To, że jesteśmy manipulowani przez tzw. mądrych tego świata,
nie jest niczym nowym. Doświadczaliśmy tego w sposób szczególny w
okresie PRL. Myśleliśmy, że już więcej nie można kłamać, kraść, kombinować,
wyzyskiwać drugiego człowieka. Potem przyszedł 1989 r., kiedy myśleliśmy,
że człowiek wreszcie stanie na nogi, że jego człowieczeństwo będzie
zauważone przez innych. Po kilku latach okazało się, że świat, Polska
nie liczą się z dobrem i rozwojem człowieka w prawdzie i uczciwości.
Dowiedzieliśmy się po raz kolejny w naszej historii, że w Polsce
liczą się "stołki i władza", znajomości i pieniądz. Patrzyliśmy na
to z niedowierzaniem, zobaczyliśmy, że nie tędy droga. Przyszły rządy
koalicji AWS-UW, które również do końca nie były zrozumiałe. Przyszły
reformy, te lepiej i gorzej przygotowane. Społeczeństwo zubożało,
wielu straciło pracę. Powiększyła się grupa niezadowolonych, sfrustrowanych.
Społeczeństwo zaczęło najpierw po cichu, potem już oficjalnie, mówić,
że najlepsze czasy, to PRL. Kiedy pytałem - dlaczego, odpowiadali,
że i praca była, i dorobić było można, i czasy jakby weselsze. Weselsze
na pewno, ale czy aby... No właśnie. Nie oszukujmy się, że była praca.
Wiele przedsiębiorstw, zakładów pracy przeżywało tzw. ukryte bezrobocie.
Owszem, chodziło się do pracy, dostawało się jakieś tam pieniądze,
ale nie łudźmy się, że to wystarczało. Ludzie, którzy pracowali w
PGR-ach, wychwalają te czasy, kiedy można było zaopatrzyć się w produkty
rolne bez płacenia. Pamiętam i takie wydarzenia, kiedy jednemu z
hodowców trzody chlewnej padło kilkanaście sztuk świń. Aby nie miał
straty, zamienił je na żywe z PGR-u. I jak tu nie wychwalać dawnego
systemu? Jak nie mówić, że kiedyś było lepiej?
Nie w tym jednak rzecz. Boli mnie najbardziej to, że
ludzie, którzy kiedyś kradli, "ustawili się w życiu" i dzisiaj, mając
pieniądze, otwierają swoje przedsiębiorstwa, zatrudniają ludzi, których
totalnie wyzyskują. To właśnie od pseudoprzędsiębiorców pochodzi
powiedzenie: "jak ci się nie podoba, to wynocha". I tak na bruku
naszej ojczyzny znalazło się kilkanaście procent ludzi, którzy są
nazywani bezrobotnymi. Kim są? Są to ojcowie, matki naszych rodzin,
nasi przyjaciele upokorzeni codziennością. Gdzieś zanikła w naszym
życiu uczciwość, a zastąpiono ją cwaniactwem. Nikt nie chce patrzeć
na człowieka przez pryzmat jego godności, lecz traktuje go, jako
maszynę, która ma wykonywać określoną i tylko określoną pracę. Życie
nam pokazuje, że nie należy się spodziewać polepszenia naszego życia,
wręcz przeciwnie, należy spodziewać się, że będzie ono jeszcze trudniejsze.
Dlaczego? Zapewne wszyscy doskonale znamy przyczyny. Szkoda, że nie
chcemy ich zmienić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu