spowodowany bądź codziennymi troskami, bądź uleganiem zmysłom. Niech dla nas, katolików Mazowsza - tak jak dla naszego Błogosławionego Biskupa Męczennika - ta sytuacja staje się wezwaniem do jeszcze głębszego przeżywania godności powołania chrześcijańskiego i dumy z przynależności do Kościoła. „Wielki to honor i zaszczyt - pisał w tym samym liście Arcybiskup - nosić miano chrześcijanina katolika. Lecz godność ta nakłada na nas obowiązki wielkie i szlachetne”.
Jakież to są te wielkie i szlachetne obowiązki?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
III. Na pierwszym miejscu nasz Ukochany Biskup Męczennik stawiał obowiązek zachowania i rozwijania wiary. „Bez religii - mawiał - można wyhodować zwierzę, nigdy zaś wychować dobrze człowieka”. To mocne zdanie! Ale czy nie jest ono prawdziwe wczoraj, dziś i jutro? „Właśnie religia - dowodził Biskup Męczennik - sprawia, że człowiek zna dokładnie cel swego życia, nie tylko cel dalszy - niebo, ale i bliższy: jak tu na ziemi współżyć z Bogiem i stawać się doskonałym, jak Ojciec Niebieski jest doskonały”.
Fundament życia na ziemi - upominał Błogosławiony Męczennik Płocki - stanowi rodzina. „Jej szczęście i pomyślność - to szczęście całej społeczności. Jej niedola i troski - zatruwają goryczą cały organizm społeczny”. I znowu: czy słowa te nie są jeszcze bardziej aktualne w czasach, kiedy rodzinę się ośmiesza, zrównuje ze związkami partnerskimi osób tej samej płci i osłabia przez niesprawiedliwe wobec rodzin wielodzietnych podatki? Gdy wciąż tylko marzyć możemy o „płacy rodzinnej”, której domagał się nasz Ukochany Arcybiskup, czyli takiej płacy męża, ojca, która wystarczałaby na utrzymanie całej rodziny?
Bł. Antoni Julian kładł również wielki nacisk na wspólny trud wychowawczy rodziców, Kościoła i szkoły. „Bóg - mówił - stwarza duszę dziecka, ale jej rozwój, jakby dalsze tworzenie należy do rodziców. Przez lata całe winni oni pracować nad kształtowaniem tej duszy. Jest to ich najświętsze prawo i najpierwszy obowiązek. Nikt im tego prawa odebrać nie może, nikt od tego obowiązku wyzwolić ani też należycie w tym dziele zastąpić”. Według pięknego porównania naszego Ukochanego Pasterza - Kościół, rodzina i szkoła mają tworzyć jedną świątynię, poświęconą chrześcijańskiemu wychowaniu - a w świątyni tej róść powinni ludzie o wielkich charakterach, formowani na wzór Chrystusa”.
Osobistym natomiast obowiązkiem każdego wierzącego - według bł. Antoniego Juliana - jest to, aby powołanie chrześcijańskie znajdowało wyraz w naszych postawach w domu, w pracy zawodowej, w działalności publicznej. Arcybiskup wciąż podkreślał, że nie może się nazywać katolikiem ten, „kto by swoje życie katolickie zamknął tylko w kościele, i nie stosował do wiary swojego życia zarówno w domu, jak i na placach publicznych, zarówno gdy jest samym, jak i między ludźmi, zarówno przy pracy, jak i przy zabawie, zarówno gdy mówi, jak i czyta”.
IV. Tę naukę o chrześcijańskim powołaniu bł. Arcybiskup Antoni Julian potwierdzał całym własnym życiem. Nigdy nie opuścił swojej owczarni: ani podczas pierwszej wojny światowej, ani w dniach najazdu bolszewickiego w 1920 r., ani podczas II wojny światowej. Troszczył się o ubogich, zwłaszcza podczas przedwojennego „wielkiego kryzysu gospodarczego”. Uważał, że bezrobocie jest „najgorszą trucizną dla duszy” i dlatego usilnie prosił przedsiębiorców katolickich o tworzenie nowych miejsc pracy. Ostrzegał przed komunizmem, ale także przed nieopanowanym kapitalizmem, który nazywał „uganianiem się za dobrami materialnymi z zapomnieniem o dobrach Bożych”. Czy to „uganianie się” nie stało się boleśnie aktualne także u nas, na Mazowszu, gdy niemal co tydzień dowiadujemy się o nowych aferach, o korupcji, a nawet o popełnianych na tym tle okrutnych zabójstwach?
„Miłosierdzia pragnę, nie krwawej ofiary” - woła do nas Bóg w swoim dzisiejszym słowie. Jak wiemy, to w założonym przez ks. Nowowiejskiego klasztorze Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Płocku św. Siostra Faustyna otrzymała objawienie dotyczące obrazu Jezusa Miłosiernego i obchodzonego obecnie na całym świecie Święta Miłosierdzia. Gdy nadeszła wojna, Arcybiskup wysłał jeszcze do diecezjan - już tylko w postaci ulotki - list pasterski, ostatni, jak się potem okazało. Ten list-testament jest niezwykle podobny do listów sędziwego Apostoła Jana i do ostatnich homilii Jana Pawła II - zawiera tylko to, co najważniejsze, najistotniejsze:
„Wszyscy miłujcie się nawzajem, jedni drugich wspomagajcie uczynkiem, słowem, nawet myślą i pragnieniem, a przede wszystkim modlitwą. O Kościele swoim pamiętajcie. Dusze zmarłych wspomagajcie. Módlcie się, a nie przestawajcie, aż uprosicie u Boga wszystkie łaski, jakie wam będą potrzebne. Całym sercem za wszystkich się modlę, a przede wszystkim za tych, co cierpią i są upodobnieni do Zbawiciela naszego na krzyżu”.
Arcybiskup Antoni Julian niebawem sam upodobnił się do Zbawiciela, idąc razem z Nim krzyżową drogą upokorzeń, a w końcu męczeńskiej śmierci w obozie działdowskim.
Niech razem ze swoim wiernym współpracownikiem bł. bp. Leonem Wetmańskim modli się za nami z nieba. Niech obdarza kapłanów łaską czystości, jedności i gorliwości w służbie Bożej. Niech uczy nas wszystkich wierności w wypełnianiu naszego chrześcijańskiego powołania.
Z serca zapraszam Was, Umiłowani, na naszą czwartkową Uroczystość: Kapłanów, Siostry zakonne i tych, którym praca czy inne ważne zajęcia w tym nie przeszkodzą.
Łaska, pokój i błogosławieństwo Boże - przez wstawiennictwo Błogosławionego Antoniego Juliana Biskupa i Męczennika - niech będą z wami w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Wasz Biskup Piotr
Płock, 22 maja 2008 r., w uroczystość Bożego Ciała