Na wielu grobach czytamy napisy: „Tu spoczywa...”, a w nim pogrzebane są ludzkie wartości: majątek, władza, godności, sława. Czas pokrywa pyłem zapomnienia wszystko, co ludzkie. Jest tylko jeden grób pusty. Grób ten znajduje się w Jeruzalem. Pustkę jego wyjaśnia Anioł: „Nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, jak zapowiedział. Przyjdźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał” (Mt 28, 6).
Wdzięczny jestem Bogu za łaskę, że mogłem w gronie pielgrzymów przeżywać okres Wielkiego Tygodnia w pobliżu tegoż pustego grobu. W niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego celebrowałem w jego wnętrzu Najświętszą Ofiarę. Wchodzi się do niego przez ciasny przedsionek. Samo wnętrze grobu - to zaledwie kilka metrów. Po prawej jego stronie - kamienna ława, na której złożono umęczone Ciało Chrystusa. Obok wąska przestrzeń, miejsce dla 2-3 osób stojących. Z wielu przeżyć Msza św., celebrowana w tym właśnie grobie, zapisała się najgłębiej w mojej świadomości. Potem była procesja wielkanocna wokół grobu, prowadzona przez miejscowego Patriarchę łacińskiego. Trzykrotnie okrążaliśmy ów nieduży, kamienny grobowiec, śpiewając radosne Alleluja - chwalcie Pana!
Faktycznie Pan zmartwychwstał. W ramach liturgii wspominamy to największe wydarzenie w dziejach ludzkości. Każdego roku w okresie wielkanocnym obchodzimy jego pamiątkę. Pamiętamy, że w języku biblijnym termin „pamiątka” oznacza nie tylko wspomnienie przeszłego faktu historycznego. Liturgia równocześnie uobecnia istotę tegoż wydarzenia, oczywiście bez jego historycznego obramowania. Dlatego my, chrześcijanie, w ramach roku liturgicznego przeżywamy wszystkie etapy ziemskiego życia Chrystusa: Jego narodzenie, głoszenie Ewangelii, ofiarę Wielkiego Piątku, Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienie. Życie nasze upływa więc w kręgu Bożych tajemnic.
Największą z nich - to radosna tajemnica zmartwychwstania. Treść jej głosimy, śpiewając już od XIV wieku: „Chrystus zmartwychwstan jest, nam na przykład dan jest, iż mamy zmartwychpowstać, z Panem Bogiem królować. Alleluja!”. Postacią centralną w owej radosnej tajemnicy jest oczywiście Jezus Chrystus, Syn Boży w ludzkiej naturze. Jako Człowiek przeżył bardzo trudne ziemskie życie, którego ukoronowaniem była straszliwa śmierć na krzyżu. Miała ona znaczenie zbawcze dla całej ludzkości. Chrystus, swoją ofiarą miłości, okazaną zwłaszcza na krzyżu, zwyciężył szatana i naprawił zło grzechu. Wysłużył też dla swej ludzkiej natury chwałę uwielbienia. Chwałą tą dzieli się także z nami, swoimi braćmi, zjednoczonymi z Nim wiarą i miłością. Ujawni się ona w pełni po przekroczeniu przez nas progu wieczności. Świadomość tej prawdy jest źródłem naszej wielkanocnej radości.
W radości zmartwychwstania Chrystusa uczestniczyła niewątpliwie Matka Najświętsza. Wprawdzie ewangeliści nic nie piszą na ten temat. Mamy jednak prawo sądzić, że Pan Jezus, Jej Syn, którego wspierała swoją obecnością w czasie śmierci, nawiedził Ją jako pierwszą po swoim zmartwychwstaniu.
Niesłychaną radość ze spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem przeżywali Jego najbliżsi: Maria Magdalena i inne pobożne niewiasty, apostołowie Piotr i Jan, potem także inni, łącznie z niedowierzającym Tomaszem, uczniowie z Emaus, ponad pięciuset innych uczniów, o których wspomina św. Paweł (l Kor 15, 6). Byli świadkami śmierci Jezusa. Po Jego zmartwychwstaniu świadczyli o tym fakcie wobec wszystkich ludzi. Zmartwychwstanie Chrystusa stało się fundamentem wiary całego chrześcijaństwa. Jest rzeczą charakterystyczną, że Pan Jezus po swoim zmartwychwstaniu nie ukazał się Piłatowi, Kajfaszowi i wszystkim innym swoim wrogom.
Radość zmartwychwstania jest także naszym udziałem. Wszak to dla nas i dla naszego zbawienia Syn Boży stał się człowiekiem, przeżył trudne ziemskie życie, łącznie ze śmiercią, z wyjątkiem grzechu. Swoją ofiarą miłości na krzyżu wysłużył także nam chwałę przyszłego zmartwychwstania. Będzie ono Jego darem, ale również owocem naszej zasługi.
Z okazji świąt składamy sobie zwykle serdeczne życzenia. Życzymy przede wszystkim wzrostu w wierze, nadziei i miłości. Mocą chrztu i bierzmowania nosimy w naszych duszach obraz Chrystusa i niezatarte znamię naszej do Niego przynależności. Ten obraz dopełniamy chrześcijańskim życiem. Pragniemy upodabniać się do Niego w naszym myśleniu, pragnieniach i działaniu. Wówczas stajemy się Jego świadkami wobec współczesnego świata. Spełniamy nakaz Pana: „Będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8). A dzisiaj bardziej są nam potrzebni świadkowie niż nauczyciele. A jeśli słuchamy nauczycieli, to dlatego, że świadczą o tym, co głoszą swoim życiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu