Ks. Piotr Gąsior: - Czy zechce nam Ksiądz Biskup przypomnieć, w jakich okolicznościach życia osobistego i społecznego zastała Księdza informacja o tym, że ma zostać biskupem?
Bp Jan Szkodoń: - Przez blisko dziesięć lat (1979-88) pracowałem w seminarium duchownym jako ojciec duchowny, czyli opiekun i przewodnik w sprawach duchowych dla przyszłych kapłanów. Wiadomość o decyzji Ojca Świętego, który mianował mnie biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej, przekazał mi ks. prymas Józef Glemp. W przeddzień procesji św. Stanisława zostałem wezwany do Kurii i Ksiądz Prymas poinformował mnie o nominacji. Wtedy też biskupem pomocniczym w Krakowie został obecny metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz. Święcenia biskupie otrzymaliśmy 4 czerwca 1988 r. z rąk kard. Franciszka Macharskiego w katedrze na Wawelu.
Zostałem biskupem w czasie, kiedy w Polsce wracała wolność. Były to lata wielkiej nadziei. Cieszyliśmy się, że otwierają się nowe perspektywy dla ewangelizacji w Polsce i krajach sąsiednich.
Całe moje kapłańskie życie i dotychczasowa służba biskupia były jakby oświetlone osobą, świętością i apostolstwem sługi Bożego Jana Pawła II. Uznaję to za wielką łaskę Bożą, że byłem przez niego wyświęcony na prezbitera i mianowany biskupem. Przez siedemnaście lat byłem biskupem pomocniczym kard. Macharskiego, a teraz jestem kard. Dziwisza.
Reklama
- Co najbardziej raduje, a co sprawia największy ból sercu Księdza Biskupa?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Życie i posługa biskupa są pełne zdarzeń, spotkań, wyjazdów. To są zewnętrzne ramy, które wypełnione są radościami i zmartwieniami. Tak jak w życiu każdego człowieka, tak i w moim są chwile wzniosłe i są dni trudne oraz zdarzenia, które przygniatają. Dla mnie zawsze ciężarem jest to, że mimo upływających lat tak mało dorastam do zadań, które stawia przede mną Chrystus, i do oczekiwań wiernych. Wiem n.p., że słuchacze wiele oczekują od moich kazań, a ja mam mało czasu, siły, wewnętrznej dyscypliny, by je dobrze przygotować. Podobnie jest z modlitwą. Każdy z nas ma „oścień”, o którym pisał św. Paweł, i to jest jego krzyż oraz ciągła lekcja pokory.
Cieszę się, gdy odwiedzam chorych, rodziny i gdy ktoś jest podniesiony na duchu po spotkaniu ze mną. Cieszę się, że w każdej parafii czuję się jak w domu, czyli jak brat pośród braci. Cierpię, gdy odchodzi kapłan. Cierpię, gdy po wizytacji wiem, że raczej nic się w danej parafii nie zmieni. Cierpię, że cierpią bliscy.
- „Być biskupem” - łatwiejsza czy trudniejsza to droga do nieba?
Reklama
- W herbie biskupim umieściłem słowa: „Dominus ipse faciet”. Są to słowa Psalmu 137. Cały fragment brzmi: „Powierz Panu swoją drogę, zaufaj Mu, a On sam będzie działał”. Staram się do tych słów wracać. Uczę się codziennie na nowo ufać Bogu i wciąż powierzam mojemu Panu i Zbawcy tych, którym służę, oraz to, wobec czego jestem bezradny.
W herbie umieściłem również chleby, symbol Eucharystii, ale też ludzkiego trudu i ludzkiej dobroci. Te chleby kojarzą mi się w szczególny sposób ze św. Bratem Albertem i jego słowami: „Trzeba być dobrym jak chleb”.
Zawstydzony jestem nieraz duchową dojrzałością, pokorą i świętością wielu osób świeckich. Samo życie i praca kapłana zawiera się w tym, że staramy się wszystko czynić dla Bożej chwały, dla zbawienia bliźnich i dla własnego zbawienia. Oczywiście, niesiemy Boże dary, skarb kapłaństwa w kruchych, glinianych naczyniach, dlatego wciąż wzywamy miłosierdzia Bożego. Jesteśmy sługami nieużytecznymi. Czy biskupa szatan bardziej dręczy niż innych ludzi? Czasem wydaje mi się, że tak. Wiem, że komu więcej dano, od tego więcej żądać będą.
- Świat współczesny m.in. za pośrednictwem mediów, stawia bardzo wysokie wymagania moralne duchownym - zwłaszcza biskupom - znacznie zaś mniejsze innym osobom aktywnym w życiu społecznym. Skąd taka - wyjątkowo przecież symptomatyczna - dysproporcja?
- Pan Jezus stawia swoim apostołom wymagania, ale i nieustannie nas wspiera. Nie zostawia nas samych z naszą słabością, z wrogością świata i trudnymi zadaniami. „Ja jestem z wami” (por. Mt 28, 20). „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, bo beze Mnie nic uczynić nie możecie” (por. J 15, 5).
Jeśli wymagania świata, mediów, są przypomnieniem tych wymagań, które stawia nam Chrystus, trzeba je z wdzięcznością przyjąć i z pokorą uznać nasze grzechy. Jeśli te wymagania czy oskarżenia są przejawem niechęci wobec Ewangelii, trzeba je przeżywać jako krzyż. Roztropność chrześcijańska nam podpowie, co należy i warto prostować.
Jednym z naszych zadań apostolskich jest pomoc osobom świeckim, które pełnią w społeczeństwie ważne zadania. Ta pomoc wyraża się w tym, że wspieramy ich modlitwą, zachęcamy do pracy wewnętrznej i przypominamy, by służąc ludziom, kierowali się Bożymi przykazaniami, a nigdy nie byli niewolnikami ludzkich opinii. Do biskupa ta zasada też się odnosi.
- Dwudziestolecie sakry biskupiej to na pewno wyjątkowy czas dziękczynienia…
- Tak, Bogu i wielu ludziom dziękuję za minione lata. Chciałbym m.in. wdzięcznością wspomnieć mojego pierwszego ojca duchowego, a obecnie metropolitę częstochowskiego - abp. Stanisława Nowaka.