W niedzielę 20 stycznia, o godz. 19.00, miało miejsce tradycyjne
już spotkanie Ojca Świętego z księżmi studentami mieszkającymi w
Papieskim Kolegium Polskim i Papieskim Instytucie Polskim w Rzymie.
Życzenia noworoczne i śpiewanie kolęd to dwa motywy corocznych spotkań.
I tym razem czekaliśmy w napięciu na chwilę, kiedy z Watykanu przyjdzie
dla nas zaproszenie. W czwartek usłyszeliśmy, że w najbliższą niedzielę
wieczorem jesteśmy zaproszeni na śpiewanie kolęd. Pora okazała się
bardzo sprzyjająca, bo Jan Paweł II nie miał już żadnych oficjalnych
zajęć i z chęcią, nie spiesząc się, z każdym ze studentów gawędził,
pytał się o studia, wspominał swoje związki z diecezjami reprezentowanymi
przez podchodzących do niego kapłanów. Ucieszyliśmy się, gdy się
okazało, że kolędować będziemy w prywatnej bibliotece papieskiej,
a nie w którejś z audiencyjnych sal. I zaczęło się. Wszedł Ojciec
Święty, złożył nam życzenia i udzielił błogosławieństwa. Potem nastąpiły
spotkania indywidualne. W czasie, gdy jeden z nas, klęcząc przed
Ojcem Świętym, otrzymywał błogosławieństwo i rozmawiał o swoich sprawach,
pozostali śpiewali kolędy. Wytworzyła się tym samym bardzo szczególna
atmosfera.
Z diecezji włocławskiej na spotkaniu obecni byli ks.
Remigiusz Karolak, ks. Roman Walczak i, piszący te słowa, ks. Artur
Niemira. Tak się składa, że wszyscy trzej jesteśmy z Konina. Ojciec
Święty wspomniał ks. prof. Stanisława Olejnika: "Jak Włocławek, to
teologia moralna i ks. Olejnik. Stasiu często pisze do mnie" - powiedział
Papież. Przypomniał także o wychodzącym we Włocławku Ateneum Kapłańskim
oraz o tym, że był w Licheniu.
Na koniec zrobiliśmy wspólne zdjęcie, a potem znów mówił
Gospodarz: "Dziękuję wam za kolędę. To i jakąś ofiarę trzeba by złożyć"
- zażartował. I niespodziewanie zaintonował:
Za kolędę dziękujemy, zdrowia, szczęścia winszujemy...
Podjęliśmy śpiew, a po nim były brawa dla Ojca Świętego;
uśmiech malował się na twarzy Papieża. Na tę uśmiechniętą twarz patrzyliśmy
przez całe sześćdziesiąt minut, mając wrażenie, jakby Ojciec Święty
zostawił za sobą cierpienie - i to fizyczne, i to duchowe, którego
obecna sytuacja na świecie dostarcza. Chciałoby się zawsze widzieć
go tak radosnego, jak tego właśnie wieczoru.
A potem były już życzenia. "Życzę wam wszystkiego dobrego
na studia, na wasz wysiłek. Studiujecie na wielu różnych uniwersytetach.
Za moich czasów tyle nie było... - mówił Ojciec Święty. - Życzę nie
tylko uwieńczenia tych studiów jakimś stopniem akademickim, ale przede
wszystkim tego, by był to czas poznania Rzymu, bo Rzym jest jeszcze
jednym źródłem wiary. Bóg wam zapłać i szczęść Boże".
Gdy Papież wychodził, zaintonowaliśmy kolędę Bóg się
rodzi. Przy drzwiach wyjściowych Ojciec Święty się zatrzymał, odwrócił
do nas, oparł o futrynę i z widocznym wzruszeniem śpiewał z nami:
Bóg się rodzi, moc truchleje,
Pan niebiosów obnażony...
Kiedy zaintonowaliśmy następną zwrotkę, Papież pokiwał
głową, dając do zrozumienia, że na tych słowach zależało mu najbardziej
i śpiewał:
Podnieś rękę, Boże Dziecię,
błogosław Ojczyznę miłą...
Długo będę pamiętał tę opartą postać Ojca Świętego, Papieża
Polaka, człowieka głębokiej wiary i modlitwy, człowieka kruchego,
stojącego jak jeden z nas i wyśpiewującego w błagalnej modlitwie
błogosławieństwo Boże dla ukochanej Polski i swoich rodaków. Na koniec
Jan Paweł II jeszcze raz podziękował i żegnając nas chrześcijańskim
pozdrowieniem, wyszedł z biblioteki.
Dla nas zostały kolędowe upominki. Jednym z nich były
bombki z papieskiej choinki, ręcznie malowane, zdobiące zakopiańskie
drzewko w prywatnym apartamencie Ojca Świętego. Ja dostałem tę z
rysunkiem wadowickiego kościoła. Będzie ona przez następne lata najcenniejszą
ozdobą choinkową w moim domu w każde Boże Narodzenie. Przede wszystkim
przypominać będzie o Papieżu z Wadowic, o jego rodzinnym mieście,
gdzie "wszystko się zaczęło, i życie się zaczęło, i szkoła się zaczęła...",
oraz o tej niepowtarzalnej okazji z mojego kapłańskiego życia, gdy
po kolędzie byłem u Ojca Świętego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu