Reklama

Zawodowe ubóstwo?

Niedziela warszawska 37/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy Kościół pochwala ubóstwo? Dlaczego walczy z biedą? Problemu stosunku do ubóstwa nie da się załatwić jednym zdaniem. Z kilkoma pytaniami zwróciliśmy się do o. Tadeusza Cieślaka SJ, dyrektora Katolickiego Biura Informacji i Inicjatyw Europejskich (OCIPE) oraz duszpasterza akademickiego.

IRENA ŚWIERDZEWSKA: - Kim jest ewangeliczny ubogi?

O. TADEUSZ CIEŚLAK SJ: - Nawet z punktu widzenia językowego wynika, że ubogi to ten, który "jest u Boga". Jest nim człowiek mający świadomość, że wszystko, co posiada, pochodzi z ręki Stwórcy. Prawdziwie ubogi to również człowiek otwarty na Boży dar. Ubogim w znaczeniu społecznym jest ten, który staje się otwarty na Boże wezwanie w sytuacji pewnego ekonomicznego kryzysu. Przykładem jest naród wybrany wędrujący przez pustynię. Pozbawiony własnej cywilizacji, staje się bez Boga narodem błądzącym. Wszelka pomoc, jakiej doświadcza podczas wędrówki, jest uznawana jako dar z ręki Boga.

- Ubóstwo jest więc stanem błogosławionym?

- Należy wprowadzić rozróżnienie pomiędzy ubóstwem a nędzą. Ubóstwo związane jest z pewnym niedostatkiem dóbr materialnych, czyli wystawieniem siebie na pewien rodzaj kryzysu. Mieści w sobie jednocześnie otwarcie się na drugiego człowieka, a więc nie niszczy więzi społecznych, naszego pozytywnego odniesienia do drugiej osoby i relacji z Bogiem. Co więcej, pewien niedosyt rzeczy materialnych powoduje, że jesteśmy bardziej otwarci na wolę Bożą.

Nędza jest niedostatkiem dóbr materialnych powiązanym z postawą bałwochwalczą wobec brakujących rzeczy. Ich głód jest tak wielki, że przewyższa pragnienie wartości duchowych. Z taką sytuacją bardzo często mamy do czynienia. Przykładem niech będzie fakt bałwochwalstwa narodu wybranego podczas wędrówki do Ziemi Obiecanej.

- Stary i Nowy Testament różnie definiują biednego i ubogiego...

- Sukces człowieka Starego Testamentu realizuje się w licznym potomstwie. Tak dzieje się w przypadku Abrahama, jak i następnych pokoleń. Obiecanym znakiem Bożego Przymierza jest liczne potomstwo, którego oczekuje człowiek. W tradycji teologicznej Starego Testamentu błogosławieństwo Boże wyraża się również w inny sposób. Jego znakiem jest obfitowanie w dobra materialne.

W Nowym Testamencie przede wszystkim misja Jezusa podejmuje wątek ubóstwa duchowego. Przykładem są słowa Jezusa na Górze Błogosławieństw. Większość Jezusowych przypowieści mówi o poszukiwaniu czegoś, czego świat nie jest w stanie zapewnić - otwartości na rzeczywistość niebiańską. Bogatym jest człowiek, który sprzedaje wszystko, aby kupić drogocenną perłę, jaką jest Królestwo Niebieskie. Jezus gani bogatych. Ewangelicznemu młodzieńcowi na przeszkodzie w osiągnięciu życia wiecznego stoi bogactwo materialne.

- Józef z Arymatei, który odstąpił grób na pochowanie Jezusa, też był człowiekiem zamożnym. Gdzie leży przyczyna trudności w dostąpieniu życia wiecznego przez bogatych?

- Zawsze w sercu człowieka. Chrystus potępiał bogatych, których serce było otoczone zbyt wielką ilością trosk. To one nie pozwalały im dostrzegać prawdziwego dobra. Bogactwo materialne i wpływy Józefa z Arymatei spowodowały, że wykonał czyn sprawiedliwy. W tym momencie dokonała się jego misja. Najważniejsza była decyzja jego woli, a nie możliwości, jakimi dysponował. Józef chciał być człowiekiem sprawiedliwym. Bez względu na to, co myślał o Jezusie, czy w niego wierzył, czy wątpił, pomógł w pochówku. Prawo nakazywało wówczas pochować również skazańców. Motyw jego serca jest ważniejszy niż możliwości materialne czy jakiekolwiek inne. Oczywiście człowiekowi o pewnym statusie społecznym łatwiej było wykonać taki czyn.

Ten, kto posiada dobra materialne i środki produkcji, nie jest potępiony. Wiele przypowieści Jezusowych mówi o wartościach materialnych pojmowanych w sensie pozytywnym. W przypowieści o winnicy przykładem człowieka sprawiedliwego jest właściciel, a nie robotnicy żądający dla siebie lepszej zapłaty. Przypowieść obrazowo przedstawia rzeczywistość Królestwa Bożego. Właściciel winnicy zatrudniający robotników do pracy - to Bóg, który daje robotnikom, a więc nam, ludziom, w dzierżawę dobra materialne, abyśmy z nich czynili użytek. W licznych przypowieściach o talentach posiadacz bogactw pomnażając je nie spotyka się przecież z potępieniem. Przez swoją sprawiedliwość i dzięki swemu bogactwu pomaga swoim sługom. Daruje długi, jest wobec nich sprawiedliwy i miłosierny.

- Czy współczesny człowiek ubogi powinien oczekiwać na pomoc ze strony zamożniejszych, nie rezygnować ze zmiany swego losu?

- Każdy człowiek powinien posiadać jakiś rodzaj własności prywatnej. O takim minimum posiadania mówi choćby nauka społeczna Kościoła. Z punktu widzenia gospodarczego własność ta powinna być maksymalnie rozszerzana, tak aby człowiek nie był tylko klientem czy najemnym robotnikiem. Własność prywatna nie tylko poprawia samopoczucie w sensie psychologicznym, ale pozwala na ufniejsze spojrzenie w przyszłość, inwestowanie w siebie, we własną rodzinę. Jest to zgodne zarówno z Ewangelią, jak i z rozsądkiem.

Niedawna sytuacja w Polsce, kiedy jedynym posiadaczem dóbr było państwo, a obywatel był tylko klientem, była sytuacją niezdrową. Dobrze jest, jeśli każdy coś posiada, choćby po to, żeby się z innymi dzielić. Jeśli nie ma czego ofiarować innym, to staje się nędzarzem. Trudno jest takiemu człowiekowi wzrastać w dobru.

Początkiem wszelkiej zmiany dokonywanej zgodnie z wolą Bożą jest uprzednie zaakceptowanie swojej sytuacji. Brak akceptacji, frustracje czy depresja powodują, że człowiek nie staje się budowniczym, ale niszczycielem. Akceptacja zakłada uświadomienie swojej słabości przed Bogiem, modlitwę o światło Boże, wyzbywanie się pychy. Dopiero wówczas można budować porządek rzeczywistości w sposób sprawiedliwy i słuszny.

W przypadku wyzbywania się przez człowieka jego własności nie zawsze można mówić o grzechu. Nie zawsze istnieje świadomość skutków postępowania. Natomiast taki człowiek zaczyna ponosić winę wobec przyszłych pokoleń.

- Ubóstwo materialne bywa jednak przeżywane jako sytuacja zawiniona przez czynniki zewnętrzne; dochodzi wręcz do wytwarzania się postaw roszczeniowych...

- Zjawisko to dostrzegane jest coraz bardziej w rozwiniętych cywilizacjach. Na przykład w Wielkiej Brytanii czy Irlandii są już trzecie pokolenia bezrobotnych. Utrzymują się z zasiłków socjalnych. Tworzą często środowiska marginesu społecznego, gdzie szerzy się narkomania, przestępczość. Nie robią nic, żeby zmienić swój status. Ten rodzaj marginalizacji jest bardzo trudny do zwalczenia, nawet przy pomocy specjalnych programów i działań władz lokalnych. Trudno jest do końca wytłumaczyć misterium iniquitatis - tę tajemnicę zła w człowieku polegającą na niezdolności do wyciągnięcia siebie z kręgu niemocy. Ludzie nie odnajdują w tym stylu życia szczęścia, jednak trudno jest przełamać próg ich bezczynności.

Św. Paweł pisze w liście do Tesaloniczan: "Kto nie chce pracować, niech też nie je". Potępia postawę roszczeniową z dodaną nabożną ideologią. Człowiek, który pełni wolę Bożą, ma na tym świecie misję do spełnienia. Nie może jednak obciążać innych własnymi problemami. Św. Paweł Apostoł miał za zadanie głosić innym Ewangelię. W zamian otrzymywał od chrześcijan utrzymanie. Kiedy jednak nie starczało składek na utrzymanie, sam zabrał się do pracy. Nie mogą istnieć " zawodowi" ubodzy, bo nie jest to już ubóstwo, ale nędza. Taki rodzaj ubóstwa istnieje od bardzo dawna. To fałszywe ubóstwo wynika z pewnej strukturalnej niemocy: chorej woli człowieka do podjęcia współpracy. Nie jest wyrzeczeniem się bogactwa dla Królestwa Niebieskiego, ale zwyczajnie lenistwem. Nazywanie rzeczy po imieniu również należy do skarbca chrześcijańskiego rozeznawania.

Łatwiej jest pokazywać człowieka bogatego, który żyjąc w luksusach, nie chce się dzielić z innymi, niż pokazać biednego, który wszystkie pieniądze wydaje na wódkę i ma postawę roszczeniową wobec innych. Ta sytuacja stwarza wielkie wyzwanie dla chrześcijańskiego rozeznawania, komu pomagać. Nie jest to proste. Zwłaszcza gdy kogoś nie znamy, łatwo można go skrzywdzić podejrzeniami czy oskarżeniami.

- Ubóstwo dotyczy nie tylko niedostatku materialnego...

- Ubóstwo czy nędza dotyka różnych sfer życia, np. kultury czy podstawowych odniesień społecznych. Czasem kazanie, które głoszę podczas Mszy św., staje się dla niektórych niezrozumiałe. Nie dlatego, że używam wyszukanych słów. Ubóstwo języka odbiorców sprowadza się do operowania kilkuset słowami używanymi zwykle w radiu czy telewizji. Pokazuje poziom nędzy, do jakiej schodzi człowiek. Jest smutnym zjawiskiem spłycania relacji międzyludzkich. Bogactwo języka świadczy o bogactwie odniesień do drugiego człowieka. Obecnie zapotrzebowania kulturalne przeciętnego człowieka zamykają się w pójściu do kina raz do roku, przeczytaniu raz w roku jednej książki, pójściu do teatru raz na 3-5 lat. Oznacza to, że nie jesteśmy rozwijającym się narodem. Wypadamy gorzej nawet w porównaniu z naszymi sąsiadami: Litwinami czy Czechami.

- Czy powinniśmy spowiadać się z ubóstwa w różnych dziedzinach naszego życia?

- W szerszym sensie tak. Ubóstwu towarzyszy często narzekanie, zwykle na elity rządzące. Zapominamy, że człowiek oprócz praw ma również obowiązki: samokształcenia, pogłębiania wiedzy, poszerzania kultury, poprawy relacji międzyludzkich. Zaniedbania w tych dziedzinach doprowadzają m.in. do narzekania.

- W jaki sposób Kościół zaradza problemowi ubóstwa?

- Kościół nie posiada środków, za pomocą których mógłby zapewnić bezpieczeństwo i dobrobyt nawet małej części ludzkości. Zatem inicjatywy podejmuje nie ze względu na ich skuteczność, ale na ewangeliczny wymóg pomocy ubogim. Pokazuje współczesnemu światu, że ubodzy nadal istnieją. Inicjatywy nie polegają na rozdawaniu pieniędzy. Czegoś takiego robić nie wolno. Nie polegają też na rozdawaniu dóbr, poza zapewnieniem minimum socjalnego, np. obiadów dla bezdomnych. Podstawowa sprawa to zaszczepienie wiary, zachowanie więzi społecznych.

Aby zrozumieć misję Kościoła na rzecz ubogich, należy spojrzeć w jego tradycję. Kościół był inicjatorem powstawania szpitali, instytucji charytatywnych, oświatowych i wychowawczych. W ten sposób promowano wartość człowieka, również ubogiego, albo ubóstwa samego w sobie. W krajach misyjnych głosząc Ewangelię Kościół zapewniał człowiekowi dobra pierwszej potrzeby.

Pierwszym zadaniem Kościoła jest głoszenie Ewangelii. Walka z nędzą ludzką jest jednym ze środków ewangelizacji. Choćby Kościół dysponował wystarczającymi środkami do zwalczania ubóstwa, misja nie powiedzie się bez głoszenia Dobrej Nowiny. Klucz w zwalczaniu ubóstwa leży w dotarciu do serca człowieka, a nie do jego kieszeni.

- Dziękuję za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Święty Filip Apostoł

Niedziela Ogólnopolska 39/2006, str. 3

pl.wikipedia.org

Filip Apostoł

Filip Apostoł

Audiencja generalna, 6 września 2006 r.

CZYTAJ DALEJ

Gwiazdo Jackowa z Przemyśla, módl się za nami...

2024-05-06 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Adobe Stock

Przy południowo – wschodniej granicy Polski, nad rzeką San leży pięknie położone miasto licznych kościołów – Przemyśl. Posiada ono dwa sanktuaria maryjne, w jednym z nich dzisiaj się zatrzymamy. Czas dzisiejszego rozważania spędzimy w bazylice katedralnej, gdzie znajduje się cudowna figura Matki Bożej Jackowej – Pani Przemyskiej.

Rozważanie 7

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję