Decyzją przełożonych 24 kwietnia 1958 r. s. Monika Gojtkowska, młoda elżbietanka, została skierowana do pracy w parafii św. Mikołaja w Kowalewie Pomorskim. Była to jej piąta placówka w ciągu 10 lat, jakie upłynęły od złożenia profesji zakonnej; wcześniej posługiwała w Bydgoszczy, Połczynie-Zdroju, Gdyni-Orłowie i Zakrzewie k. Piły.
26 kwietnia w miejscowym kościele odbyła się uroczystość upamiętniająca 50 lat pobytu i ofiarnej służby Siostry Moniki w Kowalewie. Proboszcz ks. kan. Ryszard Kobierowski sprawował Eucharystię w intencji Jubilatki; uroczystość uświetnił śpiew miejskiego Chóru im. 730-lecia Kowalewa Pomorskiego. Pod adresem Siostry Moniki padły ciepłe słowa w homilii, a po Mszy św. ustawiła się długa kolejka osób pragnących złożyć jej życzenia i podziękowania. Po nabożeństwie nastąpiła prywatna część uroczystości, która miała miejsce w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury. Tam młodzież, przygotowana przez Arlettę Żuławską-Jastrzębską, zaprezentowała montaż słowno-muzyczny ukazujący życiorys Siostry.
Kiedy Siostra Monika przybyła do Kowalewa w ośrodku zdrowia brakowało pielęgniarek, ponieważ była przygotowana do pracy w tym zawodzie, więc okazało się, że do jej obowiązków będzie należeć opieka nad chorymi z terenu gminy. Docierała do nich niezależnie od pory roku, pogody i odległości - pieszo, rowerem, furmanką, a potem... motorowerem sprezentowanym przez pacjentów. - Kochałam swoją pracę pielęgniarki - wspomina. - Cieszyłam się, kiedy moją posługą mogłam ulżyć choremu w cierpieniu, a czasem także pomóc w przejściu z tego świata do wieczności.
Przez 18 lat Siostra Monika pełniła funkcję przełożonej domu zakonnego w Kowalewie. W czasach, gdy religia została usunięta ze szkół, prowadziła w salce katechetycznej niedzielne lekcje religii dla dzieci z pobliskich wiosek (w latach 90. XX wieku przez 3 lata była katechetką w szkole podstawowej). Miejscowi parafianie zapamiętali też ofiarność, z jaką Siostra w latach stanu wojennego przyjęła niewdzięczną rolę osoby odpowiedzialnej za rozdział darów napływających z zagranicy.
W 1987 r. przejęła obowiązki zakrystianki. Obecnie troszczy się o wystrój świątyni; piorąc, szyjąc i naprawiając szaty liturgiczne. - Do dzisiaj bardzo lubię tę pracę; cieszę się, że mogę nią służyć Bogu, Kościołowi i kapłanom, dla których wielki szacunek wpoił mi ojciec - mówi Siostra Monika. Słowa te potwierdzają miejscowi kapłani. - Zakres mojej pracy w Kowalewie był dość rozległy; każdą pracę kochałam i starałam się wykonywać jak najlepiej, na chwałę Bożą i dla dobra ludzi - mówi Jubilatka. - Tego uczyła nas współzałożycielka Zgromadzenia Sióstr Świętej Elżbiety, bł. Maria Luiza Merkert. Jako niezasłużoną nagrodę za swoją pracę traktuję udział w pielgrzymkach parafialnych do Wilna, Rzymu, Lourdes, Fatimy, a w szczególności do Ziemi Świętej - dodaje.
W 2000 r. bp Andrzej Suski odznaczył Siostrę Monikę medalem „Zasłużony dla diecezji toruńskiej”.
Chciałbym dodać kilka słów wyrażających moją wdzięczność wobec Siostry Moniki. To ona przez kilkanaście lat otaczała mnie - i moich kolegów - życzliwością podczas spełniania służby ministranckiej. Była serdeczna, ciepła, ale wymagająca, co... wychodziło nam na dobre. Do dziś pamiętam, jak „goniła” nas za nie dość czyste lub niewystarczająco wyprasowane komże, jak potrafiła upomnieć, jeśli coś „nie grało” w naszej służbie przy ołtarzu. To ona sumiennie odnotowywała w specjalnym zeszyciku „punkty” za posługę ministrancką. Słuchając ciepłych słów i życzeń, kierowanych do Siostry w dniu jubileuszu, nie miałem żadnych wątpliwości, że nie ma w nich ani krzty przesady.
Pomóż w rozwoju naszego portalu